𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟸𝟻 - 𝚉𝚊𝚓𝚎𝚋𝚎 𝚖𝚞...

289 20 11
                                    

Pov: Harley
Środa godzina 17:23
Na szpitalu

Czekaj co zrobił? - Zapytałam z niedowierzaniem Toma. - Nie wierze w to, że zrobił takie głupstwo. To do niego nie pasuje. - Dopowiedziałam po chwili.

Przykro mi Harley, ale naprawdę prawie przedawkował heroinę. - Odpowiedział mi poważnym tonem głosu. A ja do tej pory nie dowierzałam. - Przywieźli go jego przyjaciele i z tego co wiem znaleźli go na zakonie. - Powiedział po chwili.

Niech ja go spotkam to przysięgam, że mu zajebe. - Mówiłam oburzonym tonem. - JAK MÓGŁ TO ZROBIĆ?! - Wykrzyczałam na cały ton, że prawdopodobnie usłyszeli mnie na korytarzu.

Nie odpowiem ci na to pytanie gdyż sam nie znam odpowiedzi na to pytanie. - Odpowiedział mi, a po chwili powiedział. - Jedyne co ci mogę powiedzieć to, że strasznie mi przykro.

Następnym razem zobaczycie go na szpitalu martwego jak jeszcze raz coś odjebie. - Powiedziałam z sztucznym uśmiechem.

Charakterem jesteś taka sama jak Ojciec. - Zaśmiał się kończąc zdanie.

A tak w ogóle to co z nim? - Zadałam pytanie Tom'owi.

Jest w porządku wszystko. Jutro już może wyjść i zapewniam cie, że od razu po wypisie przyjdzie tu. - Wypowiedział z uśmiechem na twarzy. - Ja to mu życze jutro powodzenia. - Znów się zaśmiał.

Zapewniam cie, że to powodzenie mu się przyda i to nie wiesz jeszcze jak bardzo. - Powiedziałam z szatańczym uśmieszkiem.

A tak w ogóle to dzisiaj nikt cię nie odwiedzi gdyż musisz dużo odpoczywać. Do tego jeszcze po wyjściu ze szpitala będziesz musiała przez najbliższy tydzień tylko i wyłącznie leżeć. - Opowiedział mi całą sytuację gdy wyjde ze szpitala.

To jak ja będe jeść lub pić? - Spytałam medyka.

Będzie musiał ci ktoś pomagać. Nie żeby coś, ale ja sugeruje Carbonare. - Odpowiedział z dwuznacznym wyrazem twarzy.

A weź idź zobacz czy cie na korytarzu nie ma. - Mówiłam z irytacją w głosie. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej. - Dopowiedziałam po chwili namysłu.

Tak, tak na początku każdy tak gada a potem okazuje się, że zostają parą, potem mężem i żoną, mają dzieci i mają swój Happy End. - Powiedział uradowanym głosem.

Nie za dużo filmów oglądasz Tom? - Zapytałam dla pewności.

Ale co ty pierdolisz Harley. Zrozum, że będziecie parą i tyle. - Wypowiedział te słowa z radością, a potem wywrócił oczami.

Za dużo sobie wyobrażasz. - Skrzyżowałam ręce na piersi.

Mężczyzna znów wywrócił oczami i wyszedł z sali, a ja zostałam sama jak palec. Ehhh jedyne co mi zostało to jest ten piękny biały sufit. Jakiż on biały niczym chmury. A może bym się położyła po prostu najlepiej spać? Chyba to będzie najlepsza opcja którą mam do wybrania. Mam do wybrania patrzeć w jakże piękny sufit, albo pójść w kime. No to ewidentnie z tych dwóch bardzo ciekawych opcji wolę tą drugą. Ułożyłam się wygodnie na łóżku szpitalnym i po paru minutach już usnęłam.

Na szpitalu
Czwartek godzina 7:18

Właśnie się obudziłam i to bardzo niechętnie. Powodem mojej pobudki był nie kto inny jak Zakshot oraz Landryny, a bardziej Carbo który wydzierał się na Davida oraz głośne rozmowy innych. Oparłam się o łóżko na łokciach i usiadłam wygodnie a panowie do tej pory nie skapnęli się, że się obudziłam dlatego też postanowiłam czekać do moment w którym spojrzą na mnie i zobaczą, że nie śpię. Wydaje mi się, że trochę poczekam na to, ponieważ kłótnia którą prowadził David i Carbo wydawała się być może nie poważna, a bardzo śmieszna to jest pewne oraz niepotrzebna i to bardzo. Najlepiej byłoby wziąć se popcorn i słuchać co oni gadają i w sumie to robiła, ale bez popcornu #smuteczek.

10 minut później

Po tej jakże bardzo poważnej kłótni dwójki w końcu chyba zauważyli, że się obudziłam. Gdy tak się na mnie spojrzeli pierwszą osobą która się wręcz na mnie rzuciła był nikt inny jak Nicollo Carbonara. Przytulał się do mnie i chyba płakał, ale nie były to łzy smutku gdy podniósł głowę tylko łzy radości.

Harley ty żyjesz... - Mówił łamliwym głosem cały czas się tuląc. - Tęskniłem za tobą. Nie rób tego już nigdy więcej skarbie... - Powiedział ledwo słyszalnie, ale jednak słyszałam.

My wszyscy tęskniliśmy. - Dopowiedział Chase uśmiechając się tak samo jak cała reszta. Ja oddałam uśmiech i cały czas przytulałam się do biało włosego.

W końcu przylepa się odczepiła i usiadła na krześle. Popatrzyłam na niego z chęcią mordu w oczach, aten jedynie spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy.

Carbo przybliż się do mnie. - Powiedziałam do chłopaka wręcz rozkazałam, aby to zrobił. Wahał się przez moment jednak zrobił to.

Gdy Nicollo się do mnie zbliżył przywaliłam mu z liścia co zszokowało wszystkich zebranych w tej sali.

To było za, że prawie umarłeś i zaraz będziesz się tłumaczył. - Opowiedziałam mu na jego wyraz twarzy. Złapałam go za koszulę i przybliżyła do siebie od strony policzka i pocałowałam go w miejscu gdzie dostał. - A to za to, że się martwiłeś. - Wypowiedziałam to puszczając koszule chłopaka.

Ja tez się martwiłem! Też chcę buziaka! - Odezwał się oburzony Derek.

Niech pomyślę...Nie - Odezwałam się z poważnym tonem głosu, a mężczyzna jedyne co zrobił to wyszedł oburzony.

A temu co? - Zapytał Michaś.

Jebać go. Zawsze obraża się o wszystko a potem nagle wszystko jest okej, więc wyjebane. - Odpowiedział mu Chase.

Wracając. - Powiedziałam poważnie do Carbonary a on od razu się zestresował cały. - Tłumacz się teraz dlaczego kurwa zrobiłeś takie głupstwo PRZEZ KTÓRE PRAWIE ZGINAŁEŚ. - Ostatnie 4 słowa wykrzyczałam w jego stronę.

Ja nie mogę ci powiedzieć... - Spuścił głowę w dół i patrzył pusto w podłogę.

Ja cie nie proszę, ja ci każę mi to powiedzieć no chyba, że chcesz dostać w drugi policzek. - Odezwałam się oburzona.

Ja-ja.... - Jąkał się, ale wziął głęboki wdech i zaczął mówić. - Ja po prostu cholernie martwiłem się o ciebie. Myślałem, że nie przeżyjesz i to przez mnie. Bałem się, że stanie ci sie krzywda z mojej pierdolonej winy. Byłem pod wpływem emocji i nie wiedziałem co robię, ale wiedziałem, że chociaż przez chwilę zapomnę o tym co się stało. - Opowiedział mi całą sytuację nie patrząc nawet na mnie.

Jesteś głupszy niż ustawa przewiduje. Carbo to nie była twoja wina tylko moja, a poza tym wiedziałam na co się piszę i liczyłam się, że mogę dostać kulkę. Chciałam was uratować, bo uznaje was za moją rodzinę. - Wypowiedziałam to patrząc na każdego, a potem moje spojrzenie zatrzymało się na oczach biało włosego.

-----------------------------------------------------------
Hej wszystkim <3
Ja przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale ja naprawdę nie mam czasu z powodu szkoły i też po części zdrowotnych.






❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz