𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟷𝟷 - 𝚁𝚘𝚣𝚖𝚘𝚠𝚊

297 13 6
                                    

Pov: Harley
Niedziela godzina 7:00
W mieszkaniu

Dosłownie przed chwilą się obudziłam. Wstałam z łóżka podeszła do szafy i zabrałam z niej ubrania na dzień dzisiejszy. Weszłam do łazienki i przebrałam się w czarną elegancką sukienkę do kolan. Pod sukienkę na udo ubrałam kaburę i włożyłam do niej broń tak na wszeli wypadek. Założyłam również złoty mały naszyjnik z napisem "Volta". Włosy zostawiłam proste i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wyszłam z łazienki chwyciłam telefon wraz z portfelem i włożyłam przedmioty do torebki. Podbiegłam do szafy na szybko i wyjęłam z niej okulary przeciwsłoneczne po czym je założyłam. Włożyłam jeszcze buty oczywiście były to szpilki i wyszłam z mieszkania. Jaki iż do tej pory nie posiadam samochodu musiałam ukraść jedno.

Nagle zobaczyłam Carbonare, który szedł w kierunku apartamentów zostawiając przy tym pojazd. Na szczęście nie rozpoznał mnie i po prostu wszedł do windy. Gdy ta się zamknęła w pośpiechu ruszyłam do auta biało włosego i je zwytrychowałam. Wsiadłam do środka i odjechałam z piskiem opon w stronę szpitala.

Na szpitalu
Godzina 9:15

Zaparkowałam auto i przekroczyłam próg przychodni. Podeszłam do sali w której znajdował się Garcone, ale zostałam zatrzymana przez lidera Landryn oraz resztę. Popatrzyłam się w ich stronę na co jeden się zapytał.

Kim jesteś i czego tu szukasz? - Zapytał podchodząc bliżej mnie co mi się nie spodobało. Na jego słowa ściągnęłam okulary i popatrzyłam się mu prosto w oczy.

Nie muszę ci sie przedstawić, ale widzę, że masz zaniki z pamięcią. Jeżeli nie chcecie, aby zakończyło to się jak za pierwszym razem to mnie nie zaczepiajcie. - Odpowiedziałam i weszłam do sali. Okulary włożyłam do torebki oraz usiadłam obok łóżka mężczyzny.

A więc dostałam informację, że chciałeś mnie tu widzieć i porozmawiać. Zgadza sie? - Zadałam pytanie i oczekiwałam odpowiedzi z jego strony.

Tak, zgadza się. Chciałem z tobą porozmawiać o zdrajcy w moich szeregach. - Zaczął Dia, patrząc się na mnie z zaufaniem w oczach? Nie jestem pewna. - Skoro wiesz o tym ty i ja chciałbym cię poprosić, abyś znalazła tego zdrajcę i mi go pokazała. - Odezwał się, lecz nie był to koniec jego wypowiedzi. - Harley ja nie potrafię go znaleźć. Próbuje nawet jak przychodzą ze mną porozmawiać coś z nich wyciągnąć, ale nie umiem tego. Też dlatego proszę ciebie wiem, że już zrobiłaś wystarczająco dużo dla mnie za co bardzo ci dziękuję, lecz zrób coś dla mnie ostatni raz. - Powiedział błagalnie w moją stronę. Muszę to przemyśleć, ponieważ nie byłam tu po to, aby znajdywać zdrajców, lecz po to, aby się zemścić.

Drogi Garcone muszę przemyśleć to, ponieważ do miasta przyjechałam z pewnego problemu, dlatego też musze się zająć również moim problemem. - Odpowiedziałam spokojnie, a na te słowa ciemno skóry nie okazywał radości, lecz prędzej smutek.

Jeżeli mogę w zamian pomogę ci z chłopakami rozwiązać ten problem. Tylko musisz się zgodzić, aby odnaleźć potem mojego zdrajcę. - Dopowiedział błagalnie i patrzył na mnie z nadzieją.

Odpowiedz mi na kilka pytań szczerze. Zobaczę co da sie zrobić z rozpoznaniem zdrajcy i wtedy pomyślimy co dalej. Zgoda? - Zapytałam na koniec.

Odpowiem na wszystkie pytania szczerze tylko prosze cie znajdź go. - Odezwał się już spokojnie Garcone.

Wiem, że należycie do grupy przestępczej, ale nie znam jej nazwy. Więc jak sie ona nazwa? - Zadałam pytanie w stronę mojego rozmówcy.

Nazywa się ona Zakshot. Należę do niej ja, Erwin, David, Carbo, Laborant, Lucas, Bart, Vaquez, a kiedyś jeszcze Kui, lecz on nie żyje już. - Odpowiedział mi mężczyzn i cały czas przyglądał sie mojej reakcji.

Dobrze, a teraz powiedz mi jaka grupa przestępcza to wasi najwięksi wrogowie. - Zapytałam i założyłam przy tym noge na nogę.

Naszymi wrogami są pierdoleni Spadiniarze. To są zwykłe śmiecie i kurwy nikt więcej. - Powiedział lekko zdenerwowany, ale po chwili się uspokoił.

Tyle w sumie chciałam wiedzieć. Jutro przyjdę i dam ci znać na temat waszej pomocy dla mnie oraz na temat znalezienia zdrajcy. - Odpowiedziałam Dii z lekkim uśmiechem na co ten zaczął się cieszyć jak małe dziecko.

Jeżeli się zgodzisz będe twoim dłużnikiem Harley. - Dopowiedział jeszcze ciemno skóry, a ja w tym czasie wyszłam i założyłam z powrotem okulary.

Wychodząc z szpitala na moje nieszczęście wpadłam na kogoś. Już miałam upaść, lecz osoba z którą się zderzyłam złapała mnie w tali i przyciągnęła do siebie. Był to nikt inny jak biało włosy.

Widać, że na mnie lecisz Panno Harley. - Powiedział i puścił mi oczko nadal mnie trzymając.

Oj Nicollo wiem, że ci się to marzy, ale muszę cie zasmucić. Nie podobasz mi się. - Odpowiedziałam w jego stronę i uwolniłam się z uścisku mężczyzny.

Nie zapomnij, że marzenia czasem się spełniają Harley. - Powiedział z uśmiechem liska chytruska.

Tak, tak, a ja to księżniczka Disneya. - Odpowiedziałam z irytacją.

Mogę zostać twoim księciem? - Zadał pytanie i znów się chytro uśmiechał w moją stronę.

Ty jesteś głupi czy tylko udajesz? - Również zadałam pytanie, lecz w jego stronę.

A jak ma księżniczka Disneya woli? - I znów ten jebany uśmiech. Przewróciłam oczami i już miałam wychodzić, ale ktoś mnie złapał na nadgarstek. Już po chwili byłam na torsie Nicolla. - Niech się księżniczka nie obraża. - Dopowiedział i zaczął się śmiać. Po raz drugi wyrwałam się z jego uścisku.

Wyszłam z szpitala i szłam w kierunku parkingu, lecz ten osobnik zwany Cabo podążał za mną jak jakiś ochroniarz. Odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam mu prosto w oczy.

No nie krępuj się księżniczko. Twój książe podąża za tobą cały czas. - Zaśmiałam się na jego słowa i powiedziałam po chwili.

Jak na razie widze tylko trolla, który się mnie uczepił.

Skoro jestem trollem w takim razie ty jesteś krasnalem. Wracaj do ogródka. - Roześmiał się na cały głos biało włosy wypowiadając ostatnie zdanie.

Chcesz mieć kulkę w tej swojej pustej głowie? - Zapytałam się.

Niestety, ale będę zmuszony odmówić takiej propozycji. - Odpowiedział Nicollo w moją stronę.

W takim razie jak jej nie chcesz to idź do Dii i się z nim pobaw czy coś, a mi daj święty spokój. - Odezwałam się w stronę trolla.

Pójdę do niego, ale tylko wtedy jak dasz mi buziaka w policzek. - Uśmiechnął się zadziornie w moją stronę.

Po moim trupie, a to się na chwilę obecną nie zdarzy trollu. - Wypowiedziałam to zdanie z nadzieją, że odpuści i sobie pójdzie. Marna nadzieja.

W takim razie będe chodził za tobą, aż do śmierci. No chyba, że dasz buziaka. - Dodał Carbonara z szmaranckim uśmiechem.

Japierdole wiesz, że cie nienawidzę tak? - Podeszłam do niego chwyciłam za fragment koszulki, aby się zniżył i złożyłam na jego policzku całusa.

Tak, tak księżniczko, a jak na razie to papa. - Powiedział i pobiegł w stronę sali Dii.

Przewróciłam oczami i wsiadłam do skradzionego z pod apartamentów pojazdu. Po chwili odjechałam z piskiem opon spod szpitala.

-----------------------------------------------------------
Hejcia ciasteczka!
Kolejny rozdział tak o. Trochę już bardziej gdzie Carbo zaczyna pogrywać sobie z naszą Harley.
Pytanie brzmi czy ma ona będzie z nim w związku? Tego się dowiemy już później.

Bajooo
Miłego dnia/ nocy!

1130 słów


❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz