Pov: Harley
Czwartek 10:00
SzpitalGdy oderwaliśmy się od siebie jedyne co słyszałam to huk otwierających się drzwi i wbiegających do sali zadowolonych jak małe dzieci z zabawki chłopaków. Zaczęli gratulować Carbo i w ogóle, ale ostatnia osoba, czyli mój wuj Eliot jedynie patrzył na niego z mordem w oczach. Spojrzałam na niego kontem oka a mężczyzna od razu odwrócił wzrok z niego. Ta chwila nie będzie trwać wiecznie i to wiem na pewno... Obietnic trzeba dotrzymywać a z tą obietnicą którą złożyłam łączą się wielkie konsekwencje...
Gdy tak chłopaki siedzieli sobie i rozmawiali jakiego wielkiego czynu dokonał Carbo wszedł Derek Black. Ten facet jest jakiś inny niż wszystkie Landryny, dlatego bardzo mnie zastanawia jaki cudem on do nich trafił? On tak w ogóle nie pasuje. Landryny boja grupa, nie boi się niczego, strzelanina za strzelaniną, adrenalina to ich drugie imię i nagle przychodzi taki Derek. Marny, strachliwy, słaby w kierowaniu i strzelaniu. Skąd się wziął? Jak do nich trafił? Jakim cudem go przyjęli? To są bardzo dobre pytania na które nikt raczej nie zna i nie pozna odpowiedzi. Gdy wszedł do sali zmierzył mnie wzrokiem, uśmiechnął się i oparł się o ścianę bacznie obserwując ruchy Carbonary w moim kierunku.
Naprawdę Carbo, że ty ją pocałowałeś to tego się nie spodziewałem. - Powiedział Erwin dostając jedynie potwierdzające jego słowa kiwnięcia głowami oprócz jednej osoby.
Że co zrobił?! - Oburzył się Derek po usłyszeniu jego słów.
Pocałowałem ją. Masz jakiś problem Balck? - Odpowiedział mu oschle Nicollo wstając i podchodząc do mężczyzny.
Może i mam z tym problem, a co boisz się, że cie zostawi dla mnie? - Powiedział czarnowłosy w stronę starszego na co on jedynie prychnął śmiechem jak cała reszta oprócz mnie.
Nigdy by nie zechciała takiego chuja jakim ty jesteś Derek. - Mówił z irytacją w głosie białowłosy patrząc się raz na mnie raz na przeciwnika.
Coś ty powiedział?! - Zdenerwował się Balck.
To co słyszałeś psie. - Powiedział opryskliwie starszy.
Na te słowa mężczyzna zdenerwował się do tego stopnia, że uderzył w brzuch "wroga". Gdy to zrobił starszy nie chciał być mu dłużny i uczynił to samo tylko dwa raz mocniej. Młodszy się syknął z bólu, lecz nadal się bronił i tak doszło do bójki pomiędzy dwoma mężczyznami. Zgromadzone w pomieszczeniu osoby zaczęły po paru sekundach interweniować i rozdzielać dwóch agresorów. Blacka złapały 3 osoby, a Carbonare 5 jednak mimo tego nie dawali za wygraną i próbowali się wyrywać trzymającym ich mężczyzną. Jednemu się udało a dokładniej starszemu, gdy to zrobił zawalił prostu cios w nos młodszego, że prawdopodobnie mu go złamał. Tym razem Nicollo złapało 8 osób a Dereka zabrali najprawdopodobniej do lekarza, aby opatrzył mu nos. Białowłosy nie wyglądał na bardzo poważnie poturbowanego, ale najlepiej też nie było. Gdy już sytuacja została ustabilizowana i mężczyźni puścili jednego z dwóch agresorów wręcz rozkazałam im zabrać go do lekarza na przegląd wstępnych ran oraz siniaków. Nie kwestionowali mojego rozkazu i zrobili to co powiedziałam. Mimo sprzeciwu poszkodowanego i tak został zabrany do doktora. Ja w pomieszczeniu zostałam z Dią oraz moim stryjem.
Wuju proszę cie o wyjście. Muszę porozmawiać z moim przyjacielem. - Odezwałam się od dłuższego czasu w stronę najstarszego z naszej trójki zgromadzonych.
Nie odezwał się. Wyszedł. Co nie jest do niego podobne, ale nie będe tego kwestionować.
No co tam? - Zapytał Dia.
Pamiętasz moją obietnicę? - Spytałam.
Tak pamiętam i co w związku z tym? - Zadał mi kolejne pytanie.
Widzisz Dia, nie wiem jak ci to powiedzieć. Ehhh po prostu wykonanie tej obietnicy będzie mnie sporo kosztować. Co najgorsze będzie mnie to kosztować życiem. - Zaczęłam mu tłumaczyć to co miałam na myśli. - Widzisz może i Zakshot nie ufa Derekowi, ale natomiast Landryny mu ufają. Podejrzewam go o zdradę, ale bez dowodów nikt mi nie uwierzy. Dlatego będe musiała się posuniąć do pewnej granicy której nigdy nie chciałam przekraczać... - Skończyłam swoją wypowiedź patrząc mężczyźnie prostu w oczy. Z nich mogłam wyczytać strach, ,zmartwienie oraz zakłopotanie.
Harley nie rób tego jeśli możesz nawet umrzeć. - Odpowiedział mi jedynie chłopak. Spojrzałam na niego z uśmiechem po czym powiedziałam.
Dia obietnic Nigdy Prze Nigdy nie wolno mi łamać. Poza tym teraz jakoś też prawie umarłam, ale jakoś żyje. Bo widzisz Garcone Legends Never Die.- Odezwałam się do niego nadal mając ten sam szczery uśmiech co wcześniej.
Mężczyzna spojrzał na mnie odwzajemniając uśmiech. Do sali za ten czas wszedł mój dosłownie personalny lekarz Tom. Poprosił Garcone o opuszczenie sali co wykonał i tym samym patrzył coś na swojej kartce.
Panno Harley mam informacje odnośnie Pani przyjaciół. Jeden z nich o imieniu Nicollo Carbonara ma jedynie pare małych siniaków oraz rozciętą wargę górną. Natomiast drugi z poszkodowanych ma złamany noc, mnóstwo siniaków oraz zwichnięty nadgarstek. - Opowiedział mi cały stan zdrowia dwóch agresorów.
Tom powiedz mi jeszcze co z policją i "wujka" ludźmi. - Zadałam pytanie.
Policja już dziś opuści szpital, ale patrząc na ilość jednostek patrolujących ten szpital to nie ruszą się tak łatwo z stąd mimo wszystko. - Zrobił przerwę po czym zaczął kontynuację swojej wypowiedzi. - A jeśli chodzi o ludzi wuja to również chodzą po szpitalu, ale przebrani za zwykłych obywateli. Są też porozstawiani na zewnątrz szpitala, ale również są ukryci. - Zakończył swoją odpowiedź na moje pytanie a bardziej prośbę.
Dziękuje ci Tomas za twą pomoc. - Podziękowałam medykowi.
Panno Harley służyłem twojemu ojcu a potem obiecałem służyć tobie jako iż jesteś jego jedynym dzieckiem. Po części czuję się teraz za ciebie odpowiedzialny jak mam być szczery. - Powiedział uśmiechając się do mnie co uczyniłam również ja.
Czekaj chwile skoro byłeś mojego ojca lekarzem to w takim razie należałeś również do jego Mafii. Mam rację? - Zapytałam.
Tak samo spostrzegawcza jak tata. Jesteś taka sama jak on przebiegła, chytra, spostrzegawcza, mądra. Ale wracając do twojego pytanie to tak, należałem do Mafii twojego taty. - Odpowiedział mi z poważnym wyrazem twarzy.
W takim razie pokażesz mi swój prawy bark proszę. - Powiedziałam obserwując dokładnie każdy jego najmniejszy ruch.
Nie ma problemu. - Odpowiedział znów przybierając uśmiech na twarzy.
Gdy odpowiedział zaczął odsłaniać swój prawy bark i gdy już go odsłonił ukazał mi się piękny czarny wąż z nazwą Mafii mojego Ojca a tylko zaufane osoby miały w tamtym miejscu tatuaż i taki styl. Osoby mniej zaufane miały go na prawym nadgarstku w zupełnie innym stylu. Tatuaż ukazywał dokładniej płonącego węża który nad sobą miał dwa krzyżujące się żelazne miecze.
-----------------------------------------------------------
Hej kochani <33
Tu również się trochę dzieje 👀. Bardzo cieszę się z takiego przyjęcia tej książki i to wszystko dzięki wam kochani. Jesteście niesamowici <333Paaaaaaa
Miłego dnia/ nocy!
1065 słów
CZYTASZ
❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞
De TodoPewna kobieta, która straciła rodziców z powodu jednej grupy przestępczej.Po wielu latach szkolenia, w końcu postanawia zemste na sprawcach śmierci. Lecz zemsta nie będzie tak prosta do spełnienia jakby chciała, żeby była... Lider jednej z grup prze...