𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟸𝟾 - 𝙳𝚎𝚌𝚢𝚣𝚓𝚊

235 22 3
                                    

Pov:Harley
Czwartek 12:28
Na szpitalu

Siedziałam sobie spokojnie na swoim łóżku jak zwykle poza tym, gdyż nie mam gdzie indziej siedzieć. Odpoczywałam sobie, gdy do sali wszedł nik inny jak Tom i trzymał coś w ręce. Z daleka niestety nie byłam w stanie stwierdzić co to było, ale gdy podszedł bliżej mogłam zobaczyć, że był to mój telefon. Mężczyzna podszedł do mnie z uśmiechem podając mi moją własność i najzwyczajniej w świecie wychodząc z pomieszczenia. Gdy spojrzała na komórkę zobaczyłam, że jest cała roztrzaskana. Nie dziwie się, bo jakby nie patrzeć upadłam i mogła się roztrzaskać.

Ehhhh będe musiała sobie kupić nową, ale stać mnie. - Powiedziałam sama do siebie, śmiejąc sie.

Gdy tak sobie myślałam nad tym jaki nowy telefon sobie kupie do sali wszedł Dia. Miał na sobie opatrunek na prawe oko oraz nie był zbyt dobrze ubrany. Spojrzałam na niego od góry do dołu i potem patrzyłam se jeszcze na siedzenie obok mnie, dając tym znać mężczyźnie, aby usiadł na wskazane miejsce.

Dia powiedz mi jedno. Kto? - Zapytałam chłopaka obok, który nawet sie na mnie nie spojrzał. Patrzył sie jedynie w podłogę.

Nikt taki. Sam sie wywróciłem i poobijałam, więc nie musisz sie martwić o nic. - Odpowiedział, a ja sie tylko zaśmiałam lekko.

Chcesz mnie oszukać czy siebie? Robisz ze mnie debila? Garcone przecież każdy debil ci nawet powie, że tak sie nie stało. Teraz cie proszę, abyś mi powiedział kto ci to zrobił, a jeśli sama sie dowiem to mu osobiście odpierdole łeb siekierą i będziesz patrzył. - Odezwałam sie lekko zdenerwowana, patrząc prosto na zmieszanego mężczyznę.

Ja...Nie moge ci powiedzieć. On zrobi mi jeszcze większą krzywdę. - Odpowiedział mi a z jego oczu zaczęły lecieć krople łez. Wyciągnęłam ręce w jego stronę na znak, że może się przytulić co wręcz natychmiast uczynił.

Po jakiś 5 minutach chłopak sie uspokoił i wrócił do poprzedniej pozycji. Spojrzałam na niego z nadzieją, że mi powie, ale jak widać najpierw muszę ja coś powiedzieć co go pocieszy.

Dia zaufaj mi ze mną nie spadnie ci nawet włos z głowy. Zorganizuje ludzi, aby cie chronili po to abyś czuł sie bezpiecznie. Zrobie wszystko, uwierz mi. - Powiedziałam by dodać mężczyźnie otuchy, co chyba pomogło.

I tak sie dowiesz, jak nie od mnie to od kogoś innego. Osobą która to zrobiła był Derek... Kiedy wyszliśmy z sali Derek zaczął sie do mnie przypierdalać, że czemu broniłem Carbo niż jego, bo przecież jestem po stronie Landryn a on do nich należy. Zaczął sie z nim kłócić, że to wcale nie tak, aż w końcu walnął mi prosto w oko i no... - Odpowiedział cały się trzęsąc.

Mogłabym prosić cie o zakupienie mi nowego telefonu? Zaraz wszystko załatwię tylko dostanę telefon w swoje ręce a jak na razie nie przejmuje sie nim. Nie dopuszczę do tego, aby choć cie dotknął. - Powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu mężczyzn, uśmiechając sie do tego w jego kierunku co odwzajemnił.

Ide kupić ci ten telefon, będe za jakieś 2 do 4 minut. - Zrobił to o co go dokładnie poprosiłam. Wstał, spojrzał na mnie i wyszedł z pomieszczenia.

Gdy chłopak wyszedł, ja zaczęłam sie zastanawiać co mam zrobić za ten czas zanim on przyjdzie. Postanowiłam, że postaram sie wyciągnąć najpierw moją kartę pamięci, aby móc potem włożyć do swojej nowej komórki, którą zakupi mi Garcone. Zaczęłam sie jeszcze zastanawiać gdzie tak naprawdę co robi Eliot przez ten cały czas. Ciekawi mnie to jeszcze bardziej niż cokolwiek innego jak mam być szczera. A to nie jest jedyna rzecz która mnie ciekawi w tym samym momencie co jego aktualne miejce przebywania. Tak naprawdę jedyne co może robić to zajmować sie różnymi biznesami związanymi z reputacją oraz wyposażeniem Mafii. W ewentualności ogarnia spotkania z innymi liderami lub papiery związane z procentami itp. Do niczego innego w tej Mafii sie nie nadaje niż do samego przeglądania papierów jak mam być szczera, ale no co zrobisz to rodzina.

Kiedy tak sobie leżałam i rozmyślałam w końcu pomyślałam o mojej obietnicy złożoną Garcone. Obiecałam mu znaleźć zdrajcę który jest w jego grupie, ale czy ja tego na pewno chcę? Z drugiej strony muszę to zrobić, bo ja zawsze, ale to zawsze dotrzymuje obietnic i nie chce zachować sie jak kurwa. Mimo wszystko, że każdy nazywa mnie oszustką i kłamcą to tak nie jest w ogóle. Osoby które tak mówią to w większości przypadków moi wrogowie lub ludzie którzy nawet mnie nie poznali. Nie interesuje mnie w ogóle opinia publiczna z resztą jak większość ludzi których znam, ale jedyne czego chce od wszystkich to wzajemny szacunek. Nie powiem, że kiedyś bylam małą i bezbronną dziewczynką która bała sie dosłownie wszystko i bała sie odezwać, bo nie chciała zostać wyśmiana. Natomiast teraz? Teraz ta mała dziewczynka stała się dorosłą i odważną kobietą, która ma w dupie opinie innych na jej temat bądź to co inni powiedzą, gdy wypowie swoje zdanie.

Z tych wszystkich rozmyśleń wyrwał mnie Garcone, który właśnie przyszedł z nowo zakupionym telefonem i herbatką. Postawił herbatę na stoliku obok za co mu podziękowałam i od razu podarował mi moją komórkę. Podziękowałam za przedmioty i natychmiast przeniosłam moją kartę pamięci z poprzedniego telefonu wkładając go do nowego.

Napisz mi SMS-em numer konta proszę. - Poprosiłam chłopaka.

Jasne, już ci wyśle, ale po co ci? - Zapytał wysyłając mi przy tym SMS-a.

A tak po prostu. - Uśmiechnęłam się w jego stronę na co on jedynie zaśmiał się z zmieszania.

Spojrzałam w SMS od mężczyzny i przekopiowałam numer konta bankowego. Wkleiłem go i wysłałam przelew w wysokości 50.000$. W tym momencie przyszedł bardzo nie proszony gość o imieniu Eliot. Spojrzałam na Garcone a on od razu zrozumiał, że musi wyjść co uczynił. Nie obyło sie oczywiście od spojrzenia wuja na chłopka. Gdy Dia wyszedł wuj spojrzał na mnie z wściekłoścą jeżeli tak to mogę określić po czym zaczął mówić.

Posłuchaj mnie Harley. Jutro wylatuje wraz z ludźmi do Nowego Jorku w sprawach biznesowych Mafii i albo wypisujesz się ze szpitala dobrowolnie oraz wylatujesz ze mną lub zostajesz tu sama bez ludzi. - Powiedział poważnie Eliot a ja na jego słowa sie zaśmiałam.

To ty mnie posłuchaj. To są moi ludzie, bo ja rządzę to pierdoloną Mafią gdzie ty nie masz prawa głosu. Jesteś w niej tylko dlatego, bo jesteś moją rodziną niz więcej. - Zaczęłam swoją wypowiedź. - Sam mnie tu wysłałeś, abym sie zemściła a teraz uciekasz w popłochu jak zwykła pizda. Ja jestem tu po to aby sie zemścić na Spadino za przewinienia swojego ojca. - Zatrzymała się po czym potem znów powiedziałam. - Nie masz prawa zabierać mi moich ludzi, gdyż w tej Mafii nie masz do niczego prawa tak naprawdę. A prawy biznesowe możesz załatwić sam. - Zakończyłam swoją wypowiedź patrząc prosto na wkurwienie i zdziwienie mojego wuja.

Już miał coś powiedzieć, ale....

-----------------------------------------------------------
Hej ciasteczka!
Witam was po dość długiej przerwie, ale nic na to nie poradzę. Jeżeli ktoś nie wie to polecam nadrobić moją tablicę, bo tam wszystko pisze na temat rozdziałów i w ogóle. Ale wracając do rozdziału no nie powiem dużo sie tu dzieje jak w każdym rozdziale. Jak zwykle ja ten zły polsat nie pozwoli wam sie dowiedzieć dlaczego Eliot finalnie sie nie wypowiedział. No cóż jak sie okazuje Harley jest prawdziwym liderem Mafii swojego ojca, ale dlaczego to ukrywa? Po co to robi? Nie dowiecie sie hehehehe.

Miłego dnia/ nocy<33

1205 słów

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz