*POV AIKO*
Do wyprawy zostały niecałe dwa tygodnie, a czas nieubłaganie upływał. Ale mimo dzikiego galopu, codziennych obowiązków i przygotowań do wyjazdu, nie dało się nie zauważyć zmiany w mojej siostrze i Levim. Nie zbliżali się do siebie na odległość mniejszą niż dwa metry, nie mówiąc już o jakichkolwiek interakcjach. Młodziki były mocno zdezorientowane taką nagłą zmianą w ich zachowaniu. Nora jeszcze czasem spoglądała w kierunku czarnowłosego, ale chłopak chyba i w tym nie dawał rady - unikał jej jak ognia, jakby nawet jej widok czy głos go parzył. Bolała go tak bardzo jej obecność, że specjalnie robił wszystko tak aby po prostu ją wyminąć. A gdy nie dało się tego robić, to stawał od niej jak najdalej, spuszczał wzrok, albo zajmował się rozmową z kimś innym.
Moją siostrę takie zachowanie jeszcze bardziej dobiło, co było mocno widać, chociaż starała to ukryć. Jednak nie miała w żadnym stopniu tego za złe, w końcu taki był jej plan. Osobiście nie potrafiłem patrzeć jak bardzo ta decyzja ją wyniszcza, było widać, że każdy dzień był dla niej udręką. Stała się osowiała, straciła na temperamencie i próbowała się skupić na czymkolwiek żeby odgonić myśli. Mało co zostało z radosnej Nory, nie mówiąc już o Levim, który na powrót zamknął się w sobie szczelnie.
I rozumiałem ból każdej z tych stron. No bo jaki Nora mogła mieć wybór? Z całych sił starała się oddalić ewentualny wyrok śmierci, który musiałaby wykonać, chociaż bolało ją to cholernie. Natomiast co mógł sobie pomyśleć Levi? Na tak złe i okropne zerwanie, bez żadnych wyjaśnień. Pewnie wiedział, że zapewne mojej siostry po wyprawie więcej nie zobaczy i może myślał, że to stąd ta decyzja. Ale ani on, ani Erwin czy Hange nie znali naszych Korpusowych zasad. Bliskość jest dla słabych.
Ale nie potrafiłem sam wytrzymać tego widoku. Dwójki tak nieszczęśliwych ludzi, którzy chcieli po prostu ze sobą żyć choć w minimalnym stopniu normalnie. Chcieli mieć tylko siebie, bo właściwie o niczym innym nie mogli marzyć. I bolał mnie widok uciekającego Leviego i swojej siostry, która choć bardzo chciała, to nie mogła sprostować tej sytuacji.
I dlatego po pięciu dniach tych katuszy, gdy moja siostra znów zakopała się wieczorem pod kołdrę i płakała, cicho przyszedłem do gabinetu Erwina. Było tak późno, że nikt już nie kręcił się po korytarzach, a blade światło księżyca nieśmiało wpadało przez okna.
Zastukałem dwa razy w drzwi, a po usłyszeniu głębokiego "proszę", wszedłem do środka. Spojrzałem na blondyna utopionego w kupie papierów, która tworzyła swego rodzaju mur, przez który widziałem tylko górną połowę jego twarzy. Odkąd dał Leviemu zawieszenie sam się musiał uporać z tymi wszystkimi papierzyskami. Nie było mu to ewidentnie na rękę, bo dodatkowo musiał czarnowłosemu codziennie wymyślać kary. Plus był taki, że nie musiał mu za to płacić, ale z drugiej strony im dłużej Levi był w zawieszeniu, tym bardziej obcinało mu to z wypłaty. A biedny chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że składek zdrowotnych i innych gówien raczej nie opłaci ze swoich nędznych zaskórniaków. W skrócie zawieszenie Leviego było dla wszystkich uprzykrzeniem, ale jednocześnie konieczną decyzją.
-Dajesz sobie radę z papierami? - zapytałem tylko po to żeby zagaić, bo doskonale wiedziałem, że Erwin sobie nie radzi. Zresztą posłał mi tak wymowne spojrzenie, że po prostu wyjąłem papierosa i podszedłem do okna.
-I co sądzisz? - mruknąłem, odpalając papierosa aż jego końcówka zajarzyła się na pomarańczowo. Chłód nocy wpijał się nieprzyjemnie w moje ciało, gdy wydmuchiwałem przez uchylone okno szary dym.
Blondyn westchnął i odgiął się do tyłu na fotelu, przecierając dłonią po zmęczonej twarzy. Też był ewidentnie przybity całą tą sytuacją.
CZYTASZ
Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)
FanfictionWitaj w Czwartym Korpusie, tylko dzięki nam Paradis może zwać się Rajem dla Erdian. To My tuszujemy prawdę - szybko, po cichu i bez wahania. Słodka niewiedza ma swój koszt. Nasi żołnierze ustalają cenę.