𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟹𝟽 - 𝙼ł𝚘𝚍𝚊

277 24 0
                                    

Pov: Harley
Poniedziałek 9:24
Na apartamentach

Wczoraj, gdy przyjechałam wraz z Derekiem do mnie postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś filmy tylko we dwoje. W pewnym momencie przytuliłam się do niego a on objął mnie swoim ramieniem. Nie powiem było mi dość wygodnie i czułam sie... Bezpieczna? To niemożliwe. On jest od Spadiniarzy a przy tych ludziach NIE DA sie czuć bezpiecznie. Gdy film sie skończył Derek oznajmił, że musi już się zbierać, bo wołają go. Po co? Gdzie? Z kim? Kto go woła? Nie wiem. Nie powiedział a ja wolałam nie pytać by nie wzbudzać podejrzeń. Spojrzałam wtedy na zegarek i zobaczyłam, że wybiła godzina 20. Od dawana sie nie wysypiam, więc postanowiłam położyć sie wcześniej. Co okazało sie być dobrym pomysłem, bo dziś czuję sie wyśmienicie. W końcu czuję sie wypoczęta.

Aktualnie opierałam sie o jedną ze ścian apartamentowca i paliłam papierosa. Paliłam tak naprawdę bardzo rzadko chyba, że chciałam sie odprężyć i przestać myśleć o wszystkim. Chociaż na odprężenie sie robiłam coś innego w Nowym Jorku. Raczej można sie domyślić co to było a mam na myśli napady. Może wydawać sie to co najmniej dziwne, że napad może być odskocznią od wszystkich myśli i zmartwień człowieka, ale w moim przypadku to działało. Wyciągnęłam telefon i oczywiście nie obyło sie tam bez kilkunastu nieodebranych połączeń od Zakshot'u i Landryn oraz nieprzeczytanych wiadomości od tych samych osób. Tradycyjnie to zignorował, bo co innego miałam zrobić? Odpisywać im? Nie mam zamiaru. Ja wszystko co chciałam powiedzieć to powiedziałam.

Przepraszam Panią. - Spojrzałam znad telefonu i ujrzałam tam małą dziewczynkę z białym, małym misiem. Rozejrzałam sie i w pobliżu nie widziałam nikogo. Pewnie sie zgubiła. - Wie Pani, że palenie jest niezdrowe? Mamusia zawsze mi tak mówiła. - Zaśmiałam sie cicho na jej słowa i przykucnęłam, aby móc patrzeć jej w oczy.

Tak wiem, że palenie jest niezdrowe. - Odpowiedziałam uśmiechając sie do młodszej. - A teraz powiedz mi gdzie jest twoja mama? - Zapytałam. Dziewczynka zaczęła sie rozglądać, lecz w pewnym momencie zaczęła płakać.

Przytuliłam ją i podniosłam. Młoda cała sie trzęsła ze strachu. Przytulała misia, rozglądała sie, lecz w pewnym momencie po prostu sie we mnie wtuliła. Muszę przyznać, że jest to miłe uczucie, gdy dziecko sie w ciebie wtula.

Ciii wszystko będzie dobrze. Tylko nie płacz, bo prawdziwe księżniczki nie płaczą, pamiętaj. - Powiedziałam. Dziewczynka przestała o dziwo płakać i spojrzała mi w oczy uśmiechając sie. - A, więc jak masz na imię? - Spytałam.

Wendy a Pani jak sie nazywa? - Zapytała z błyskiem w oczach.

Harley i proszę nie mów mi Pani, bo czuję sie przez to staro. - Zaśmiałam sie co uczyniła również Wendy. Odstawiłam dziewczynkę na ziemię i podałam jej rękę, a ta ją chwyciła. - A, więc pojedziemy teraz na komisariat i zgłosimy, że szukasz mamy. - Powiedziałam idą w stronę parkingu, gdzie stał mój pojazd.

Dobrze. - Odpowiedziała i wsiadła do samochodu. Zapięłam jej pasy, zamykając za sobą drzwi. Obeszłam auta i wsiadłam na miejsce kierowcy.

W końcu ruszyłyśmy z parkingu i kierowałyśmy sie w stronę komendy Mission Row. Wspominałam już jak bardzo nienawidzę tego miejsca? Nie? To teraz już wiecie. Gdy jechałyśmy oczywiście zgodnie z przepisami w pewnym momencie zatrzymały nas światła. W samochodzie panowała cicha i nie była ona niezręczna, lecz przyjemna.

A, więc młoda powiedz mi. - Powiedziałam odwracając głowę w jej stronę co również uczyniła, Wendy. - Ile masz lat? - Zapytałam.

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz