Rozdział 56

122 13 4
                                    

Calcium nucił cicho pod nosem jakąś piosenkę, gdy jechaliśmy obok siebie pomiędzy gęstymi drzewami. Nasze wierzchowce miarowo oddychały, gdy kłusem przemierzaliśmy las. Moim oddziałem mieliśmy jechać w nieco większym oddaleniu od zwiadowców i pilnować dalszych części terenu i zabijać tytany, gdyby postanowiły się zakraść i rozbić nasze szeregi. Podzieliliśmy się na dwie grupy, każda po dwóch stronach. Mój brat jechał wraz z Equmem po wschodniej części zaplanowanej trasy, a ja z Calciumem po zachodniej.

-Czyli mówisz, że nasz Oddział Zaawansowany nie będzie działał w stu procentach tak samo jak inni zwiadowcy na wyprawie, dopóki się coś nie schrzani? - zapytałam Erwina, marszcząc brwi. Staliśmy moim całym oddziałem u niego w gabinecie, uważnie go słuchając. Blondyn skinął głową.

-Wasz oddział to równie wielki as dla ludzkości co sam Eren. Jesteście w stanie obniżyć straty w Korpusie, dzięki odpowiedniemu rozmieszczeniu. Zwłaszcza będzie się to dotyczyć samej drogi do Shiganshiny i szybkiemu przybyciu i umieszczeniu się na murze. Będziecie oddaleni od pozostałych i waszym zadaniem jest ochraniać nas przed ewentualnymi gromadami tytanów, jeśli takie pojawią się na drodze. Natomiast gdy dotrzemy na miejsce, waszym zadaniem będzie szybkie przeszukanie domostw zaraz przed murem. - powiedział twardo, pokazując wszystkie ruchy jakie będziemy musieli poczynić na mapce, rozłożonej na drewnianym biurku. Skinęliśmy głowami.

Błękitne tęczówki Erwina spoczęły na mnie z dziwnym błyskiem.

-Nora, ty nie będziesz przeszukiwać domostw. Masz swój nadnaturalny instynkt, dlatego staniesz koło mnie na murze i zdejmiesz maskę. Musisz zlokalizować wszystko co będzie odstępować od normy. Nie wiemy czy któryś z naszych wrogów nie będzie w pobliżu. - rozkazał twardo, na co zacisnęłam szczękę. Zdejmowanie maski w takich warunkach jest ryzykowne, natomiast dopóki walka się nie zacznie to powinnam zachować zdrowe zmysły.

-Nie wiem w jakim zasięgu będę w stanie wyłapać wroga. - odpowiedziałam, marszcząc brwi. Shiganshina jest ogromna, zazwyczaj mój organizm wyłapywał niebezpieczeństwo i wrogów w moim bliższym promieniu, a nie na całą skalę. Nie wiem nawet czy jestem w stanie zlokalizować tytanów, których nigdy w życiu nie widziałam.

-I tak musimy spróbować. Nie chcę używać takich słów, bo wiem doskonale z czym ci się kojarzą, ale jesteś naprawdę naszą najlepszą bronią pod ręką. Jesteś w stanie zabić sama Opancerzonego i Zwierzęcego, gdy wszystko by się ułożyło w dobrym kierunku, nie mówiąc nawet o ogromnej grupie tytanów. - powiedział twardo. Cały mój oddział i ja jesteśmy jedną wielką tarczą, która pozwoli w spokoju przeprowadzić operację i ochroni Zwiadowców przed tytanami.

-Ale już postanowiłem którym wrogiem zajmiesz się przede wszystkim. - powiedział poważnym, niskim głosem blondyn. Skinęłam głową, że słucham.

-Biorąc pod uwagę, że wszystko się dobrze potoczy, to Opancerzonego zabije Oddział Specjalny oraz oddział Hange. Jeśli pojawi się Zwierzęcy, Levi nie będzie miał z nim większych problemów.

-Czyli mi zostaje Kolosalny. Najsilniejszy z nich wszystkich. - zakończyłam za Erwina. Brat położył mi dłoń na ramieniu. Spojrzałam w jego pomarańczowe tęczówki.

-Jesteś aktualnie jedyną osobą, która może go pokonać. Na ulepszonym manewrze jesteś w stanie szybko się zakraść i zabić go jednym ruchem, zanim jeszcze zdoła się przemienić. Ale może tylko się to udać, gdy będziesz mieć ciągle wyczulone zmysły na niego.

Ma to sens, ale mam zagwarantowaną śmierć, gdy tylko się przemieni. Wybuch rozerwie i spali mnie na proch. Tak czy siak jestem pod tym względem jedyną szansą.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz