𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟹𝟷 - 𝙹𝚎𝚜𝚝𝚎ś Ż𝚊ł𝚘𝚜𝚗𝚢

229 18 7
                                    

Pov: Harley
Sobota godzina 9:25
Na szpitalu

Obudziłam sie jak zwykle na łóżku szpitalnym, lecz jak sie okazało nie sama. Obok mnie na krześle spał Derek i trzymał moją rękę, nie powiem przyjemne uczucie. O CZYM JA MYŚLE?! Dziś miał być dzień w którym wypiszą mnie z tego właśnie szpitala, bo jak powiedział mi Tom, że wszystko zaczęło sie pięknie goić, lecz ważne jest to, aby ktoś był ze mną przez cały czas. Przez kolejne dwa tygodnie miałam sie nie przemęczać, ani schylać, aby nie zwiększyć ryzyka, że szwy znów puszczą. Nie chciałbym przeżywać tego drugi raz w sumie nie przeżyłam bym tego już drugi raz. Sięgnęłam wolną ręką po telefon Black'a który leżał na półce, żeby zobaczyć która godzina i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam na wyświetlaczu wiadomość od osoby nazwanej Szef. Treść nie była skomplikowana, bo chodziło tylko o jakieś spotkanie na takim samym miejscu co zwykle. Zaciekawiło mnie o jakie miejsce chodzi oraz kto jest jego szefem. Może Michaś? Nie, nie, nie. Raczej nie nazwał by go szefem. Może Erwin? Bo przecież nazywają go szefitkiem, lecz raczej też nie. Prawdopodobnie nazwał by go po prostu Szefitek a nie Szef. A może Garcone? Też raczej nie, bo nie ma jakiegoś powodu, aby nazywać go szefem. Tu musi chodzić o kogoś zupełnie innego, lecz pytanie nasuwa sie samo... O kogo?. Z tych rozmyśleń wyrwał mnie Derek który zaczął sie powoli budzić. Szybko odłożyłam jego własność na wcześniejsze miejce i zaczęłam mu sie przyglądać.

Dzień dobry. - Powiedziałam do chłopaka.

Cześć. - Odpowiedział mi zaspanym głosem. - Dziś już stąd wychodzisz, prawda? - Zapytał po chwili a ja tylko przytaknęłam na potwierdzenie.

Wstawaj, bo już nie chce mi sie tu bez czynnie siedzieć. - Odezwałam sie do mężczyzny, lekko go szturchając.

No dobra, dobra. Już wstaję, księżniczko. - Ostatnie słowo wypowiedział bardzo cicho, ale mój słuch jest bardzo wyczulony na najmniejszy możliwy dźwięk, dlatego też je usłyszałam. Udawałam jednak, że tak nie było.

Oboje wstaliśmy z łóżka i ruszyliśmy w stronę recepcji. Oczywiście po drodze zatrzymał mnie Tom i powiedział, że ma dla mnie ubrania oraz buty, abym sie mogła przebrać. Aktualnie ubrana byłam w czarne dżinsy z dziurami, oversize koszulkę oczywiście też czarną i jeszcze białe Nike. Lekarz do tego dał mi jeszcze jakąś czapkę, bo idealnie do tego wszystkiego pasowała. Gdy znaleźliśmy sie przy recepcji miła Pani za ladą od razu mnie rozpoznała i wypisała. Życzyłam jej miłego dnia, co również zrobiła ona. Wyszliśmy z szpitala i ruszyliśmy na parking. Stało tam białe Audi R8 Black'a. Chłopak otworzył przed mną drzwi po czym, gdy wsiadłam zamknął je. Wsiadł na miejsce kierowcy i zapytał.

Więc gdzie jedziemy?

Hmm a może na sam początek do jakiegoś sklepu z telefonami. Ostatnio straciłam go, ale simke udało mi sie jakoś odzyskać. - Odpowiedziałam.

Już jedziemy. - Powiedział odpalając pojazd i jadąc w kierunku pierwszego lepszego sklepu z elektroniką.

Stanęliśmy na parkingu sklepu a ja od razu wysiadłam i weszłam do środka. Derek został w środku pod pretekstem, że zwyczajnie nie chce mu sie wychodzić i przecież dam sobie radę, lecz powód pewnie był inny, bo od razu sięgnął po swój telefon i gdzieś dzwonił. Gdy byłam już w środku wybrałam jakiś zwykły telefon i poszłam zapłacić. Podziękowałam i wróciłam do samochodu mężczyzny. W momencie kiedy zobaczył, że wyszłam ze sklepu szybko rozłączył sie z rozmówcą i odplaił pojazd. Wsiadłam i włożyłam kartę SIM do mojej nowej komórki. Przejrzałam wszystkie SMS-Y i zobaczyłam jeden od Carbo, ale postanowiłam, że nie chce na niego patrzeć.

Więc gdzie teraz jedziemy? - Spytał.

Możemy coś zjeść, bo umieram z głodu. - Oznajmiłam chłopaka po mojej lewej stronie.

Tak jasne, ale szybko muszę podjechać na ZS'a, żeby naprawić pojazd, bo ewidentnie ktoś mi go zarysował. - Odpowiedział lekko oburzony na co sie zaśmiałam.

Jak powiedział tak zrobił i pojechał na mechanika. Wjechał na jedno z stanowisk i mechanikiem naprawiającym jego samochód był Bart. Oboje wyszliśmy z samochodu i sie rozejrzeliśmy po innych klientach warsztatu. Nie było nikogo kogo znam, więc najzwyczajniej oparłam sie o ścianę obok samochodu, natomiast Derek poszedł do innych mechaników i zaczął z nimi konwersację. Bart naprawiał pojazd a ja mu sie z uwagą przyglądałam do pewnego momentu. Zobaczyłam, że na warsztat samochodowy wjechały auta Landryn i Zakshot'u. Nie powiem będzie to niezręczne spotkanie z nimi, ale no cóż. Ku mojemu zdziwieniu nawet mnie nie zobaczyli, lecz natychmiast wręcz rozpoznali Black'a i zaczęli przeprowadzać z nim rozmowę. Udało mi sie podejść na tyle blisko, że byłam w stanie słyszeć o czym rozmawiają.

Cześć. - Powiedział Derek.

No siemano. - Odpowiedzieli mu.

Widziałeś te zdjęcie, które ci wczoraj wysłaliśmy? - Zapytał Chase.

Mi nic nie przyszło, a co to za zdjęcia były? - Spytał chłopak.

Jak to ci nie przyszły? Przecież wysyłałem ci z telefonu Carbo. - Powiedział lekko zestresowany David.

No nie przyszły. Może wysłaliście to komuś innemu nie mi? - Zapytał mężczyzna przeglądając swój telefon.

Carbo zobacz swój telefon i ostatni numer do którego wysłałeś jakiekolwiek zdjęcie. - Powiedział Michaś.

O japierdole... DO KOGO WY TO WYSŁALIŚCIE?! - Zaczął sie wydzierać Carbonara a inni stali jedynie w szoku.

No do Dereka tak jak chciałeś. - Odpowiedzieli chórem.

Właśnie, że nie idioci. WYSŁALIŚCIE TO DO HARLEY! - Znów krzyczał biało włosy a mi od razu przypomniał sie SMS od niego. Wszyscy w tamtym momencie zaczęli panikować a ja wyjęłam telefon i zaczęłam szukać kontaktu pod nazwą Carbuś❤️. Weszłam w rozmowę i zdjęcie które zobaczyłam rozbiło moje serce na milion małych kawałeczków. Był na nim Carbo i jakaś laska z którą sie całował. Siedziała mu na kolanach a on po prostu ją trzymał. Chciałam płakać, ale nie mogłam pokazać słabości. Bart poinformował mnie, że skończył naprawiać pojazd zwracając sie do mnie po imieniu. Wszyscy odwrócili sie w moją stronę.

Wiesz co ci powiem? Żałuje, że w ogóle cie poznałam. Żałuje, że w ogóle sądziłam, że w końcu mogę być w udanym związku, lecz co sie okazuję? Że ty wolisz z jakimiś kurwami sie pierdolić! - Krzyczał na tyle ile głos mi pozwolił. - Jesteś żałosny! Jesteś zdradziecką szmatą! Wiesz co? Mówie to teraz całkiem szczerze. Nie zbliżaj sie do mnie już nigdy więcej. Nie chce cie znać! Rozumiesz?! NIE CHCE CIE ZNAĆ! - Wykrzyczałam to co leżało mi na sercu i wsiadłam na miejsce kierowcy samochodu mężczyzny. Zwytrychowałam i zwyczajnie odjechałam. W lusterku pojazdu widziałam jak jadą za mną, lecz wystarczyła jedna uliczka i już ich zgubiłam. Wtedy emocje mi puściły i rozpłakałam sie jak małe dziecko, które po prostu dostało opierdol od rodziców, bo coś zrobiło. Lecz moim powodem płaczu była po prostu miłość. Ja sie naprawdę w nim zakochałam tak szybko? Jaka naiwna byłam, że miłość od pierwszego wejrzenia może sie udać. Jaka ja głupia jestem... Ten pocałunek w szpitalu widocznie dla niego nic nie znaczył... Miłość to zwykła kurwa...

-----------------------------------------------------------
Hej kochaniiiii!!!!!!
To ja. Witam was bardzo serdecznie po długiej nie obecności rozdziałowej, ale wracam z takim o to smutnym rozdziałem. Każdy myślał, że ta historia zakończy sie na pięknej miłości tej dwójki, lecz jednak nic z tego... Carbo odjebał z całą resztą, lecz czy to dosłowny koniec? Przecież tyle już przeżyła, udało jej sie ominąć śmierć ledwo co, ale udało. Pocałowała sie z nim i to ma oznaczać koniec? Najwyraźniej tak...

Paaaaaaaaaaa

Miłego dnia/ nocy!

1183 słowa

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz