Rozdział 2

326 28 18
                                    

Poczułam silny zapach papierosów i alkoholu gdy tylko weszłam przez drzwi. Pomieszczenie było uwięzione w półmroku, wraz ze wszystkimi ludźmi w jego wnętrzu. Jak to w barach bywa kilku osobników pijacko zataczało półkola, próbując zaczepiać Bogu ducha winne kelnerki. Wchodząc coraz głębiej czułam zaduch, a rozmowy przypadkowych ludzi zlewały się i były nie do zrozumienia.

Usiadłam na stołku przy barku i mętnym skinieniem ręki pokazałam by podać mi cokolwiek. Patrzyłam się na ludzi, którzy prowadzili mało ważne dyskusje i śmiali się.

Barman podał mi napój na który nawet nie spojrzałam, tylko wypiłam go od razu duszkiem. Skrzywiłam się. To chyba była sama wódka. Ktoś dosiadł się obok mnie na krześle.

-Raz zimnego zwiadowcę poproszę.

Co to za chujowa nazwa drinka? Skinęłam na barmana.

-Dla mnie to samo.

Może mi posmakuje.

-O, Nora od kiedy chodzisz do barów?

Obróciłam się zaskoczona, a przed moimi oczami dostrzegłam twarz Calciuma. Brzmiał zdecydowanie inaczej niż na misjach. To chyba pierwszy raz gdy go spotykam w sytuacji prywatnej, a nie służbowej. Jak zwykle wyglądał przystojnie ze swoimi rozczochranymi czarnymi włosami i grzywką zwisającą pod oczami, która przysłaniała ich ostry kształt. Patrząc po jego krzepkiej i muskularnej sylwetce, z szerokimi ramionami, ​​jest pewnie dość popularny wśród dziewcząt.

-A co mogłabym robić w barze? Piję. - odwarknęłam. Nie wiem czy powinnam z nim rozmawiać, jeśli Szef to zobaczy...

Calcium przybliżył się do mnie i objął ramieniem. Przez jego wzrost powyżej 180 cm i masę mięśni, poczułam jakby zgniatał mnie swoim ciężarem. Nie zareagowałam na to.

-Słuchaj, mam ochotę się dziś tak napierdolić, że aż się cieszę, że będzie miał kto mnie za włosy przytrzymać. - powiedział ze śmiechem. O, czyli Calcium to ten typ alkoholika. Dobrze wiedzieć, że razem ze swoim bratem są demonami używek.

-Równie dobrze mogłabym teraz wyjść. - odpowiedziałam, dostając drinka do ręki i biorąc łyka. W przeciwieństwie do odpychającej nazwy jest naprawdę niezły. Calcium zaśmiał się radośnie.

-Owszem, ale ty też przyszłaś się napierdolić jak ostatnia szmata. - odparł, przeczesując swoje włosy. Wyglądało to bardzo pociągająco, aczkolwiek rozgryzł moje plany na ten wieczór.

-Pierdol się.
-O, czyli jednak zostajesz.

Posłałam chłopakowi swoje najbardziej znienawidzone spojrzenie. Chciałam napić się sama. Zapadła na chwilę cisza, w której każde z nas upiło po łyku napoju. Dobra, niech mu będzie, mogę się z nim najebać.

-Ale jeśli Szef się dowie, to wierz mi, nie będę się wahać nad zabiciem ciebie. - mruknęłam, patrząc poważnie w oczy Calciuma. Jego tęczówki radośnie rozbłysły. Poklepał mnie po ramieniu.

-Pewnie, pewnie. A teraz Panie Barman podaj coś co położy nawet konia! - wykrzyknął, uśmiechając się radośnie.

W ciągu kilku minut dostaliśmy po trzy kolejki mocnych drinków. Muszę przyznać, że pierwszy raz coś zaczęło na mnie tak szybko działać i rozluźniać. Obawiam się, że mogło nie być w tym tylko alkoholu. Twarz barmana pozostawała w cieniu, więc nie mogłam w żaden sposób go rozczytać.

-Kojarzysz taki sklep na zachodnim rogu Jeleniej? - zapytał Calcium. Jego też chyba szybko wzięło.

-Tą "żabkę"?
-No, zajebałem ostatnio ich szyld. Śmieszny jest, taki zielony. Jak chcesz to ci go oddam. - odparł, ze śmiechem. Wypiliśmy tym razem po kolejce shotów. Moje zmysły powoli się zniekształcały, a z tym jednocześnie moje myślenie. Stawało się zbyt szczere i bezsensowne.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz