𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟷𝟸 - 𝙿𝚘ś𝚌𝚒𝚐

290 21 7
                                    

Pov: Carbo
Niedziela godzina 10:26
Na szpitalu

Gdy już wszedłem do kliniki po tym jak dziewczyna dała mi buziaka, miałem banana na mordzie przez cały czas. Szedłem korytarzem w stronę sali, gdzie leżał Dia. Zobaczyłem Landryny które bacznie pilnowały jego sali, gdy grupa mnie zobaczyła zaczęła mi się przyglądać jakby zobaczyli ducha. Po chwili zapytał mnie Michaś.

Carbo, a z kim ty się tak całowałeś hmmm? - Zadał pytanie, a reszta zaczęła robić przysłowiowe "Uuuuuuu"

Z nikim Michasiu. Nie wiem o co ci chodzi. - Odpowiedziałem mu i nie skłamałem, bo nie wiedziałem co ma na myśli.

Tak, tak na pewno - Uśmiechną się w moją stronę dwu znacznie.

Nie mam zielonego pojęcia o co wam chodzi. - Dodałem zanim wszedłem do sali przyjaciela, który już za 3 dni wychodzi.

Wszedłem do sali i usiadłem obok jego łóżka. Od momentu w którym przyszedłem mężczyzna przyglądał mi się z wielką uwagą na moją twarz, a w szczególności policzek.

Z kim ty się całowałeś? - Zapytał i się uśmiechnął.

Z nikim. O co wam wszystkim chodzi ludzie. - Wypowiedziałem to zdanie z lekkim oburzeniem.

No weeeee. Koledze nie powiesz? - Zrobił oczy małego pieska i popatrzył na mnie.

Co masz kurwa na myśli? Z nikim się nie całowałem. Japierdole. - Zdenerwowałem się lekko na słowa Dii.

No, przecież masz szminkę na policzku. Widać to jak byk, więc nie kłam, że z nikim. - Wytrzeszczyłem oczy na jego słowa i wstałem z krzesła.

Że co i gdzie mam? - Zapytałem się zdezorientowany.

No na policzku masz szminkę. Jak miała na imię? - Dopytywał ciągle Garcone, a ja zacząłem zmywać szminkę z policzka.

Powiem ci skróconą historię tej szminki. - Zacząłem moją wypowiedź i oparłem się o ścianę. - A więc, gdy Harley wychodziła wpadła na mnie, a ja złapałem ją w tali i zacząłem się z nią droczyć oraz trochę flirtować. W końcu wydostała się z moje uścisku i poszła na parking. Tam zaczęła mnie prosić, abym dał jej spokój, a więc wykorzystując sytuacje powiedziałem, że jak da mi całusa w polik to dam jej spokój. Koniec hitorii, zadowolony? - Zakończyłem swoją historię i na koniec zadałem pytanie.

Jeszcze nie wiesz jak bardzo. Podoba ci się co? - Dopytał ciemno skóry.

Nie, po prostu fajnie jest się z nią podroczyć i wkurwić zarazem. - Zaśmiałem się na samą myśl, gdy się z nią droczyłem.

Tak, tak wmawiaj to sobie dalej, a ja posłucham. - Odpowiedział mi Garcone przewracając oczy.

Ale ty jesteś upary jak osioł. Mógł byś być bratem Harley, dosłownie. - Odezwałem się w jego stronę i się zaśmiałem, a on razem ze mną.

Uznam to za pochwałę. - Powiedział mrużąc oczy.

30 minut później
Godzina 11:10

Właśnie wyszedłem z szpitala żegnając się z Landrynkami oraz Dią. Poszedłem na parking, wsiadłem do pojazdu i odjechałem w stronę Burgera.

Pov: Harley
Pod Burgerem

Jechałam spokojne, ale szybko przez co zatrzymała mnie policja. Zatrzymałam się na poboczu i się uśmiechnęłam do lusterka widząc właśnie Gregorego w jego odbiciu. Otworzyłam szybę, a funkcjonarusz zaczął mówić, że chciałam żeby mnie gonił ściągnęła przy nim okulary, a on od razu mnie rozpoznał i krzyczał, abym się poddała, lecz nic z tego. Odjechałam z piskiem opon, a tuż za mną Gregory. Na 100% wzywał wsparcie, aby mu pomogli, bo sam nie da rady. Jest jak jest. Do naszego pościgu dołączyły się 3 radiowozy.

Będzie się działo. - Powiedziałam sama do siebie.

Gdy pojazdy policyjne znajdowały się w pięknej lini. Postanowiłam zrobić manewr 180°, że przodem samochodu byłam w ich stronę i pokazałam im środkowego palca oraz język. Znów zrobiłam manewr i teraz jechałam już normalnie. W każdy zakręt wchodziłam płynnym driftem natomiast policja w losowych momentach się wyjebywała.

Ale łamagi z tych policjantów. - Pomyślałam i się zaśmiałam.

Zostały już tylko 2 radiowozy, czyli 4 osoby, ponieważ w każdym z nich były 2 osoby, a w jednym z tych pojazdów znajdował się Monthana. Niestety na moje nieszczęście wyjebał się we mnie lokalny i się zdestylowałam. Mój samochód pare minut jeszcze pojeździł i padł. Wysiadłam z pojazdu tak jak funkcjonariusze policji. Wyciągnęłam broń z mojej kabury i zaczęłam celować w stronę moich przeciwników. Oni nie zostawali mi dłużni i również do mnie zaczęli celować.

Poddaj się Los Santos Police Departament! Nie masz szans jest nas więcej. - Zaczął krzyczeć Gregory w moją stronę.

Gregory ty tego nie wiesz, dlatego cię uświadomie, jeżeli będziemy mieli się strzelać. - Zaczęłam po czym po chwili powiedziałam. - Ja walczę do końca Monthana. - Dopowiedziałam.

Nie wiadomo z kąd dojechały sultany, a w nich były LANDRYNKI?! Wraz z prawdopodobnie Carbo tak sądze po jego ubiorze. Wysiedli z pojazdów i zaczęli poddawać policjantów, którzy próbowali się jeszcze wyrywać.

Nic ci nie jest? - Podbiegła do mnie jedna z Landryn, lecz ja popatrzyłam na niego z znakiem zapytania. - No tak jestem Foster. Carbo nas wezwał i powiedział, że masz pościg. Jako iż pomogłaś naszemu przyjacielowi jesteśmy ci dłużni. - Powiedział do mnie Foster.

Nie, nic mi nie jest i dziękuje wam za pomoc. - Odezwałam się w jego stronę, a on zaczął mnie prowadzić w stronę jednego z pojazdów, gdzie siedział Carbo oraz nieznajomy.

Mówiłam ci Carbo, że nienawidzę pomocy. - Dopowiedziałam w jego stronę na co Foster wraz z nieznajomy się zdziwili na moje słowa.

Tak, tak księżniczko pamiętam. Jak bym mógł zapomnieć? - Zadał pytanie retoryczne. - A tak w ogóle ten co koło ciebie siedzi to Mateuszek. - Powiedział, a mężczyzna obok uśmiechnął się w moją stronę.

Nawet Carbo nie licz, że dostaniesz coś w zamian za tą pomoc. - Odezwałam się w jego stronę na co ten zrobił smutną minę. - Dziękuje wam Landrynki za pomoc. - Podziękowałam dwójce w samochodzie.

Jak już mówiłem jesteśmy twoimi dłużnikami Harley za twoją pomoc Dii. - Oznajmił Foster, a Matuszek się do mnie jedynie uśmiechnął.

Po paru minutach zaparkowaliśmy na jakimś podziemnym parkingu. Wysiedliśmy z samochodów i poszliśmy w stronę wejścia do budynku. Nie było zbyt komfortowo wejść do windy jako kobieta w towarzystwie 7 obcych jej mężczyzn. Wychowywałam się w śród facetów, lecz nie byli mi oni obcy. Carbonara chyba to zobaczył i przyciągnął mnie do siebie, przytulają od tyłu. Gdy już byliśmy na górze i wyszliśmy z windy. Chłopaki powiedzieli, aby się poczuła jak u siebie. Poszłam siąść sobie na kanapę, a obok mnie siadł Carbo i reszta Landryn. Na przeciwko tej kanapy był telewizor, dlatego chwyciłam pilota i włączyłam TV.

To co? Oglądamy romansidło. - Już mieli zacząć stękać, ale uprzedziłam ich zdaniem. - Spróbujcie mi stękać, a pójdę do kuchni i będe was ganiać z nożem. Będziecie grać w horrorze. - Na te słowa wszyscy się zamknęli, a ja się uśmiechnęłam.

Wtuliłam się w tors Carbo i po jakiś 20minutach już usnęłam.

-----------------------------------------------------------
Siemanko ciasia!
Jak wam minął dzień?
Nie wiem co napisać dlatego po prostu.

Miłego dnia/ nocy kochani <3

Bajooo

1096 słów

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz