47. Twarz Iry

61 10 96
                                    

20 czerwca, dziesięć lat temu

C.D.

- Co ci odbiło, żeby mówić takie coś dziecku? - Shorty zapytała ze złością, wrzucając torbę z rzeczami z plaży na pakę auta. Naciągnęła spodnie, a potem zapięła pasek.

- Nie wiem, jakoś tak samo... - odparł Ira. Nie chciał tego, po prostu nie sądził, że prawda może być czymś złym. Skąd miał wiedzieć, że nie powinien tego nikomu mówić? Dzieci zapytały, to odpowiedział. Dokładnie tak, jak robił to podczas zdalnych lekcji.

- Samo? Sama to nawet trawa nie rośnie! - oburzyła się. - To były... dzieci, Ira! Dobrze, że pomyślały, że żartujesz.

- Ja też byłem dzieckiem i nikt się mną nie przejmował - burknął, naciągając koszulkę. Nie rozumiał, czemu się tak złościła.

- To nieprawda.

Zawiązał buty, które kupiła, byłyby trochę za duże.
- Nie? - Podniósł się gwałtownie. - Gdybym wtedy został z tobą... - nie dokończył, nigdy nie mówił o tym na głos, bo i po co? Ludzie, którzy go otaczali, i tak wiedzieli, a nie zrobili nic.

- Nie mogłeś ze mną zostać ani wtedy, ani teraz. Nie jestem twoim prawnym opiekunem!

Nie wierzył w to, co usłyszał. Bolt też nie był, a nikomu to nie przeszkadzało.
- Więc... co zamierzasz ze mną zrobić?

- Wrócisz do Aarona.

Prychnął.
- A może od razu na ring? Albo do Klubu? Podszkoliłaś mnie, to czemu nie? W końcu żadna kasa wam nie śmierdzi!

- Nie mnie o tym decydować. - Jej twarz zaczynała robić się czerwona, chyba z emocji.

- Pewnie. Ty się już zabawiłaś, to możesz się mnie pozbyć. Dostałaś co chciałaś. Po co ci wrzód na dupie!

- Ira! - Złapała go za ramię i potrząsnęła, jakby to miało sprawić, że Ira przestanie się nakręcać. - Nie mogę się tobą opiekować.

- Co? Opiekować? A co ja jestem dzieckiem, żeby się mną opiekować?

- Jesteś nieletni, nie możesz sam podejmować wszystkich decyzji. Potrzebujesz opiekuna - wyjaśniła spokojnie.

Wyszarpnął ramię z uścisku jej palców.
- Kurwa, chyba śnię. - Odwrócił się. Odszedł kawałek, a potem znowu na nią spojrzał. - Wczoraj byłem dostatecznie dorosły, żebyś mogła pieprzyć się ze mną, a dziś jestem dzieckiem?!

Otworzyła usta, jakby chciała odpowiedzieć, ale nie zrobiła tego, najwidoczniej nie wiedziała co, i dobrze, już i tak za dużo zostało powiedziane.

Ira zaczął się histerycznie śmiać. Potem zacisnął usta i obdarzył ją jednym z tych uśmieszków, w których łączył uniesione kąciki ust i żal w oczach. Sara właśnie dołączyła do panteonu ludzi, na których nie mógł liczyć.
- Aaron mnie kupił. Bolt sprzedał. Zahar zdradził, a ty porzucasz. Oto cała prawda o moim życiu... Idź! Jedź, gdzie masz jechać! Zostaw mnie tu, ja sobie poradzę - odwrócił się i zaczął iść.

- Ira! - krzyknęła. - Kurwa! Wróć tu natychmiast! Nie będę za tobą latać po całej okolicy. Gdzie idziesz?

- Przejść się! - odparł, wchodząc na ścieżkę prowadzącą na plażę. - Może znajdę rozum, który straciłem, gdy cię zobaczyłem - dodał cicho, tak że nie mogła tego usłyszeć.

Kiedy usta twoje: Sprzedany [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz