Mężczyźni chwycili za rękojeść swych mieczów. Aharen już miał zamiar wejść do środka, kiedy jego towarzysz wyprzedził go. Ja ciągle trzymałam się z tyłu.
-Podejdź tu, chłopcze.- usłyszeliśmy ochrypły głos, jakby wymawiany przez nos. Stwierdziłam w myślach, że należy on do staruszki.
Wszyscy podążyliśmy za głosem. Wnętrze chatki miało podłogę z wyszlifowanego, białego kamienia, ściany zaś marmurowe, ozdobione przymocowanymi do nich świecami. Idąc korytarzem widziałam skromną, kamienną kuchnię i uroczysty stół w kolejnym pokoju- jadalni. W przejściach do pokoi nie było drzwi. W końcu znaleźliśmy się w większym pokoju. Szczerze, dom był obszerniejszy, niż wynikało to z zewnątrz.
Pomieszczenie miało szare barwy, kamień, kamień, kamień. Na jego końcu był ogromny regał wypełniony książkami, przed nim biurko, za którym na bujanym krześle spoczywała jakaś stara kobieta. Jej głowa bezsilnie opadała na oparcie, spod srebrnej korony wypływały długie, siwe i płowe włosy, opadające nawet na podłogę. Ubrana była w czarno- żółte szaty, w tym materiał czarny posiadał srebne kryształki. Na ramionach miała biały płaszcz okalony srebrnymi cekinami. Strój ten był tak skałduniony, że nie dało się nawet określić sylwetki starej kobiety. To, że była wychudła dało się spostrzec po żylastej szyi i rękach o starej, szarej, naciągniętej skórze. Jej twarz była koścista, spod dużych, opadniętych powiek wyłaniały się jednolite białka oczu czarownicy. Jej uszy były rozciągnięte ciężkimi kolczykami ze złota. Na każdym palcu widniał pierścień. Ile Askaena mogła mieć lat? Przynajmniej sto dziesięć.
-Widzicie?- Rzekła żywym głosem. Szczerze, wyglądało mi to na ciało martwej od kilku dni staruszki, z której poprostu przemiawia jakiś inny głos. Był demoniczny, złosliwy...- To wszystko co mi życie dało.
Ja i moi towarzysze spojrzeliśmy po sobie.
-Przez ciężar moich szat i ozdób, moje ciało jest nieruchome.- Ciągnęła.- Mrok nim zawładnął, i jest to jedyne, co mógł mi odebrać. Nawet najpotężniejszy władca, nawet mag najmocniejszy, nawet cierpienia najokrutniejsze nie zdołają odebrać mi umysłu, a do póki nad nim panuję, nie mogę odejść z tego świata.
Nie ukrywam, że postać czarownicy wzbudziła we mnie jeszcze większy strach niż Helmowie, nawet niż Achregowie z opowiadań, jakie słyszałam.
-Nikt nie może mną władać, ani mym umysłem, mą duszą, ani nawet nikt jeszcze nie zdołał mnie zabić. Żyję trzy razy dłużej niż wy troje razem zawarci.- Czarownica ciągle mówiła. Ruszała jedynie powiekami i lekko otwierała pomarszczone usta, od czasu do czasu poruszyła palcem.- Zgaduję, że chcecie poznać swój los.
Aharen nagle wyszedł przed nas i ukłonił się lekko.
-Czarownico Askaeno Antyczna, pragniemy poznać losy naszego świata, kiedy zapowiada się mrokiem owiana wojna.- Zaapelował poważnie.
-Losy tego świata?- Staruszka roześmiała się głośno i żwawo.- Caleu serina!
Kiedy to wypowiedziała, rycerze upuścili swoje miecze. Byli zdumieni, sądzę, że był to rozkaz zaklęcia.
-Co zrobiłaś?- wybuchł Devodern.- Nie możesz używać na nas czarów!
-Póki jestem oddana jedynie sobie, chłopcze, mogę wszystko- roześmiała się szyderczo.
Wtedy naprawdę zaczęłam się jej bać.
-Askaeno, powierz nam, proszę, tajemnicę losów Rosyen Dev.- Poprosił Aharen, udając, że wszystko jest w porządku.
-Tego nie zrobię, ale mogę zdradzić wam przebieg waszego losu, chłopcy nieustraszeni i panienko porcelanowa.
Devodern, widocznie zaniepokojony, chciał podnieść swój miecz, kiedy nagle...
-Caleu cerina!- wypadło z ust czarownicy.
Miecz rozpadł się w proch. Byliśmy nadludzko zdziwieni.
-Nie pozwoliłam ci tego zrobić- jęknęła szyderczo, a w kącikach jej ust pojawił się nikły uśmiech.
Staliśmy nieruchomo.
-To może zaczniemy od porcelanowej laleczki?- zaproponowała Askaena, lekko przekręcając głowę w moją stronę.
Byłam tak przerażona, że w milczeniu pokiwałam głową.
-Zostawcie nas, rycerze odważni i szlachetni.
-Nie zostawimy jej samej.-Wystąpił walecznie Devodern. Nie spodziewałam się tego po nim.- Przyszliśmy tu we trójkę i mamy zamiar wyjść stąd w tym samym składzie, czarownico!
-Tak?- Starucha poruszyła się gwałtownie, a jej bujany fotel przesunął się do ściany.- Vi ver lax vegurihnes!
I tego się nie spodziwałam. Nikt z nas się nie spodziewał.
Czarnowłosy skamieniał, jego twarz przybrała obojętny wyraz. Zwrócił się w stronę kamiennej ściany, a gdy do niej podszedł, zaczął mocno uderzać o nią głową.
Przyglądałam się przerażona, zarazem zaciekawiona.
-Przestań!- Aharen zaraz rzucił się na przyjaciela i zaczął odciagać go od ściany. Ale to było na nic.
-Co mu zrobiłaś?- Wrzasnął rycerz.
Pierwsze strumienie bordowej krwi zaczęły spływać po twarzy Devoderna.
-To nagroda za jego bohaterstwo i nieposłuszeństwo!- Zaśmiała się stara czarownica.
Zdawałoby się, że nagle odżyła w porównaniu do tego, jaka była na początku.
-Proszę, przestań!- krzyknęłam zapłakana.
Kości zaczarowanego zaczęły się łamać, było to słychać, na szczęście nie widać. Myślałam, że zaraz tan zwymiotuję.
-Dobra, dosyć.- Stwierdziła znudzona już tym morderczym przedstawieniem Askaena.
Bezsilne ciało Devoderna upadło na kamienną podłogę, zostawiając na niej ślady krwi, również na ścianie.
Nastała stresująca cisza. Bałam się, że mi zrobi to samo. Ale ciszę przerwał głos czarownicy.
-Szlachetny Aharenie, opuść mój dobytek. Chcemy zostać same.
Aharen spojrzał troskliwie na zmaltretowane ciało towarzysza, a po chwli opuścił pokój.
Otarłam łzy.
-Czy on...?- wyjąkałam drżącym głosem, spoglądając na leżącego na podłodze rycerza.
-Widzisz, cierpienia i śmierć dają mi siłę i łagodzą moje cierpienia.-Odpowiedziała mi łagodnie czarownica.- Jest coś ważnego, co muszę ci uświadomić.
CZYTASZ
Płomienny Kryształ
FantasiCzym jest Rosyen Dev? Co to Płomienny Kryształ? Jaką ma moc? Grace Allen, niczego nie pamiętając, znalazła się w dziwnym świecie ogarniętym wojną ras. Czy uda jej się przeżyć? Czy dowie się jaką moc skrywa Płomienny Kryształ? Na marginesie, pierwszy...