W drodze do Czarnej Bramy

92 15 3
                                    

Wraz z Tangal, Kelly'm i Rogerem pobiegłam do gabinetu Arcadii. Ku naszemu zdziwieniu była tam już Es Hegenell, cała zapłakana. Obie kobiety spojrzały obiecująco na naszą przybyłą czwórkę.
-To znaczące zadanie.- Odparła Arcadia.
Powiedziała to z taką powagą, że zaczęłam czuć się... tak... oficjalnie.
-Hegenell ma problem.- Powiedziała.- Problem, który nam pomoże.
-Słuchamy.- Oznajmił ciekawy Kelly.
Arcadia gestem ręki poleciła mówić dziewczynie Es.
-Wielu Esów zostało schwytanych przez Achregów do podziemnych lochów.- Zaczęła Hegenell.- Zapewne czeka ich tam pranie mózgu, staną się podwładnymi istot czarnych. Ale jeśli ich uwolnicie, będą gotowi pomóc wam, Ixom, zdobyć Płomienny Kryształ.
Byliśmy zdumieni. Podziemne lochy? Achregowie? Mogłoby być ciekawie. I niebezpiecznie.
-Ale Esów nie jest setka, ani dwieście.- Dodała starsza kobieta.- Ich jest tam ponad tysiąc.

Także sprawę postawiono przed nami jasno. Ja, Tangal, Alicia, Kelly, Roger, Bryan, Parker i David wyruszymy do lochów podziemnych w Garunev i uwolnimy więzionych tam Esów.
Ale to nie było takie proste. Garunev to podziemne miasto, a mianowicie teren, w którym wybudowano całe to więzienie. Co mnie martwi? W sumie nie tylko mnie, ale i wszystkich moich towarzyszy. Garunev jest na Ciemnej Stronie Rosyen Dev. Czyli tam gdzie jest wszystko co złe. Tam, gdzie się wybieramy napewno będzie cała armia Achregów.

Każdy z nas miał dla siebie plecak z prowiantem na całą wyprawę. Mieliśmy wyruszyć o świcie. A więc wcześnie poszliśmy spać.
O bladym świcie, po sytym śniadaniu, staliśmy przed zamkiem. Była z nami Arcadia.
-Dotrzecie do rzeki Revorg.- Zwróciła się do Davida.- Gdy będziecie po drugiej stronie, po Stronie Ciemnej, będziecie się kierować skalistym szlakiem do Czarnej Bramy. Niedaleko niej jest zejście, ukryte pod głazem. Wejdziecie tam.- Mówiła Arcadia.- Ale uważajcie na Jeźdźców Cienia. Jest to najgorsza moc w całym Rosyen Dev. Wokół was będzie zło. Pamiętajcie o tym i nikomu nie ufajcie.

Właśnie szliśmy przez las, w którym podobno ukrywają się Esowie.
-Jak myślicie, dlaczego rasa Esów została rozbita?- zapytała Tangal w pewnym momencie.
-Bo Achregowie i inne istoty czarne zniszczyły ich ogrody... I poprostu musieli się rozproszyć.- Odpowiedział motocyklista nie dając nam szansy na zgadnięcie.
Całą drogę przez las było wesoło. Rozmawialiśmy i słuchaliśmy się nawzajem. Jedynie Alicia nieśmiało stąpała nieco za nami.
Mimo wszystko, czasem czułam się obserwowana...

O zachodzie słońca byliśmy nad Revorg. Woda błyszczała niesamowicie. Była taka neonowa i lśniąca, taka zdrowa. W porównaniu z nią wszystko było takie ciemne.
-Tu się zatrzymamy.- Oznajmił David.- Nie będziemy chodzić tam- wskazał ręką na drugą stronę rzeki- w nocy.
Zdjęliśmy plecaki i usiedliśmy na brzegu Revorg, zmęczeni i śpiący.
-Piękna ta woda- Tangal muskała palcami powierzchnię lśniącej wody.
-Tą rzekę poświęcili wszyscy biali magowie w Rosyen Dev.- Powiadomiłam. Nie ukrywam, że czułam się wtedy bardzo mądra.- Zrobili to po to, żeby źli nie mogli przedostać się na Jasną Stronę. Ale oni i tak znaleźli jakieś przejście.
Zapadła cisza.
-To prawda.- potwierdził David.- Skąd o tym wiesz?
-No, wcześniej podróżowałam tędy z dwoma rycerzami z takiego miasta, Orhandii.
-Byłaś po drugiej stronie?- spytała Tangal.
Teraz już całe jej ręce były zanurzone w Revorg.
-Nie...

Zapadła noc. Wszyscy leżeliśmy jak martwi na miękkiej trawie. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam...wciąż coś słyszałam. Coś, czyli jakieś ciche szelesty. Zupełnie jakby ktoś ostrożnie się skradał. W pewnym momencie szelest był tak blisko mnie, że odruchowo, gwałtownie wstałam do siadu. Ale nic nie zobaczyłam.
-Też to słyszysz?- szepnął Roger.
Wydawało mi się, że śpi. Leżał w ogóle nieruchomo odwrócony do mnie plecami.
-Co to?- zapytałam półgłosem.
Roger odwrócił się do mnie i oparł na łokciach.
-Coś tu łazi.- Stwierdził.
Przytaknęłam głową.
-Ale to nie wróg, bo nas nie atakuje.- Dodał.
-A może to tylko drzewa?
-Nie sądzę. Dobra, idź spać.
I w końcu zasnęłam.

Wczesnym rankiem David obudził nas wszystkich, byśmy przeszli przez rzekę.
-Rzeka jest głęboka, dlatego nieście plecaki na rękach.- Powiedział.
On sam nie miał z tym większego problemu, jest wysoki i silny, i prąd rzeki nawet na chwilę go nie zatrzymał. To samo Roger. Największy problem miała Alicia. Przechodziła przed ostatnia, za nią była jeszcze Tangal. Reszta, w tym ja, stała mokra po drugiej już, wrogiej stronie Rosyen Dev. Było chłodno, miałam wrażenie, że zaraz się przeziębie. Po tamtej stronie było cieplej.
-Nie dam rady.- Zawołała zrozpaczona Alicia i zatrzymała się w połowie drogi na brzeg. Prąd powoli zaczął ją znosić wzdłuż koryta.
-Alicio uważaj!- Krzyknął David do dziewczynki.- Prąd cię zabiera!
Blondynka zaczęła płakać, aż w końcu woda przewróciła ją i szybko poprowadziła wdłuż. Dziewczynka krzyczała oddalając się wraz z nurtem, David już miał zamiar za nią skoczyć, zdejmował plecak, ale Tangal była pierwsza. Z początku biegła brzegiem, a gdy była już blisko Alicii, rzuciła się do rzeki. My wciąż biegliśmy po brzegu, śledząc ich. W końcu Tangal jakoś złapała za rękę blondynkę i wraz z naszą pomocą obie wyszły z wody. Niestety plecak Alicii przepadł.
-Było blisko, a byś...- Zwróciła się do dwunastolatki mokra Tangal, ale urwała w pewnym momencie.
Wróciliśmy się jeszcze po plecak z prowiantem ciemnoskórej bohaterki, a potem już trzymaliśmy się naszego szlaku.
Wkrótce na horyzoncie pojawiła się ogromna, czarna brama. Za nią było zamglone miasto, pełne szarości, czerni i skał. To gdzieś tutaj jest wejście do Garunev, a to ogromne wejście przed nami, to Czarna Brama jak mniemam.
-To tu się rozstajemy.- Oznajmił David.

Płomienny KryształOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz