𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟷 - 𝙳𝚣𝚒𝚎ń 𝚆𝚢𝚕𝚘𝚝𝚞

498 24 0
                                    

Pov: Harley
Środa godz: 8:00

Był sloneczny poranek, słońce wpadało przez okno w moim pokoju. Dziś był dzień w którym wylatuje do Los Santos. Nie mogłam sie doczekać tego dnia ,a jednak w końcu się udało. Ciekawe czy jeszcze policja mnie pamięta, jako mała dziewczynka troche udało mi sie napsocić, gdy jeszcze miałam jakichkolwiek znajomych, ale wracając do teraźniejszości. Wstałam z łóżka podeszłam do garderoby, wybrałam czarne dżinsowe spodnie, czarną bluze z kapurem oraz najzwyklejszą czapkę, oczywiście nie obyło by sie bez skarpetek. Poszłam do łazienki, zakluczyłam sie, aby żaden z ochroniarzy nie wlazł mi do łazienki, gdy sie przebieram. Raz była taka sytuacja, powiedziałam Eliotowi i na kolejny dzień już go nie było sądze, że wiecie co sie z nim stało. Przebrałam sie, odkluczyłam drzwi, podeszłam do komody, aby sięgnąć po mój telefon, który zostawiałam jak zwykle w tym samym miejscu. Odblokowałam go i zobaczłam na procenty baterii.

NOSZ KURWA! Znów zapomniałam naładować telefon zanim poszłam spać. - Wzięłam głęboki wdech i wydech i przeklinałam sie za to, że nie podłączyłam telefonu na noc.

Włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni, weszłam do garderoby i wzięłam walizki, które spakowałam wczoraj, abym dzisiaj nie musiała tego robić. Wyszłam z wczesniej wymienionego pomieszczenia, zabierając przy okazji moją ładowarkę do telefonu. Spojrzałam jeszcze na zegarek na komodzie i zoabczyłam godzinę 8:30.

Szybko sie wyrobiłam jak na mnie z tym wszystkim. - Pomyślałam i byłam zdziwiona troszkę tym, że tak szybko sie wyrobiłam, bo myślałam ze zejdzie mi sie 1h.

Gdy wyszłam z mojego pokoju skierowałam sie w stonę schodów, gdy już byłam na dole zobaczyłam mojego wujka siedzącego już przy stole z jakimiś papierami. Odstawiłam walizki obok wejścia i poprosiłam Ane naszą gosposie o śniadanie. Kobieta z uśmiechem na twarzy popatrzyła sie w moja stronę co odwzajemniłam. Siadając przy stole obok mężczyzny postanowiłam zacząć rozmowę.

Hej wujku. - Powiedziałam w stronę mojego rozmówcy, który nie był zbyt chętny na rozmowę.
Witaj Harley, dziś jest twój ostatni dzień tutaj. - Odpowiedział Eliot nawet nie patrząc w moją stronę, ale jeżeli sie mu dobrze przyjrzy można zobaczyć smutek, co jest bardzo rzadkie.
Nie martw sie, gdy tylko dopnę swego wrócę tutaj do ciebie. - Powiedziałam z szczerym uśmiechem na twarzy, gdy to powiedziałam Eliot oderwał wzrok z stert papieru i jego wzrok wylądował na mnie, a na twarzy wymalował sie szczery, czuły uśmiech.

W tym samym momencie przyszła Ana z talerzem w ręku. W ramach podziękowania uśmiechnęłam sie w jej stronę,gdy kobieta postawiła talerz przed mną, zaczęłam jeść. Ana odeszła z uśmiechem do swoich obowiązków.

Vito wraz z Wiktorem zabrali już twój bagaż. - Powiedział patrząc na mnie po czym po chwili dodał - Pojadą również z tobą na lotnisko, aby bezpiecznie doprowadzić Cię do samolotu. - Dodał starszy mężczyzna na co ja tylko przytaknęłam i skończyłam mój posiłek.

Wstałam od stołu i podeszłam do drzwi. Za mną wstał mój opiekun i patrzył, gdy ubierałam moje ulubione czarne z Fili buty. Po założeniu botów bez zastanowienia podbiegłam do wujka i go przytuliłam na pożegnanie. Starszy był zdziwiony i dopiero po paru minutach oddał uścisk. Po chwili oderwałam sie od niego i uśmiechnęłam sie do niego ten ostatni na ten moment raz. Wyszłam z domu i wsiasłam do już wcześniej stojącego na podjeździe Audi R8, gdzie w środku była dwójka najlepszych i najbardziej zaufanych ludzi mojego opiekuna. Popatrzyłam na zegarek w aucie i zobaczyłam godzinę 9:00. Lot mialam o 10:30, a do lotniska od domu było 30minut.

Time skip na lotnisku
godzina 10:15

Podróż autem na lotnisko okzała sie trochę dłuższa, wcale nie z tego powodu, że chciałam jeszcze podjechać do maka po drodze. Właśnie siedzę w kafeterii z Vito i Wiktorem, lecz oni zamiast usiąść stali jak dwa słupy soli. Pijąc kawę, patrzyłam z balkonu na ludzi, którzy szli do swoich samochodów.

Godzina 10:25

Siedzieliśmy jeszcze chwile w kafejce, gdy po chwili usłyszałam, że samolot do Los Santos jest już gotowy i można wsiadać. Jak usłyszałam ten komunikat razem z ludźmi wujka poszliśmy w stronę bramek do mojego lotu. Mężczyźni odprowadzili mnie juz do samego wejścia na samolot, gdy upewnili sie, że bezpiecznie dotarłam po prostu odeszli, gdy byłam na pokładzie zajęłam swoje miejsce w pierwszej klasie oczywiście hehe, gdy usiadłam od razu podłączyłam swój telefon do kontaktu.

5minut później

Samolot właśnie wystartował, a ja już powoli zasypiałam. Nim sie zorientowałam film mi sie urwał.

-----------------------------------------------------------
Hejka!
A więc to jest 1 rozdział mojej książki mama nadzieje, że sie dobrze przyjmie.

Bajoooo
Miłego dnia/ nocy!

740 słów

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz