rozdział 12

698 42 5
                                    

Dzień koncertu...

Jak zwykle rano , musiałam wstać ,żeby się przygotować . Chodź do przyjazdu chłopaków mam jeszcze czas, to wolę już być na nogach i mieć ciuchy przygotowane niż później latać w samej bieliźnie po domu i panikować co ubrać.

Bartek i Adam , codziennie rano kazali się mi ważyć na wadze . Według mnie to bez sensu , ale im do rozumu nie przemówisz . Ale niestety muszę , to robić gdyż jest to potrzebne mojemu lekarzowi prowadzącemu , czy mam wagę w normie i żeby mógł mi zmniejszyć dawkę leków.

40,2kg.-cicho szepnęłam . Muszę ważyć co najmniej 47 kg.

Więc jeszcze daleka droga do tej liczby. Ubrana tylko w piżamę (czyt. duża luźna koszulka z BVB , i do tego tylko pod spodem bielizna. Jest ciepło , więc nie zamierzam gotować się w jakiś dresach .Ubrania mam już przyszykowane .

Gdy zeszłam na dół , moi bracia już jedli śniadanie, przywitałam się z nimi i usiadłam na swoim miejscu. Jak zobaczyłam ile nałożyli mi śniadania , myślałam ,że zwymiotuje. Pełny talerz jajecznicy , do tego 3 kanapki z serem i szynką, i sok .

-Nie zjem tego - powiedziałam dość mocno żeby zrozumieli

-Ja cię nie pytam ile zjesz , tylko masz to tutaj wszystko zjeść , musisz nabrać trochę ciałka , bo jesteś za chuda, nie mam zamiaru jechać z tobą do szpitala , bo zemdlałaś i że jesteś zbyt wychudzona.

-UHH ale ty jesteś , zjem tylko 2 kanapki i wypiję sok .

-Nie ! -powiedział Bartek - 3 kanapki i połowa jajecznicy !

- Nie! - 2 kanapki i pół jajecznicy , więcej nie zjem '

-dobra -powiedział Adam .

-Ile ważysz ? -spytali niemal jednocześnie

-EE - wydukałam , gdy im powiem na bank będą mi ciśli jedzenię na siłe

-ILE ?!

-40,2kg,-powiedziałam cicho

-że co ??!!!!!!! - krzyczał Adam , po nim najmniej spodziewałam się takiego wybuchu , to ona zawsze chodząca "CISZA ADAM , teraz to " WKURWIONY NA MAKSA ADAM "

-ale jak ? przecież te lekarstwa miały pomóc ci odzyskać apetyt i pomóc nabrać wagi . -powiedział Bartek

-nie wiem ! ok ! ? nie wiem? czemu tak jest ! cholera jasna .

-przepraszam-powedziałam po chwili - nie chciałam tak krzyczeć po prostu jest mi cholernie ciężko z tym wszystkim.

-nie to ja przepraszam -powiedział Adam , nie powinienem tak po tobie krzyczeć

-już jest dobrze, zjedzmy to śniadanie . Gdy zjedliśmy , ja oczywiście nadal w mojej "piżamie" siedzieliśmy w salonie , zadzwonił dzwonek , mi się nie chciało ponieważ nie wiadomo kto przyszedł, a ja w piżamie się nie pokaże, ale moi cudowni bracia się zwineli .I nie miałam wyjścia i musiałam iść otworzyć. Gdy to robiłam myślałam że padne.

Albowiem jest godzina 10:00 a w moich drzwiach stoją sobie: Pan Hood we własnej osobie , Pan Michael , Pan Hemmings i tam tam Pan Irwin. Cała czwórka miała otwartą buzię i szeroko otwarte oczy , i wgapiali się we ,mnie

-E e cześć ? - bardziej zapytałam niż powiedziałam , co wy tu tak wcześnie robicie ? -spytałam , wchodźcie nie będziecie tak stać w drzwiach .

Dopiero się ockneli z tego transu i wymamrotali głośne "WOW"

A później "

-no dla takch widoków to ja mogę wcześniej wstawać - powiedział Cal , i za to dostał od Irwina po głowie.

My new life/ 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz