7 marca, obecnie
Ira otworzył oczy, bo mu się śniło, że coś go przydusza. I dobrze mu się śniło, bo na wysokości oczu dostrzegł opięte obcisłą bluzką okrągłe piersi. Z nie małym wysiłkiem, bo wolałby jednak patrzeć na te piersi, przeniósł wzrok na szyję i ramiona wyciągnięte nad nim.
- Jeszcze trochę - usłyszał szept.
Przełknął ślinę, bo zaschło mu w gardle. Poczuł, że zaczyna się dusić. Brakowało mu powietrza i przestrzeni, jakby zawieszona nad nim kobieta odebrała mu wszystko.
- Już prawie - dodała.
Ira musiał się z nią zgodzić. Całe spektrum odczuć owładnęło jego ciałem. Nagle oprzytomniał. Musiał zwalczyć rodzące się podniecenie i nie dać jej kolejnego powodu do naśmiewania się z niego.
- Co robisz? - zapytał.Reese, bo to musiała być ona, pisnęła, podskoczyła i chciała uciec z jego serduszkiem, ale w porę chwycił ją za ramiona i przytrzymał. Musiał przyznać, że w cywilnym ubraniu i rozpuszczonych włosach była jeszcze seksowniejsza. A do tego ta tęcza nad jej głową. Znowu poczuł, że krew odpływa mu tam, gdzie nie powinna. Na dodatek Reese patrzyła na niego tymi błękitnymi jak ocean oczami, które... zmieniały kolory? Takie to było piękne, że nie mógł oderwać wzroku.
- Przepraszam - szepnęła. - Nie chciałam cię obudzić.
Uniósł brwi zaskoczony. Naprawdę go przepraszała? To chyba nie mógł być jej dłużny.
- A ja, że wcześniej nie zauważyłem, jaka jesteś piękna - powiedział również szeptem, głupkowato się uśmiechając. Spojrzał na kobiece dłonie wsparte na jego piersi i zaciskające się na pluszowym serduszku palce. - Dlaczego kradniesz moją maskotkę?- Ja nie kradnę... Tylko... jak ci ją dawałam, to zapomniałam coś z niej wyjąć.
- Ty mi ją dałaś? Kiedy? - Machnął ręką, żeby odgonić coś, co latało mu przed twarzą.
- Na Walentynki. - Zarumieniła się.
Przez chwilę miał ochotę przyciągnąć ją do siebie i wgryźć się w te różowe usta, a potem może zedrzeć z niej tę bluzkę, która i tak nie ukrywała tego, co warto było zobaczyć.
Otrząsnął się i puścił jej ramiona. Stanęła prosto, miętosząc pluszaka.
- Oddam ci je, tylko... - Wyciągnęła złotą bransoletkę z zawieszkami w kształcie gwiazdek. - Należała do mojej mamy - wyjaśniła.
Zrobiło mu się jakoś dziwnie na wspomnienie o matce. Swojej nie pamiętał. Nawet nie wiedział, czy żyła. Zamrugał, żeby wyostrzyć wzrok. Coś mu się ta cała Reese rozmazywała.
- Proszę. - Oddała serduszko.
Odebrał je, położył na piersi i objął ramionami.
- To... jak się czujesz? - zapytała.
W tej chwili wyglądała jakoś tak niewinnie, jasno, wręcz świetliście i Ira zaczął się zastanawiać, co jej się stało? Wzruszył ramionami.
- Bez zmian, ale chyba dobrze.- To dobrze. - Uciekała wzrokiem przed jego spojrzeniem. Wstydziła się? - Widziałeś się już z Nickiem?
- Z kim?
- Z Nickiem. Leżał tu razem z tobą. - wskazała przeciwny kąt sali.
Ira przeniósł tam wzrok. Wzdrygnął się. W kącie czaił się mrok, choć przecież był dzień.
- Nie. Nie wiedziałem, że ktoś tu był razem ze mną.Założyła z jednej strony włosy za ucho.
- We dwóch byłoby wam raźniej. Samemu musi ci się nudzić. Ja nie mogę już do ciebie przychodzić czytać ci, bo muszę nadrobić to i owo.
![](https://img.wattpad.com/cover/254142639-288-k172817.jpg)
CZYTASZ
Kiedy usta twoje: Sprzedany [ZAKOŃCZONE]
Misterio / SuspensoCzęść pierwsza. Pewnej nocy w małym miasteczku gdzieś na północy Stanów Zjednoczonych na parkingu pod kliniką zostaje porzucony czarny ford Shelby. Wewnątrz znajduje się zmasakrowane ciało młodego mężczyzny, o którym, jak przekonuje się szeryf Antho...