18:49 / czwartek / Seul
Minął tydzień od pierwszej wizyty Jungkook'a w sklepie. Przychodził conajmniej codziennie po dwa razy, więc śmiało mogę stwierdzić, że jest stałym klientem.
Przychodził zazwyczaj po zupki instant i jedzenie, które można samemu przyrządzić oraz jest proste, wiec wydaje mi się, że mieszka sam.
Jeszcze ani razu nie widziałam go z żadną dziewczyną, co dziwnie mnie cieszyło. Jakoś nie potrafiłam wybić go sobie z głowy.
Jest późne popołudnie, więc ludzie się kręcą jak nie wiem co. Ludzie wracają z pracy i muszą zrobić szybkie zakupy.
Jungkook jeszcze ani razu nie zawitał w sklepie, co trochę mnie smuciło. Przez ten ostatni tydzień przychodził i rozmawialiśmy na przeróżne tematy.
Co najlepsze dowiedziałam się nawet, że jest moim sąsiadem. Nie wiem jak to się stało, ale jeszcze nigdy go nie spotkałam na klatce pomimo tego, że mieszkamy na przeciwko siebie.
Powiedział mi, że przeprowadził się tutaj około dwóch tygodni temu, ale przez pierwszy tydzień przychodził tylko ogarniać sprawy z mieszkaniem a dopiero na drugi tydzień się wprowadził, więc to może dlatego.
Miałam chwile odpoczynku od klientów. Stałam oparta tyłem o kasę i przeglądałam instagrama. Same bzdety.
Gdy usłyszałam otwierające się drzwi, odwróciłam się a do sklepu wszedł Pan, który zawsze jest niemiły.
Denerwują mnie niemiłosiernie starsze osoby, którym już nie układa się w życiu, więc wyżywają się na innych.
Nie powiedział oczywiście dzień dobry ani nic tylko poszedł na dział z warzywami.
W międzyczasie do sklepu również wszedł Jungkook. Nie wiem dlaczego jego widok tak bardzo mnie ucieszył.
Lekko się ukłonił, uśmiechając się od ucha do ucha.
Oczywiście odwzajemniłam uśmiech I poprawiłam włosy. Weszło mi to w nawyk.
Starszy Pan, który wcześniej wszedł do sklepu, podszedł do kasy a zaraz za nim Kook.
Dziadek zaczął wykładać pełno rzeczy na blat przez co ja lekko się skrzywiłam jak tylko pomyślałam o tym, że będę musiała mieć dłuższą interakcje ze starszym Panem.
On jak tylko to zauważył odezwał się
- Coś Ci nie pasuje młoda damo? - Zapytał się bardzo chamskim tonem a ja zaniemówiłam.
Patrzyłam na tego dziada ze zdziwieniem a ukradkiem zauważyłam, że Jungkook równie zdziwiony przyglądał się całej sytuacji.
- Słucham? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Boże w tych czasach same niewychowane bachory... Kasuj już te zakupy a nie. - Zaczął unosić głos.
Krew zaczęła się we mnie gotować. Miałam ochotę mu rzucić pomarańczami, które wziął prosto w mordę.
- Zaraz Panu rzucę prosto w twarz tymi pomara... - Zaczęłam sama podnosić głos, chciałam mu zagrozić ale jednak nie było mi to dane.
- Proszę zwracać się do mojej dziewczyny z szacunkiem, bo nie pozwolę aby była obrażana. Sam Pan wyjdzie ze sklepu czy mam pomóc? - Wtrącił się Jungkook. Po jego tonie słyszałam to jaki był wkurwiony. I się nie dziwię.
Ale bardziej mnie zdziwiło to jak mnie nazwał... Swoją dziewczyną?
Facet widząc to jak Kook się na niego patrzy i jest zdenerwowany, zapłacił szybko za zakupy. Staruch wychodząc tylko rzucił "Już nigdy tu nie przyjdę! " I trzasnął drzwiami.
Jungkook trochę ochłonął i położył chrupki, oczywiście zupki oraz papier toaletowy na blat.
- Dlaczego nazwałeś mnie swoją dziewczyną? - Zapytałam, kasując produkty. - A i dziękuję za to, że zareagowałeś... gdyby nie ty to bym zaczęła w niego rzucać pomarańczami.
- Nie wiem, jebany tak mi podniósł ciśnienie, że szybko coś wymyśliłem aby się odjebał...a co przeszkadza Ci to, że nazwałem cię swoją dziewczyną? - Zadał mi pytanie, uśmiechając się przy tym uwodzicielsko.
- Może nie, może tak. - Wzruszyłam ramionami.
- A i nie dziękuj za to, że stanąłem w twojej obronie. Ale co do tego z pomarańczami... Bardzo chciałbym zobaczyć jak rzucasz w tego starucha. - Zaśmiał się pod nosem.
Koreańczyk zapłacił i gdy już chciał się kierować do wyjścia, cofnął się.
- Chcesz może wyjść gdzieś razem? Na kawę czy coś? - Zadał kolejne pytanie wciągu kilku minut i podrapał się po karku, zdecydowanie zawstydzony.
- Zapraszasz mnie na randkę? - Zaśmiałam się.
Jaki on jest uroczy jak się wstydzi...
Pomyślałam.
Ten tylko kiwnął głową na tak. Zastanowiłam się chwilę.
Dobra, raz się żyje nie?
- W sumie... Czemu nie. W ten weekend? - Na moje słowa brunet bardzo się ucieszył.
- Jeśli ci tak pasuje to oczywiście. - Uśmiechał się szeroko jak ma to w zwyczaju. - W sobotę, godzina 16, zadzwoń do mnie dzwonkiem. Mieszkam pod 101. - Szybko powiedział i mi pomachał na pożegnanie. Ja mu tylko pokazałam kciuka w górę i się uśmiechnęłam.
_______________________________________
Siemano kocury siemano bambury co tam u was? mam nadzieję, że dobrze!
Uuuuu nasz dżankkuk i SooYeon będą szli na rande vu 😗✌
Pamiętajcie: gwiazdka + komentarz = szczęśliwa autorka!
Lov u <3
CZYTASZ
𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒅𝒐𝒆𝒔𝒏'𝒕 𝒄𝒉𝒐𝒐𝒔𝒆 ꨄ︎
FanfictionZwykła 23 letnia koreanka Lee SooYeon pracuje w osiedlowym sklepie, pewnego razu przychodzi do jej sklepu chłopak który z dnia na dzień staje się stałym klientem. Czy to przez SooYeon? Dlaczego chłopak tak bardzo zapadł SooYeon w pamięć? : : Występu...