𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟞𝟌 - 𝙲𝚊𝚛𝚋𝚘?!

333 23 15
                                    

Pov: Harley
Czwartek 8:00
Na szpitalu

Siedziałam sobie spokojnie na swoim łóżku, aż tu nagle do mojej sali wszedł Tom. Stanął nad mnie patrząc się na mnie z uśmiechem i zaczął spisywać jakieś rzeczy patrząc się na respirator po mojej prawej.

Tom mam takie pytanie. - Zaczęłam rozmowę.

Pytaj o co chcesz Panno Blinders. - Odpowiedział mi z uśmiechem Tom.

Jaki był mój Ojciec? Jakby wiesz jaki był w tym "czarnym świecie" - Zadał zaciekawiona patrząc w twarz starszemu.

Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz, ale nie sądziłem, że akurat teraz wiesz. - Zaśmiał się lekko, ale uśmiech nie schodził z jego buzi.

Zawsze go znałam jako tego dobrego tatusia, a teraz mam kogoś kto mi o nim więcej opowie. - Spojrzałam mu w oczy.

Twój tata jeżeli chodzi o ciemne interesy był bardzo chytry. Wiedział jak to robić, wiedział co robi, co również było dość trudne w jego "zawodzie" , że tak to powiem. - Zaczął mówić. - Nie był typem osoby, że chciałbyć najbogatszy jak tylko się da. Przeznaczał pieniądze na różne cele charytatywne, ale nie miał ich w uczciwie zarobiony sposób. - Zrobił chwilę przerwy. - Twój Ojciec miał swoją Mafię, ale nie była ona bardzo popularna. Przed śmiercią mówił, że odda ją twojemu wujowi no i tak też się stało. - Gdy to powiedział zaśmiałam się. - Jeżeli posiadasz Mafie masz również wrogów i to dość sporą ilość. Alex bardzo był znienawidzony przez Włochów, czyli mam na myśli Spadiniarzy o czym dobrze wiesz, więc nie będe więcej opowiadał. Robił on jeszcze coś czego miałaś nie wiedzieć... - Wziął głęboki wdech i wydech co sprawiło trochę niepokoju we mnie.

Co masz na myśli konkretnie? - Zadałam pytanie połykając głośno ślinę.

To była jedyna rzecz której nienawidziłem najbardziej w tym okrutnym świecie, czyli handel ludźmi... - Z jego twarzy zniknął ten szczery, ciepły uśmiech.

Mój Ojciec, który był tym przemiłym sąsiadem z dzielnicy handlował ludźmi? Przecież to jest niemożliwe... - W mojej głowie rodziło się teraz sporo pytań, a zero odpowiedzi na którekolwiek z nich.

Panno Blinders wiem, że to ciężkie, ale był do tego zmuszany. Spadiniarze grozili mu, że gdy tego nie będzie robił wtedy porwą ciebie i sprzedadzą. Byłaś jego oczkiem w głowie, nie mógł cię stracić dlatego też się zgodził. - Opowiedział mi całą historię co o wiele bardziej mnie uspokoiło.

Wujek nigdy mi nie opowiadał jaki był Ojciec. Zawsze wymijał ten temat jakby coś ukrywał, ale nie wiem co i chcę się tego dowiedzieć. - Odezwałam się, gdy się już uspokoiłam. - Ale to zrobię z czasem teraz mam do wykonania inną obietnicę... - Skończyłam mówić w idealnym momencie ponieważ do sali wszedł nik inny jak Eliot.

Tom jedynie spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł jak gdyby nigdy nic. Stryj siadł koło mnie i złapał za rękę.

Jak się czujesz? - Zapytał z troską w głosie.

Lepiej, ale potrzebuje się napić. Byłbyś w stanie przynieś mi jakąś herbatę? - Skłamałam gdyż tak naprawdę wolałam bym aby opóścili moją salę.

Gdyby został za pewne zaczęła bym wypytywać go o Ojca i co tak naprawdę przed mną ukrywa, ale chciałabym załatwić to jeden wtedy, gdy będe mogła sama normalnie funkcjonować. Teraz mam inne sprawy na głowie, a nie zajmować się przeszłością. Trzeba zająć się co dzieje się tu i teraz, a nie tym co już było. Gdy załatwię inne sprawy "porozmawiam" z wujem, ale jak na razie chce go omijać szerokim łukiem. Z moich przemyśleń wyrwał mnie nikt inny jak Eliot.

Tak jasne. Zaraz wracam. - Powiedział wstając i wychodząc z mojej sali.

Przynajmniej mam czas na przeanalizowanie mojego dalszego planu działania. Spadino nie wie jeszcze, że jestem w mieście więc to dobrze. Zrobię jeszcze kilka sabotarzy na jego małą restauracujkę, a potem zaczniemy prawdziwą wojnę którą przeżyje tylko jeden i zamierzam być nim ja. Nie ważne co robił Ojciec zawsze będe go bronić za wszelką cenę nie ważne co by się nie stało, to on był moim wsparciem. Matka nigdy się mną nie interesowała i nigdy nie popierała tego, że tata uczy mnie samoobrony lub jak uciekać przed policją itp. Zawsze była za tym, że powinnam bawić się lalkami, ubierać w sukienki i malować, ale ja wręcz tego nienawidziłam. Kochałam broń oraz tą adrenalinę która we mnie płynie i powoduje motywację do dalszych działań w sprawie Spadino.

Po raz kolejny ktoś mi przeszkodził w moich rozważaniach i był to białowłosy. Nie powiem myślałam, że będzie to mój wujek, lecz jednak się myliłam. Za drzwiami zobaczyłam Landryny stojące jak ochroniarze przy drzwiach i jak zbliżał się Eliot nie pozwoliły mu wejść. Ewidentnie coś jest na rzeczy skoro oni go nie przepuszczają.

Spojrzałam na Carbonare zmieszanym wzrokiem.

No co? Nie lubię go, a chciałem sam na sam z tobą posiedzieć i porozmawiać. - Powiedział starszy siadając przy moim łóżku łapiąc za rękę i robiąc kółka kciukiem.

Wiesz jakoś bardzo mnie nie dziwi fakt, że go nie lubisz tylko bardziej to, że chcesz porozmawiać ze mną sam na sam. - Opowiedziałam mu moje zmieszanie.

A to już nie wolno przyjść i zobaczyć jak się czujesz. Zapytać czy wszystko w porządku? - Odezwał się łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.

Może tak, może nie. To zależy czy na pewno o to chodzi, bo nie wydaje mi się za bardzo. - Powiedziałam w jego stronę podnosząc jedną brew do góry.

Jak to powiedziałaś, a już wiem "Może tak, może nie." - Zaśmiał się, a ja razem z nim.

Dobra gadaj co ci leży na sercu tak na prawdę. - Uśmiechnęłam się szczerze w jego stronę, a on odwzajemnił gest.

Po prostu martwię się o ciebie. Nie chce, aby stała ci się nigdy jakąkolwiek krzywda, ale nie udało mi się to. - Powiedział to smutnym głosem, spuszczając głowę w dół, gapiąc się prosto w podłogę.

Carbuś przecież to nie twoja wina. Wiedziałam na co się pisze i liczyłam się z tym, że stanie się mi krzywda. Chciałam uratować was, bo jesteście powtarzam moją stronę rodziną, a rodziny się nie zostawia. Mam rację? - Zapytałam chłopaka łapiąc go za brodę, aby spojrzał na mnie.

Masz rację kochanie. - Powiedział bardzo cicho, że nie usłyszałam co mówi.

Co powiedziałeś? - Zapytałam.

Że masz rację. - Odpowiedział i się uśmiechnął.

Byliśmy w takiej pozycji już od kilku sekund. Spojrzałam na drzwi sali i zobaczyłam chłopaków wpatrujących się w nas jakby nie wiem co miało się wydarzyć.

Dobra nie wytrzymam dłużej! - Powiedział patrząc na mnie.

Carbo?! - Zawołałam, ale już po paru sekundach mężczyzna złapał jedną ręką mój policzek i złączył nasze usta.
Bylam bardzo zdziwiona, ale oddałam pocałunek. To tylko przyjacielski pocałunek, który nic nie znaczy prawda?

-----------------------------------------------------------
Hejj ciasteczka!!!
👀 OHO tu się dzieje, tu się dzieje. A co wydarzy się dalej? Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach.

Bardzo wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie książki <33 Jesteście najlepsi<333

Miłego dnia/ nocy :3

1098 słów







❝𝐓𝐲𝐥𝐀𝐚 𝐙𝐞𝐊𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz