Rozdział 31

284 12 117
                                    

-Przykro nam...Nie udało nam się go uratować... -Opadłam na kolana, zaczęłam wylewać z siebie całą wodę. Jakbym była gąbką, którą ktoś ściska.

-T.I wszystko się jeszcze ułoży...-Powiedział Han kucając obok mnie.

-Nie, nie ułoży! On nie żyje! Rozumiesz?! Nie żyje! -Płakałam jak opętana, zostałam wciągnięta w jakiś wir. Stałam na dachu jakiegoś wieżowca w Seul. Spojrzałam w dół, było cholernie wysoko. Stanęłam na samej krawędzi, wzięłam głęboki wdech i skoczyłam.

Obudziłam się cała mokra. Rozejrzałam się wokół, cholera! Jestem w szpitalu! Zaczęłam łapać powietrze, nie wiem ile tu jestem, ale na pewno długo. Nie mam na sobie ubrań z sylwestra tylko koszule szpitalną.

Nie mogłam się jakkolwiek podnieść. Nie miałam na to siły. Do sali weszła pielęgniarka.

-Dobry Wieczór słońce, widzę że się już obudziłaś.

-Dobry wieczór, ile tutaj leżę?

-Ojjj długo.- Zaczęła zmieniać mi kroplówkę.

-Czyli ile?

-Około 2 tygodnie.

-CO?!

-Trafiłaś do nas w ciężkim stanie, dostałaś gorączki, co Ci do głowy strzeliło aby ze szpitala uciekać? Bogu dzięki Twojemu maleństwu nic się nie stało. -Co kurwa?!

-Że co przepraszam?! Maleństwu?!

-No tak, to Ty nie wiesz? Nosisz w sobie dzieciątko.

-JA W CIĄŻY?! KTOŚ O TYM WIE?!

-Jak na razie nikt.

-Powie pani lekarzowi aby nikomu nic nie mówił na temat mojego stanu zdrowia? W sensie chodzi mi o tą ciąże.

-Jesteś nie pełnoletnia i lekarz musi powiadomić Twoją rodzinę.

-Ja sama im powiem!

-Postaram się przekonać lekarza.

-Dziękuje pani! Kiedy wykryto ciąże?

-Wczoraj jakoś.

-Mh rozumiem...Mam pytanie, kiedy tutaj mnie zabrali? Był też taki chłopak, został zaatakowany nożem. Wie pani coś o jego stanie?

-A jak się nazywa?

-Yang Jeongin.

-Wiem tyle, że ze szpitala wyszedł jakiś tydzień temu.

-Jeszcze raz dziękuje!

-Nie ma sprawy słoneczko. -Kobieta uśmiechnęła się w moją stronę i wyszła z sali, ja natomiast odwróciłam się na prawy bok. Próbowałam przyswoić sobie informacje o tym, że noszę w sobie dziecko. Wiecie co jest najgorsze? To, to że to dziecko z gwałtu. Nie wyobrażam siebie w roli matki zwłaszcza, że mam dopiero 17 lat.

Leżałam, leżałam i leżałam. Chyba gdzieś 5 godzin, nagle ktoś wszedł do sali. Przewróciłam się na plecy aby zobaczyć kto to.

-Hej słoneczko. -Próbowałam się podnieść chociaż do siadu. Chłopak nachylił się nade mną i dał delikatnego całusa w usta. Spięłam mięśnie i jakimś cudem podniosłam się do siadu.
Zaatakowałam chłopaka i mocno przytuliłam.

-Tęskniłam...-W oczach pojawiły mi się łzy.

-Ja za Tobą też żabko.

-Czemu to zrobiłeś?! Mogłeś zginąć!

-Uno, bo Ciebie kocham
Dos, Ty też mogłabyś zginąć. Będziesz musiała kogoś poznać skoro jesteś moją dziewczyną.

-Kogo?

𝐌𝐀𝐊𝐍𝐀𝐄 𝐎𝐍 𝐓𝐎𝐏	 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝐸𝑂𝑁𝐺𝐼𝑁❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz