ROZDZIAŁ 2

578 16 3
                                    

Lily

Rano budzę się z intensywnym bólem głowy. Alkohol zdecydowanie mi nie służy. Zwlekam się z łóżka i idę do łazienki. Wzdrygam się na widok w lustrze. Wyglądam strasznie. Moje blond włosy są potargane, resztki makijażu rozmazały mi się po całej twarzy, a koszulka, w której spałam, jest założona odwrotnie.

— Koniec z piciem — wskazuję palcem na swoje odbicie w lustrze.

Od razu zmywam resztki makijażu, rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Ustawiam strumień wody na zimny, żeby się dobudzić, co przynosi oczekiwany efekt. Kiedy kończę się myć, to suszę i układam włosy. Robię delikatny makijaż, a potem w pokoju się ubieram standardowo w jeansy, koszulkę i tym razem białą bluzę. Chowam telefon do kieszeni, biorę buty i wychodzę z pokoju.

Cieszę się, że jest sobota i nie muszę męczyć się na lekcjach. Schodząc po schodach, wkładam buty i od razu kieruję się do kuchni, żeby zrobić sobie gorącej kawy. Wiem, że postawi mnie na nogi. Wchodząc do pomieszczenia, natykam się na Matta stojącego w lodówce. Patrzę na zegarek, jest siódma rano.

— Nie za wcześnie? — pytam, włączając ekspres i ustawiając moc kawy.

Matt zamyka lodówkę i przygląda mi się od stóp do głów. Komicznie wygląda w szlafroku i z puszką piwa w ręku.

— I kto to mówi? Gdzieś wczoraj zniknęła? — otwiera puszkę i upija łyk.

— Poszłam upić się w samotności — wzdycham teatralnie.

Biorę gorący kubek i opieram się o blat kuchenny.

— Tak beze mnie? — udaje obrażonego.

Nie byłam sama, ale nie musi tego wiedzieć.

— To właśnie znaczy w samotności — mówię, kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa.

— Pfff... Foch — odwraca się do mnie plecami.

Podchodzę do niego, żeby go klepnąć w ramię.

— No już królewno, nie fochaj się — przechodzę obok i siadam przy wyspie kuchennej, biorąc do ręki herbatnika z miski, która się na niej znajduje.

— To następnym razem proszę mnie zaprosić, a nie chlać w samotności. Wiesz, że samotne picie prowadzi do problemów z alkoholem? — znowu próbuje unieść jedną brew, na co parskam śmiechem.

— I kto to mówi? — wskazuję na piwo, które trzyma w ręku.

— Siedzisz tu i pijesz razem ze mną, nie ważne, że to kawa — śmieje się. — Idziesz dokądś?

Odkłada puszkę na blat i opiera się o niego, pochylając się do przodu.

— Tak, wybieram się do babci. Chciałam z nią porozmawiać — przyznaję.

Po śmierci mamy to babcia stała się dla mnie najbliższą osobą. Matt to osobna historia, jesteśmy blisko, ale potrzebuję wyżalić się jakiejś kobiecie, której ufam. Elle nie należy do naszego świata, więc tym razem na nią nie mogę liczyć. Została mi tylko babcia.

— Aaaa... rozumiem, babskie pogaduszki. To nie będę wnikał — podnosi się, bierze piwo i idzie w stronę wyjścia z kuchni.

— Teraz ty zamierzasz się upijać w samotności? — rzucam rozbawiona.

— Tak — macha tylko ręką i znika za rogiem.

Śmieję się z niego jeszcze chwilę. Potem do kuchni wchodzi ojciec. Jest rozczochrany i dopina właśnie koszulę. Przewracam tylko oczami, bo już wiem, że jego narzeczona została tutaj na noc. W takich chwilach cieszę się, że mój pokój znajduje się po drugiej stronie domu.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz