Podziemia

76 18 3
                                    

-Myślicie, że co tam jest?- zapytał Kelly.
Wciąż był załamany zniknięciem Tangal, a na jego policzku widniały dwie krwawe, rozorane szramy, niczym zadrapania od pazurów niedźwiedzia.
-Butik albo cukiernia, nie ma czasu na rozmyślania, Kelly- powiedział Roger.
-A jeśli tam jest kolejna armia Achregów?- Zgadywał kasztanowłosy.- Nie mam siły już walczyć.
-Tak? A ja za to mam ochotę rozwalić kilka łbów! Chodźmy!
Brian lekko uchylił drzwi, a te bezszelestnie otworzyły się. Wystawił głowę i rozejrzał się ostrożnie.
-O jaa- szepnął zaimponowany, a po chwili zwrócił się do nas- można wchodzić.
Weszłam za nim i od razu zakryłam usta wchodząc tam. Już na wejściu, w ciasnym pomieszczeniu o skalno-ziemnym wystroju, zastaliśmy trzech długich wisielców. Grube liny wyłaniały się z sufitu, a z natury wysocy Esowie prawie dosięgali stopami do podłoża. Tyle, że i sufit nie był jakoś straszliwie wysoko.
Za nimi był łuk drzwiowy, spowity przez ciemność. To był kolejny korytarz, który prowadził do innej sali. Ta była duża. Stało w niej pełno kamiennych lad i szare parawany. Od tego pomieszczenia odchodziły dwa inne, ukryte za dwoma drewnianymi drzwiami. Sprawa byłaby prosta, gdyby nie te istoty... Przypominały z wyglądu trolle, ale były niskie i kulawo przemieszczały się po całym tym pokoju. Wciąż rozmawiali nieznanym mi i moim przyjaciołom językiem.
-Co teraz?- zapytałam skołowana. W sumie jedyne co mi wtedy przychodziło na myśl, to zawrócić. Inaczej czekałaby nas jadka z trollami.
-Może by ich pozabijać?
Nagle jedne z dwóch drzwi otworzyły się, i z ciemności wylazł gruby Achreg. Miał jedno ucho, a jego oczy były niewidoczne przez grzyba porastającego jego łeb. Ciągnął za sobą kogoś z Esów. Ten szedł opornie, ale nie próbował się wyrwać. Achreg i jego "zdobycz" przystanęli, by wysłuchać trolla, który miał przekazać coś grubej bestii. Właśnie wtedy dostrzegłam długie, czerwone włosy Esa, znajome mi jasnoszare, szklane oczy i kościstą, delikatną twarz... To był on! Ten, który uratował mnie wtedy przez Helmami. Haeledan, jeśli dobrze pamiętam. Czułam, że muszę spłacić mój dług u niego i nie dać mu zginąć w tych podziemiach.
Wszystkie obecne tu trolle zebrały się wokół Achrega z jakimiś zwojami papierów. Na pewno nikt nie zwróciłby na mnie uwagi, gdybym...
-Grace!- zawołał szeptem Brian, próbując złapać mnie za bluzkę, kiedy wybiegłam z ciemnego tunelu. Niezauważona, skryłam się za jednym parawanów. Była tam też kamienna lada.
I nagle zdałam sobie sprawę z tego, jakie głupstwo popełniłam! Byłam w kropce! Jak któryś z wrogów tu podejdzie, jak mnie zauważy- nie mam szans.
Usłyszałam wrzaski. Wyjrzałam. To Achreg darł się na trolle, popychając ich, żeby się przesunęli. Wkrótce razem z Esem zniknął za kolejnymi drzwiami, a te małe potwory znów zabrały się do wykonywania swojej pracy.
Słyszałam koślawe kroki jednego z nich. Zbliżał się. Gdy tylko wyłonił się zza parawanu, chwyciłam go jedną ręką za kaftan, a drugą wyjęłam sztylet i z towarzyszącym mu metalicznym brzdękiem, podcięłam gardło trolla. Sama się obrzydziłam tym czynem. To było dla mnie gorsze niż wbicie miecza w Achrega! Upuściłam sztylet, kiedy troll upadł na kamienną podłogę.
Niegłośny hałas przyciągnął uwagę innych czarnych istot. Wszystkie zbliżały się z podejrzeniem, kiedy nagle kolejno zaczęły przebijać ich strzały, a ja nie wiedziałam skąd! Ważne, że celowały we wroga, nie we mnie.
Poczułam niezłomną ulgę, kiedy wokół mnie nie było już trolli. Oparłam się o stół i wyjrzałam znad parawanu.
Przy pierwszych drzwiach stała ciemnoskóra dziewczyna, patrząc z uśmiechem w moją stronę. Gdy tylko mnie dostrzegła, pomachała jakimiś kluczami w dłoni.

Płomienny KryształOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz