PROLOG

318 24 3
                                    

-Nora, miło się było zamienić z tobą ciałem. To całkiem przyjemne mieć pełną kontrolę.

Uchyliłam ciężkie powieki, nagle czując całe zmęczenie w swoim ciele. Momentalnie się zgięłam, cicho sycząc z bólu. Przytrzymałam się trzęsącą dłonią za głębokie nacięcie na ramieniu, ale przez zamglony wzrok dostrzegłam też ranę postrzałową na udzie.

Co się stało? Nic nie pamiętam, dlaczego znalazłam się nagle w innym miejscu? Zemdlałam? Przecież to niemożliwe, byłam w trakcie walki.

-TY POTWORZE PIERDOLONY! - wrzasnął przeraźliwie jakiś żandarm, podnosząc drżącą rękę. Po chwili rzucił w moją głowę kamieniem, ale przez nerwy nie udało mu się we mnie trafić.

Co się stało? Kim jest ten człowiek? Dlaczego stoję w zupełnie innej części miasta niż w tej której walczyłam? Pamiętam, że miałam rozkazy, że zaczęłam gonić jakiegoś najemnika.

Pomimo, że próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek to mój umysł otaczała zimna, lodowata pustka. Czemu nie pamiętam co się działo przez ostatnie kilkanaście minut?

Podniosłam trzęsące się dłonie przed spieczone oczy. Kilkanaście minut? Skąd mam wiedzieć ile czasu minęło? A może to były godziny, nawet dni?

Upadłam ciężko na bruk, nie mając siły przez wycieńczenie by dłużej stać. Ja wariuję, kompletnie mi odbiło. Nie mam pojęcia co się stało, jak ja się tutaj znalazłam?

Obróciłam głowę w stronę kompletnie przerażonego żandarma. Wpatrywał się we mnie z takim strachem, że nie umiałam pojąć czego się tak boi. Jego wzrok skakał niestabilnie po mojej twarzy i ciele.

-JEBANY DEMON! KURWA, POWIEM O TYM RZĄDOWI! MAMY W MURACH PIERDOLONEGO DIABŁA! - wydobyło się z jego gardła. Co ja zrobiłam? Co się do cholery stało? Kim jest ten mężczyzna? Wrogiem?

Podniosłam się na ciężkich nogach, przy okazji cicho sycząc od dziury postrzałowej w udzie. Jakim cudem mogłam chociażby się nie obudzić, gdy nabój mnie trafił? I skąd ta rana na ramieniu?

Mimo wszystko zapanowałam nad swoją mimiką i spojrzałam twardo na żandarma, marszcząc brwi. Ten cienko pisnął, ale nie potrafił się ruszyć ze swojego miejsca.

-Idź do zarządców, nikt ci nie zakazuje. To ta pokurwiona władza mnie wyszkoliła, wypełniam tylko rozkazy. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Jestem bronią, zimnym mordercą - istniejącym tylko po to by zabijać na tego kogo król i mój dowódca wskaże.

Tak, tym jestem i tym zostanę na zawsze. Potworem i najsilniejszą bronią w murach. Moje człowieczeństwo się nie liczy, tylko wyniki na froncie. Mam przynieść zwycięstwo chociażby w pierdolonych zębach, gdy urwie mi wszystkie kończyny.

Poczułam lodowate dreszcze na plecach. Najprawdopodobniej przestaję być człowiekiem, moja choroba staje się już większą częścią mnie niż Nora.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz