5

336 21 48
                                    

była prawie 1 w nocy a ja słuchałem muzyki. prawie spałem, jednak mój telefon zadzwonił. wyświetlił mi się numer Hyunjina i odrazu odebrałem.

-Hej Hyun- powiedziałem zaspanym głosem.

-Hej Lix, spałeś? masz taki głos

-nie, słucham muzyki i trochę przysypiałem

-okej, już się bałem że cię obudziłem. chcesz pogadać?

-jasne, czemu nie- odpowiedziałem.

rozmawialiśmy na różne tematy, tak zleciał nam czas i było już po 3.

-wiesz co, Hyunjin?

-hm?

-masz ciekawe imię. jak masz na nazwisko?

-Hwang, Hwang Hyunjin. a ty, jakie masz?

-pasuje ci do imienia, Hwang Hyunjinie. jestem Lee Felix

-dziękuje, miło mi cię poznać- zaśmialiśmy się.

-masz jakieś przezwiska?

-hm. myślę, że jedno mam. Mój młodszy brat nazywał mnie Jinnie

-słodko. masz młodszego brata?

-tak, bardziej miałem. nie żyje

-oj, chcesz o tym opowiedzieć?

-moge. przed jego urodzeniem było wszystko cudownie, mój tata nie pił a mama żyła. gdy zaszli w 2 ciążę, miałem 12 lat. mój tata z początku się cieszył, jednak podczas porodu coś się stało i moja mama zmarła, nigdy nie dowiedziałem się co. ojciec zaczął obwiniać Maxa o jej śmierć i zaczął pić. gdy Max miał 6 lat a ja 18 wyszedłem z domu dosłownie na chwilę by pójść do sklepu. gdy wróciłem, zastałem Maxa w swoim pokoju. nie oddychał, ojciec go pobił na śmierć. rozpłakałem się i pobiegłem zapytać go co sie stało jednak sam dostałem. mam nawet blizne na brzuchu po rozcięciu od butelki piwa. groził mi, że skończę jak on więc zadzwoniłem na pogotowie i powiedziałem że młody spadł z schodów. nikt nigdy nie dowiedział się prawdy a ojciec stwierdził że i tak był pomyłką i należała mu się śmierć za zabicie mamy. nie miał nawet wyrzutów sumienia za to że zabił Maxa. trochę mi go brakuje ale już się oswoiłem z faktem że go nie ma. za miesiąc minie rok odkąd go nie ma.

-o kurde, twój ojciec naprawdę nie ma za grosz sumienia. przykro mi, jeśli nie chcesz nie będę cię tak nazywać.

-nie, te przezwisko dobrze mi się kojarzy nie mam nic przeciwko temu abyś mnie tak nazywał.

-napewno?

-tak.

-okej, rozumiem. możemy za miesiąc iść na cmentarz do twojego brata, co ty na to?

-jasne, fajnie będzie pójść tam pierwszy raz z kimś niż sam.

-heh- zaśmiałem się smutno, bo czułem że Hyunjinowi zrobiło się przykro opowiadając o bracie.
było mi go w cholerę żal.

-Hyun, czuję że zrobiło ci się przykro. przepraszam że przezemnie musiałeś se o tym przypomniać.

-Wydaje ci się, naprawdę to ni- powiedział ale nie dokończył.

usłyszałem jakiś huk i Hyunjina klnącego pod nosem

-Hyunjin? co się stało?- pytałem.

-Czekaj chwilę.- powiedział i słyszałem jak zostawia telefon i wychodzi z pokoju zamykając drzwi.

trochę się bałem że mogło mu się coś stać, nie wracał jakieś 10 minut. była prawie 4, mogło stać się wszystko. miałem w głowie różne scenariusze, może ktoś mu się włamał do mieszkania? nie wiem, próbowałem co jakiś czas mówić do chłopaka a nawet rozłączyć i zadzwonić jeszcze raz ale gdybym to zrobił a on by nie odebrał do rana, nie miałbym pewności czy nic mu nie jest. nagle usłyszałem krzyk i rozbicie czegoś. krzyk był Hyunjina. bałem sie, wiedziałem że Hyunjin był w niebezpieczeństwie. znowu usłyszałem jakby coś spadło, jakiś huk. pomysłem, że może to ojciec Hyunjina chciał mu coś zrobić. nagle nastała cisza, a po 5 minutach usłyszałem wchodzenie do pokoju i zakluczanie go.

Najważniejsze jest to, że tu jesteś.// HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz