Pov: Carbo
Środa godzina 8:24
Na szpitaluObudziłem się w bardzo jasnym pomieszczeniu i od razu wiedziałem, że byłem w szpitalu. Znaleźli mnie... Tego się właśnie najbardziej obawiałem oraz tego, że przedawkuję. Do sali weszła pielęgniarka miała brązowe włosy oraz zielone oczy, ubrana była w ubierania przeznaczone tylko i wyłącznie dla pielęgniarek. Na pewno nie była ona młoda tylko jakaś starsza bardzo miła Pani. Gdy tylko weszła uśmiechnęła się do mnie czego nie odwzajemniłem, ponieważ nie miałem siły aktualnie na nic nawet na mały uśmiech.
Dzień dobry Panie Nicollo. Bardzo się cieszę, że się Pan wybudził. - Zaczęła kobieta. Nic nie odpowiedziałem. - Pańskie wyniki badań wykryły we krwi twardy narkotyk, czyli heroinę. Jeżeli zażył by Pan jeden gram więcej to raczej spodziewasz się co by cię czekało. - Kontynuowała starsza Pani.
Nie odzywałem się zupełnie nic, a ona jedynie patrzyła się na mnie z żalem i współczuciem. Rozumiałem dla czego to robiła bylem młody i w takim wieku prawie zginąłem. Było jej po prostu żal tego co z sobą robie oraz zżerała ją ciekawość dla czego to zrobiłem. Zapewnie niedługo powiadomią o tym chłopaków i zacznie się przesłuchanie którego za nic w świecie nie chciałem.
Jeszcze dzisiaj będzie Pan musiał zostać na obserwacji, ale już jutro może Pan spokojnie wyjść ze szpitala. - Dodała z uśmiechem brązowo włosa, a ja tylko kiwnąłem głową.
Kobieta wyszła z sali, a tuż gdy ona wyszła oczywiście cały Zakshot wbiegł do sali. Stanęli przez chwilę, spojrzeli ja mnie, aż w końcu Dia usiadł koło mnie i złapał mnie za ramię.
Cześć Nicollo. Jak się czujesz? - Zapytał z troską w głosie czarno włosy i patrzył mi głęboko w oczy.
Lepiej. - Odpowiedziałem jedynie, a w pomieszczeniu zapadła cisza.
Carbo. - Zaczął Erwin. - Po pierwsze dlaczego nas okłamałeś w kwestii, że gdzieś jedziesz? - Zadał pierwsze z pytań. - A po drugie na jaki chuj sięgnąłeś po narkotyki? Nigdy tego nie robisz i nie robiłeś. Co się z tobą dzieje? - Zadawał pytanie za pytaniem, a ja nie miałem ochoty, aby mu się tłumaczyć.
Erwin nie jestem małym dzieckiem, aby ci się ze wszystkiego spowiadać. - Odpowiedziałem szybko.
Może i nie, ale się zachowujesz jak jedno z nich! Carbo do jasnej cholery mogłeś umrzeć od tego świnstwa! Zdajesz sobie z tego w ogóle sparwę?! - Zaczął się wydzierać David.
Zdaje siebie z tego sprawę! Dajcie mi kurwa spokój, bo nie jestem waszą własnością, abyście mną rządzili! - Również zacząłem się wydzierać na brązowo włosego.
Carbo jesteśmy rodziną, jesteś dla nas bratem! Martwimy się o ciebie nie umiesz tego zrozumieć?! - Wydarł się Knuckles ze łzami w oczach. - Szukaliśmy cię po całym mieście, bo nie podobało nam się twoja zachowanie! Martwiliśmy się o ciebie rozumiesz?! - Dodał tym samym krzycząc.
Nic nie odpowiedziałem. Po prostu wpatrywaliśmy się w siebie wszyscy bez słowa. Zapadła znów cisza i to jedna z tych niezręcznych. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć, że co chciałem się zrelaksować, ponieważ dziewczyna w której się leży w szpitalu przez mnie? Nie ma chuja, że powiem mu całą prawdę. Nigdy nie brałem narkotyków, a w szczególności tych twardych je to omijałem szerokim łukiem. Spojrzałem na Die, lecz mężczyzn od razu odwrócił wzrok tylko po ty by nie łapać kontaktu wzrokowego. Po jakimś czasie jednak odwrócił się do mnie i spojrzał płacząc, ale po chwili przetarł łzy i wziął się w garść.
Ja chcę wiedzieć tylko jedno Carbuś. - Powiedział już łamiącym się głosem Garcone. - Dlaczego? - I tu już nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Okłamać mogę każdego, ale nie jego.
Nie odezwałem się ani słowem i po prostu patrzyłem na niego z nadzieją, że odpuści sobie to pytanie, lecz po jego minie mogłem wywnioskować jedno, że nie ma takiej opcji.
Ja... Chciałem po prostu odpocząć sobie od tego wszystkiego. - Zacząłem po woli. - Chciałem zapomnieć chociaż na chwilę, że Harley może zginą. Nie chciałem doprowadzić się do takiego stanu. - Powiedziałem i odwróciłem wzrok.
Nicollo ta dziewczyna zniszczyła by nie jednego faceta który stanął by jej na drodze do osiągnięcia celu. Nie umrze na prawdę jest zbyt silna. Sam słyszałeś ona walczy nie poddaje się. - Odezwał się tym razem Vaquez. Spojrzałem na niego.
Skąd wiesz, że nie umrze?! Słyszałeś są coraz mniejsze szanse na jej przeżycie! - Odpowiedziałem płacząc. Dia od razu mnie przytulił i rónież płakał. Tkwiliśmy parę minut w tym uścisku, aż w końcu się od siebie oderwaliśmy.
Ona przeżyje, uwierz w to Carbo. - Wyszeptał mi do ucha czarno włosy ocierając sobie łzy. Zacząłem analizować po woli jego słowa i może faktycznie miał racje. Ostatnia umiera nadzieje prawda?
Gdy już się trochę uspokoiła sytuacja każdy do mnie podchodził i przytulał. Mówił, że wszystko się uda by dodać we mnie wiary w ich słowa. Trochę działało, lecz nadal miałem z tyłu w głowie to, że to przez mnie może umrzeć. Martwiłem się o nią jak cholera, sam nie wiem dlaczego. Znam ją zaledwie tydzień, a zależy mi na niej bardziej niż na czymkolwiek innym. Rodzina oraz ona były na stopniu równości. Kochałem moją rodzinę, czyli ludzi z którymi działam od paru wspaniałych lat. Byli dla mnie jak bracia i zawsze nimi będą, nikt ani nic tego nie zmieni. Okrutnie zależało mi też na kobiecie i nie wiem dlaczego. Mówiłem już ze znamy się zaledwie tydzień, a ja czuję się przy niej inaczej niż przy każdej innej dziewczynie. Uwielbiam kiedy jest blisko jest mi wtedy tak przyjemnie ciepło, serce szybciej mi przy niej bije tego uczucia nie da się opisać.
30 minut później
Pov : DiaRozmawialiśmy z Carbonarą, aż do momentu w którym do pomieszczenia nie wpadła pielęgniarka. Była szatynką z niebieskim oczami i do tego bardzo wredną. Gdy tak wjechała na sale to kazała nam wyjść jak najszybciej, bo ona nie ma czasu na to by się z nami teraz urzerać. Powiedziała jeszcze szybko, że musi przeprowadzić badania i mamy pośpieszyć, bo nie ma ona całego dnia. Nie obyło się oczywiście bez sprzeczki pomiędzy nami, a kobietą, lecz finalnie musieliśmy opuścić salę. Zrobiliśmy to jednak dopiero po tym jak lekarz kulturalnie nas o to poprosi. Ta baba jeszcze za to zapłaci, że śmiała tak pyskować, niech tylko Carbo wyjdzie ze szpitala a mnie suka popamięta.
Wyszliśmy z sali i poszliśmy pod salę Harley. Chłopaki prowadzili pogawędki wraz z wujkiem kobiety vo nie powiem było bardzo szokujące, lecz mimo wszystko ich czujność nie spała. Co mnie bardzo zdziwiło to to, że stryj dziewczyny uśmiechną się do nas i zapytał co z naszym kolegą. Ja jedyne co robiłem to stałem w szoku jak słup i tylko wpatrywałem się w Landryny, Jokery oraz jej wuja.
-----------------------------------------------------------
Hejka kochani!
Na szczęście Carbuś żyje, ale czy Blinders też? No nie powiem, bo wątpie w tą z każdym dniem :D Chciałaby wam zdradzić coś dotyczącego kolejnego rozdziału, ale wtedy już frajdy nie ma. Musicie trochę poczekać.Bajjjjjjj
Miłego dnia/ nocy <33
1115 słów
CZYTASZ
❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞
DiversosPewna kobieta, która straciła rodziców z powodu jednej grupy przestępczej.Po wielu latach szkolenia, w końcu postanawia zemste na sprawcach śmierci. Lecz zemsta nie będzie tak prosta do spełnienia jakby chciała, żeby była... Lider jednej z grup prze...