Rozdział 1

299 29 1
                                    

Donośne wybuchy rozlegające się wszędzie mieszały moimi zmysłami. Ziemia się trzęsła, dookoła wzbijał się proch i kurz, który wpadał do moich oczu powodując nieznośne pieczenie. Czułam, że pył mam praktycznie wszędzie, a jego drobinki wpadają nawet przez filtry w mojej masce.

-KURWA MAĆ, EQUM ZESTRZEL ICH WRESZCIE! - wrzasnęłam, uchylając się przed pociskiem. Było kurwa ciężko. Cholernie ciężko.

Siedzieliśmy schowani oddziałem za jakimiś resztkami budynku, próbując odeprzeć atak. Prosta misja zamieniła się w piekło w ciągu zaledwie kilku sekund. Ktoś dał cynk o wiele wcześniej, że będziemy więc nasze cele zdążyły wynająć tylu ochroniarzy, że nawet nie potrafiłam ich zliczyć. To może być nasza pierwsza nieudana misja. O ile ujdziemy z niej żywi.

-KURWA ZABIŁEM JUŻ DZIESIĘCIU, A NADAL NIE MA RÓŻNICY! - odkrzyknął chłopak, wychylając się zza skrawka ściany i szybko wystrzeliwując. Jedenastu.

-Nora, wycofajmy się, nie mamy szans w tym ogniu krzyżowym. - powiedział Calcium, klęcząc obok mnie. Equm jako jedyny miał broń dystansową. Spojrzałam na Aiko, który w stresującym milczeniu próbował coś wykombinować. Co miałam zrobić? Nie możemy dopuścić do porażki, ale jeśli będziemy kontynuować walkę to zginiemy.

Zacisnęłam zęby. Ściana nade mną się ukruszyła, przez co szybko dałam nad siebie rękę by kawałki kamieni nie spadły mi na głowę. Kurwa.

-Nora. - klepnął mnie w ramię Aiko. Spojrzałam na niego zmęczona przez spieczone oczy.

-Magnaci są w budynku tuż przed nami. To ich musimy zabić. - powiedział.
-O, masz na myśli w tym budynku, przed którym stoi około pięćdziesięciu uzbrojonych ludzi?! - wykrzyknął Equm chowając się przed nabojem, który przeleciał mu tuż obok ramienia. Ma rację, jeśli nawet się wycofamy to szybko się przegrupują i nie dostaniemy się do środka.

Przez twarz Hycla przebiegła niezadowolona mina.

-Daj mi dokończyć. Jeśli uda nam się szybko podłożyć materiały wybuchowe to gdy je odpalimy zginą wszyscy. - warknął.
-Zginą wszyscy, łącznie z podkładaczem materiału, który jakimś cudem musi się przedrzeć przez tą ścianę ognia. Kurwa, nie jesteśmy cudotwórcami. - odpowiedział Calcium, marszcząc brwi. Miał ubrudzoną twarz od pyłu i ziemi, chociaż nie odejmowało to ani trochę jego urodzie.

-Słuchaj, to są przypadkowi ludzie, nie umieją ze sobą współpracować. Jeśli któreś z nas wybiegnie to wystrzelą od razu wszystko co mają. Trochę im zajmie zanim przeładują. Wtedy druga osoba wybiegnie i szybko podłoży. Tak się składa, że mam jako jedyny sprzęt trójwymiarowy, więc zdążę uciec przed wybuchem. Ale ktoś musi wyjść na przynętę jako pierwszy. - szybko powiedział Aiko.

Ostrzał nie ustawał. Ze ściany, za którą się schowaliśmy, została nędzna i ukruszona połowa. Nie mamy więcej czasu. Jeśli ktoś ma uniknąć podziurkowania to tylko ja. Nie mamy lepszego planu.

Westchnęłam i przetarłam oczy skrawkiem płaszcza. Nadal niemiłosiernie mnie piekły.

-Wygląda na to, że muszę stać się cudotwórcą. Ile zajmie im wystrzelanie wszystkiego? - spytałam twardo, biorąc na swoje barki całą misję.

Aiko chwycił jakiś grubszy patyk i wystawił nad ścianę. W ciągu sekundy przeleciała nad nami taka chmara pocisków, że stworzyły wyraźny szum jak stado szybujących ptaków.

Przeszły mnie ciarki. Jak mam tego uniknąć? Przecież nie jestem już tą samą bronią co kiedyś, za wiele się we mnie zmieniło.

Poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Pomarańczowe tęczówki Aiko spoglądały na mnie uważnie. Jak jedyne, jasne światełko w ciemnym pomieszczeniu.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz