Rozdział 14

327 27 19
                                    

Trzymałam się blisko brata, wchodząc do starego domu. Próbowałam opanować trzęsące się dłonie. Minęło nas kilka dzieci, które były takie same jak my. Z pustką i beznadzieją w oczach snuły się po kątach budynku, próbując nie podpaść Szefowi. Jak zwykle czekaliśmy na dalsze zlecenia i modliliśmy, żeby nie dostać czegoś ponad nasze możliwości.

Z gabinetu Szefa dochodziły wrzaski i szczęk broni. Morduje kogoś? Znowu będziemy musieli zakopywać kolejne ciało w ogrodzie?

Trzymałam się blisko Aiko, który bardzo uważnie obserwował i nasłuchiwał. Przeszły mnie dreszcze. Znowu zachorowałam. Prawdopodobnie już miałam wysoką temperaturę. Ciągle, ciągle chorowałam. Odkąd pamiętam. Mimo wszystko musiałam to ignorować, żeby przetrwać. Muszę dać radę.

W końcu z gabinetu wyszedł Hyde. Miał jedenaście lat i był naszym starszym kolegą, który od początku nam pokazywał jak przeżyć, jak kraść, jak posługiwać się nożem.

Jednak od kilku miesięcy znika za gabinetem Szefa, a gdy wychodzi jest jakby... jakby inny. Jak pusta skorupa, bez naszego Hyde'a w środku. Zawsze na początku jego ruchy... są takie twarde, nie porusza się jak my. Jego brązowe oczy zachodzą jakby mgłą.

Jednak po kilku minutach to się zmienia i z powrotem wraca do normalności. Przestaje być taki straszny.

Chłopak zszedł po schodach i zatrzymał się obok nas. Potarmosił mnie po włosach, lekko się uśmiechając.

-Jest w porządku, mówiłem wam, że Szef testuje na mnie zmianę osobowości. Naprawdę działa. - powiedział radośnie, ale szczerze niezbyt mnie to cieszy. Nie rozumiem o co chodzi, ale nie cieszy mnie to tak jak naszego Hyde'a.

Spojrzałam na chłopaka i jego spokojną, prostą twarz. Miał ładny nos i brązowe oczy. Zakaszlałam.

-Znowu się rozchorowałaś, Nora? O matko, chodź, ostatnio specjalnie ukradłem więcej leków. - powiedział i wziął mnie na ręce. Był jak mój tata, tylko że młodszy. Bardzo go lubiłam, opiekował się mną, gdy Aiko nie dawał rady. Mój brat bardzo mu ufał. Był tutaj jedynym naszym przyjacielem.

Hyde niósł mnie, powoli klucząc po wielkim domu. Spojrzałam w jego oczy.

-Hyde, powiedz, co to znaczy że zmienia ci się osobowość? - spytałam zaciekawiona. Chłopak przeniósł na mnie swoje tęczówki. W kilka chwil zaszły mgłą, nabrały złowrogiego kształtu. Moje nerwy napięły się boleśnie, aż nie mogłam się ruszyć.

-To oznacza, że zabije każdego i będę najlepszy. - wysyczał, ale kilka sekund później z powrotem wrócił stary Hyde. Chłopak uśmiechnął się radośnie.

-To oznacza, że będę mógł naprawdę dużo ukraść i w przyszłości wybudować nam bezpieczny dom. - odpowiedział ciepło i przytulił mnie mocniej.

-Nie podoba mi się twoja zmiana. - bąknęłam, lekko kasłając.

Chłopak powoli szedł do przodu.

-Czasem trzeba coś poświęcić.
-Ale co poświęcić?
-Siebie.

-Ej, Nora. - mruknął zaczepnie Calcium, siadając obok mnie na ławce. Był całkiem spokojny, lekko pochmurny dzień. Erwin poprosił nas, żebyśmy doszkalali oddział Specjalny, więc dawaliśmy im drobne treningi i porady. Nie zrobimy z nich takich profesjonalistów jak my, ale możemy podnieść ich umiejętności.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz