właśnie wracałem z szkoły. byly 2 kartkówki o których nie widziałem i sprawdzian, więc spodziewam się 2, no może z angielskiego będzie 4.
baba z polskiego zażądała, aby na jutro kupić 2 ćwiczenia od polskiego które będziemy robić w ciągu roku, bo te które były zamówienie wcześniej na hajs szkoły nie dotarły, więc musiałem zajść do księgarni która była na drugim końcu miasta, jakieś 10 km od domu Hyunjina.
napisałem szybkiego sms-a do starszego że wrócę za około 2 godziny bo muszę kupić te ćwiczenia i ruszyłem w drogę. na dodatek skończyłem dziś lekcje o 16:15, więc przed 19 będę w domu. pomyślałem, że wsumie to na dobre wyjdą mi te ćwiczenia bo odrazu będę mógł kupić mangi, miałem na karcie jakieś 2 tysiące więc na luzie. droga tam zajęła mi 55 minut, a w księgarni były kolejki. no zajebiście, ale chociaż były te ćwiczenia i mangi.
17:30, a ja dopiero zaczynałem drogę powrotną. przez 40 minut drogi było spokojnie, ale później zauważyłem jednego z osób, które mnie szantażują. oczywiście z moim wielkim szczęściem, on też mnie zauważył. wiedziałem co zaraz będzie, więc przyśpieszyłem. ale z drugiej strony, lepiej żeby nie wiedzieli gdzie teraz mieszkam. naraże i siebie i Hyunjina, czego nie chce. po minucie oczywiście na drodze stanął ten typ, wraz z resztą.
-nie będę przedłużał, wiesz czego chce- powiedział popychając mnie w ślepą uliczkę.
-nie mam w gotówce, ale mam na karcie- odpowiedziałem a jeden z nich wyciągnął telefon.
jakiś nieznany numer wysłał mi numer konta do przelewu, a ja się zdziwiłem i to nieźle. skąd on znał mój numer? chyba jednak naprawdę mam doczynienia z groźnymi ludźmi. przelałem im 1000zl, ale i tak mi wjebali. leciała mi krew z nosa i miałem rozcięty łuk brwiowy, kurwa co ja powiem Hyunjinowi. nie chce go okłamywać, ale naprawdę nie wiem czy mu mówić. przyłożyłem husteczkę do ran i poszedłem dalej. byłem już zmęczony, ale jeszcze tylko 20 minut i będę w domu.
gdy byłem już przed domem, zauważyłem ojca bruneta, który akurat wychodził do pracy. było już ciemno, więc na szczęście nie widział moich ran
-dzień dobry, a raczej dowidzenia-
-dowidzenia- odpowiedział i posłał mi szeroki uśmiech.
był dość miły dla mnie, więc chyba mnie polubił. weszedłem do domu a hyunjin odrazu zbiegł z góry jak poparzony.
-jezu wkońcu wróciłeś, czemu tak późno?- zapytał.
-jedyna księgarnia tutaj jest godzinę drogi stąd, nie dziw się- odpowiedziałem i chciałem iść odrazu do łazienki aby jakkolwiek ukryć rany, ale chłopak mnie zatrzymał.
złapał mnie za twarz i przyjrzał się dokładnie
-felix, co ci się stało?
-nic, nie ważne- powiedziałem i chciałem iść ale ten mnie nie puścił.
-ważne, mówisz to teraz czy mam cię zmusić?
-mh.. daj mi się chociaż rozebrać- puścił mnie a ja zdjęłem kurtkę.
poszedłem na górę z starszym i odłożyłem plecak.
-a teraz słucham-
-no to. nie wiem, szantażują mnie
-kto?
-jacys ludzie. nie znam ich, uczepili się mnie i żądają pieniędzy. są naprawdę groźni, znaleźli mój adres i numer telefonu nie wiadomo skąd.
-jak uczepili? byłeś z tym na policji?
-zabija mnie i całą moją rodzinę gdy pisnę słówko komukolwiek.
CZYTASZ
Najważniejsze jest to, że tu jesteś.// Hyunlix
Ficção Adolescentenigdy nie wiedziałem, jak wiązać pętlę. jednak w tym momencie moje ręce same wiedziały, co miały robić. niedługo znowu cię zobacze. do zobaczenia, kochanie, w następnym życiu. kocham cię jeśli jesteś wrażliwy/a na rzeczy typu samookaleczanie, myśli...