Zakapturzona tajemnica

93 15 5
                                    

Gdy byłam już w karczmie, opowiedziałam o wszystkim Tubrykowi i wysłannikom króla Halaunara. Powiedziałam o obozie Achregów, o wojnie. Na pewno kilka szczegółów przekręciłam, ale nie było to aż tak istotne.
Moja noga wyglądała paskudnie. Czarna krew wsklepiła się pod krawędzie zdartej skóry, zaczęło ropieć.
Udostępniono mi prywatną łazienkę w gospodzie, gdzie czekała na mnie wanna z gorącą wodą. To był dopiero luksus, kiedy nie brałam kąpieli od początku pobytu tutaj. Niestety, ciuchy wciąż były te same, a więc brudne i poprzecierane.
Od razu po tym przysłano mi lekarza, gdy rana była dobrze widoczna.
-Czy to napewno chochliki? - zapytał starszy mężczyzna oglądając pod lupą moją nogę. Leżałam na łóżku w pokoju, w którym poprzednio nocowałam, będąc w Orhandii.
-Tak, to na pewno był chochlik.- Stwierdziłam z powagą.
-Nie spotkałem się z tym jeszcze. I nigdy nie sądziłbym, że one mogą wyrządzić takie szkody...
-Zmutowały się...- powiadomiłam. Przypomniało mi się co mówił Aharen o ewoluacji tych potworków.
-Dziwny przypadek. Na razie tylko cię opatrzę, przyjdę również jutro, aby sprawdzić, jak sprawy się mają, pani Grace.
Obandażowałam nogę. Wcale nie przestała mnie boleć, ale przynajmniej nie musiałam na to patrzeć. Przynajmniej przez chwilę czułam się schludna i zadbana.

Wieczorem przyszedł do mnie Aharen i poprosił, abym zeszła do jadalnej części gospody na kolację. Właśnie na to czekałam. Jedzenie! A poza tym miło było mi zobaczyć przyjaciela.
-I jak ta rana?- zapytał.- Kar mówił, że paskudnie, ale być może dzieje się lepiej od pobytu lekarza?
Usiadłam przy stole, który stał na samym środku pomieszczenia.
-Nie wiem, ale mam bandarz.- Odpowiedziałam.
Po chwili pojawił się kelner i podał na stole pyszną rybę. Wreszcie mogłam zjeść coś porządnego.
-Obyś wydrowiała.- Odparł Aharen.
Kolacja mijała nam naprawdę miło, kiedy zauważyłam, że przy ostatnim stoliku, w najgłębszym kącie oberży, siedzi jakaś zakapturzona postać. Wciąż na nią patrzyłam, a ona siedziała ze spuszczoną głową, popijając coś.
-Kto to?- zapytałam cicho.
Aharen spojrzał na postać w czarnej pelerynie.
-To Ix.- Odpowiedział szeptem.
Zamarłam. Co mówiła czarownica Askaena? że jestem jedną z Ixów? Tak, ale czy to prawda? Wierzyłam w to, bo w tym świecie wszystko jest możliwe...
-Znasz go?
-Nie, nie zwracaj niego uwagi...- wyszeptał ostrożnie.
To było dziwne. Aharen naprawdę nie przepadał za tą rasą, ale jak dla mnie byli oni inni. Takie miałam przeczucie. Że muszę urządzić sobie z nimi krótką pogawędkę.
Od pobytu u Askaeny czułam się silniejsza, bardziej stanowcza... Czy to jej wpływ? A może...?

W nocy, leżąc w niewygodnym łóżku, rozmyślałam. Noga chwilowo przestała mnie męczyć, a ja zrozumiałam, że nie mogę tak tego zostawić. Widziałam Ixa. Mogłam go poznać, czegoś się dowiedzieć... Ale bałam się. A teraz wiem, że nie powinnam. Muszę ich spotkać... Nie wiem jak to zrobię, ale muszę...

Płomienny KryształOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz