𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝟸 - 𝙿𝚛𝚣𝚢𝚕𝚘𝚝

415 21 3
                                    

Pov: Harley
Godzina 15:20
Na lotnisku

Obudziła mnie pewna kobieta chyba stewardesa i przekazała, że już wylądowaliśmy, gdy przekazała mi tą informację nie powiem, że sie zdziwiłam. Od dłuższego czasu nie spałam tyle, dlatego też byłam tak zdziwiona. Gdy zabrałam wszystkie rzeczy z pokładu pokierowałam sie do wyjścia. Jak wyszłam zostało mi przekazane moje walizki, po przekazanu walizek postanowiłam wyjść z lotniska i zobaczyć to miasto ponownie.

To miasto nic sie nie zmieniło. - Powiedziałam sama do siebie w myślach, ponieważ faktycznie nic sie nie zmieniło.

Wychodząc z lotniska wpadłam na kogoś i sie przewróciłam. Popatrzałam się na w górę, mężczyzna na którego wpadłam przypominał mi kogoś, ale nie pamiętam kogo. Ta biała czupryna i ten styl ubiera sie, kojarze go, tylko skąd?

Mogła by Pani troszkę bardziej uważać. - Powiedział i podał mi rękę po to, aby pomóc mi wstać.

Wie Pan co? - Powiedziałam po czy dodałam. - Ja nie potrzebuję pomocy jakiegoś pozera, a w szczególności jeśli to facet. - Odpowiedziałam mu i wstałam bez jego pomocy. Po mężczyźnie można wywnioskować, że był bardzo zdziwiony moją postawą i zabrał rękę nie spuszczając ze mnie wzroku.

Wzięłam walizki i wyszłam z lotniska przez ruchome drzwi. W kieszeni poczułam wibracje, dlatego szybkim i sprawnym ruchem wyciągnęłam telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz i zobaczyłam wiadomość od mojego opiekuna. Weszłam w ikonkę SMS i przeczytałam wiadomość która brzmiała następująco:

Wujek:Na mailu masz wszystkie potrzebne informacje na temat grupy Spadiniarzy i jej członków.

Harley: Jasna sprawa wujku i dziękuję za te informacje.

Wujek: I pamiętaj jedno... Tylko Zemsta sie Liczy.
Wujek: Masz wykończyć te kurwy które zabiły twoich rodziców.

Harley: Taki mam zamiar. Przez mnie będą cierpieć w ogromnych męczarniach ;)

Wujek: Moja krew.

Odczytałam wiadomość od Eliota i schowałam telefon do tylniej kieszeni spodni. Niestety nie posiadam auta jak na razie i muszę sie przejść na nogach do samego centrum miasta, a dokładniej do apartamentów. Szłam sobie spokojnie z dwiema walizkami, gdy nagle obok mnie podjechało jakieś auto, które nie wiem do kogo należało. W ułamku sekundy szyba przy samochodzie została uchylona, a w niej zobaczyłam tego samego mężczyznę co zagrodził mi drogę przez co wpadłam na niego i upadłam. Krew sie we mnie zaczęła gotować, że to znów on, ale tym razem nie był sam. Na pasażerze można było dostrzec siwego, starszego mężczyznę, który był zajęty rozmową z osobą na tylnich siedzeniach. Niestety nie byłam w stenie stwierdzić jak wyglądała, ponieważ szyby w samochodzie były czarne. Biało włosy w końcu postanowił sie odezwać.

No witam ponownie. - Powiedział z chytrym uśmiechem. - Może podwieść gdzieś? Idzie Pani tak samotnie ktoś może zrobić takiej kobiecie jak Pani krzywdę. - Zapytał, a ja widziałam w jego oczach przekonanie.

Jak mówiłam wcześniej. - Zaczęłam po chwili ciszy pomiędzy nami. - Nie potrzebuję pomocy, żadnego faceta, ponieważ nie jestem jaką pizdą, że nie potrafię sie obronić. A, więc czy może Pan odjechać wraz z kolegami? - Dodałam z uśmiechem na twarzy.

Po mojej wypowiedz nawet mężczyzna, który był zajęty rozmową z osobą na tyłach spojrzał na mnie z zdziwienię w oczach, lecz po chwili się odezwał.

Jak masz na imię? - zapytał, lecz nie miałam najmniejszego zamiaru mu odpowiedzieć na jego pytanie.

Co Panu do tego? - Odpowiedziałam pewna siebie i zaczęłam iść w strone jakiegoś losowego parkingu, aby ukraść jakikolwiek samochód, ale niestety auto w którym znajdowali się mężczyźni podążało za mną.

Gdy dotarłam na parking zobaczyła piękną R8 całkiem samą, a właściciela nie było widać. Cóż nie mój problem. Auto, które do tej pory za mną podąrza zatrzymało sie na parkingu, a z niego wyszło 3 dobrze zbudowanych mężczyzn, którzy byli wyżsi od mnie o 3 głowy. Siwo-włosy był ubrany w czerwony garnitur i kaburę z bronią. Natomiast mężczyzna z tyłu był ubrany na tak zwanego luzaka z czapką. Nie mogę stwierdzić jego koloru włosów, ale chyba były brązowe o ile sie nie myle. Zaczęli do mnie podchodzi powoli, lecz nie ruszyło mnie to za bardzo dopiero w momencie kiedy mężczyźni otoczyli mnie gdy wytrychowałam auto, wstałam i popatrzyłam na nich z mordem w oczach.

Spokojnie krasnalu, nie zrobimy Ci krzywdy. - Powiedział ze spokojem brązowo włosy. Na jego słowa parsknęłam co dość mocno zdezorientowało facetów.

Prosze was nie bądźcie śmieszni to, że jestem kobietą nie sprawia, że jestem słabą i bezbronną kobietką, która boi sie świata. A teraz prosze was spierdalajcie, bo nie lubie jak ktoś mi patrzy na dupe, gdy próbuje zapierdolić fure. - Powiedziałam już zdenerwowana postawą mężczyzn. Zdziwiło mnie jedno, że faktycznie wsiedli do auta i odjechali.

W końcu udało mi sie ukraść samochód, otworzyłam bagażnik i wsadziłam walizki, gdy już to zrobiłam wsiadłam do auta i po chwili ruszyłam z parkingu z piaskiem opon. Patrząc w lusterko widziałam auto Panów, którzy mi przeszkadzali i to nawet bardzo. Dodałam gazu i ruszyła w stronę apartamentów. Pojazd za mną nie odpuszczał i jechał zwarto za mną, po chwili znalazłam sie przy apartamentowcu. Odstawiłam skradziony samochód, wyciągnęłam walizki i udałam sie do recepcji, gdzie podałam imie i nazwisko. Pani, która była bardzo miła podała mi klucze do mieszkania, gdy mi je podała poszłam w stronę windy. Za sobą mogłam zobaczyć tych samych mężczyzn co wcześniej, ale na szczęście drzwi windy zamknęły sie tuż przed ich nosami. Na tą sytuację uśmiechnęłam sie sama do siebie, winda otworzyła sie, a ja udałam sie do mieszkania. Odłożyłam walizki i po prostu położyłam sie do łóżka, a po chwili już mi sie urwał film.

-----------------------------------------------------------
Hejcia!
Mam nadzieję, że spodoba wam sie ten rozdział. Gdybyście mieli jakieś pomysły piszcie śmiało <3

903 słowa

❝𝐓𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐙𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐬𝐢ę 𝐋𝐢𝐜𝐳𝐲...❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz