XVI. Rozdarcie

572 210 518
                                    

David zastanawiał się, co takiego pchnęło jego wuja do tego, by ingerować w sprawy plantacji. Marcos nigdy wcześniej nie wykazywał zainteresowania włościami w Arganda del Rey, do których nie miał żadnych praw. Ferrer nie rozumiał, skąd w jego siostrzeńcu tyle nieufności wobec jego dobrych intencji. Przez kolejne dni stycznia wciąż okazywał Davidowi wsparcie i zapewniał, że chce dla niego jak najlepiej, mając nadzieję, że łatwiej przekona go słuszności sprawy, jaką mu ostatnio nakreślił.

David wybrał się na przejażdżkę na obrzeża stolicy. Musiał odpocząć od tego wszystkiego; od domu, w którym wuj bezustannie przypominał mu, że jego trud jest daremny, a ojciec podsuwał kolejne nic niewarte papiery, dowodząc w ten sposób, że Marcos ma rację. 

Nie mógł nie zgodzić się z wujem. Rola, jaką grał w rodzinnym interesie, była nędzna i wcale go nie satysfakcjonowała. Co mógł jednak zrobić? Gdyby wykrzyczał ojcu, że ma dość takiego traktowania, zapewne rodziciel uznałby go za piekielnika, a przecież w winiarskim biznesie tak ważne jest opanowanie. Wszystkie decyzje powinny swoje odleżeć niczym wino w piwnicy, słyszał wielokrotnie. David nie chciał stracić w oczach ojca. Héctor od lat przypominał synowi, że jeżeli nie wykaże się predyspozycjami do tego, by w przyszłości rozwijać to, co zapoczątkował daleki przodek i kontynuowały kolejne pokolenia, nie zostanie spadkobiercą winnicy.  

David wiedział, że jeszcze nie jest gotów, aby w pełni przejąć kontrolę nad rodzinnym interesem. Zrozumiał to, dopiero gdy ojciec wyjechał na kilka dni do Toledo, zostawiając wszystko w jego rękach. Wtedy zdał sobie sprawę, że jeżeli nie chce doprowadzić do ruiny, musi jeszcze sporo się nauczyć.

Wuj Marcos był innego zdania. Uważał, że ojciec winien bardziej go szanować, wykorzystać młodzieńczy potencjał i nie zabijać ambicji. Powtarzał, że Héctor, człowiek dojrzewający u schyłku romantyzmu, nie potrafi dostosować się do nadchodzących czasów, a nadejście nowego wieku, który majaczył we wcale niedalekiej przyszłości, brutalnie go doświadczy, jeżeli nie otworzy się na nowe. Świat coraz prędzej idzie naprzód, pojawiają się wynalazki, udogodnienia — słowa te wybrzmiały z ust Marcosa nad wyraz dosadnie. David był rozdarty między racjami wuja i ojca. Czuł się niczym na rozstaju dróg, na którym właśnie zatrzymał swego wierzchowca.

— Dlaczego się zatrzymałeś? — zapytała Sara. Nie doczekała się odpowiedzi. David sprawiał wrażenie nieobecnego. Nie rozumiała, dlaczego chciał, aby wybrali się wspólnie na przejażdżkę, skoro wydawał się tkwić w świecie, w którym nie było jej przy jego boku. — Pojedźmy do Arganda del Rey — wypaliła nagle.

— Arganda del Rey — powtórzył cicho. — O tej porze nie warto się tam wybierać. Zastanie nas noc w drodze powrotnej.  

— Ja myślę, że blady świt, jeżeli nadal będziesz szukał wymówek — odparła, po czym pociągnęła za wodze. 

Znudziło ją przemierzanie tej samej trasy, jaką wciąż kłusowała, gdy wiele tygodni temu polowała na Davida niczym lis na bezbronne kurczę, aby przekazać mu list, a właściwie pusty karteluszek. Chciała znów się wybrać do malowniczej wioski, w której znajdowała się plantacja Álvarezów. Mieścinie dalece było do Taxco de Alarcón, w którym się wychowała. Tam białe domki wdzierają się w zbocza góry, a wąskie uliczki pełzają wśród kolonialnej zabudowy. 

— Nie masz z tym miejscem przykrych wspomnień? — zagadnął David, gdy dotarli do winnicy. Zeszli z koni i oddali je pod opiekę parobkowi, który wyszedł im naprzeciw. — Twoja pierwsza wizyta nie zakończyła się pomyślnie. Robotnik omal wykrwawił się przed twym obliczem, a potem tak nagle odjechałaś — wspomniał.

— W mojej przeszłości wyróżniam wiele bolesnych wydarzeń — odparła spokojnie, jak gdyby mówiła o czymś powszechnym. — A dzień, o którym napomykasz, wydaje się przy nich zupełnie beztroski — zapewniła. Podeszła do niego i spojrzała wprost w jego oczy, w których widziała zamęt. — O nic nie pytaj. Już i tak dziś nie możesz — szepnęła, przeciągając powoli palec wzdłuż jego warg. — Co zaprząta twoją głowę? O czym wciąż myślisz?

Winny ródOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz