ROZDZIAŁ 3

575 16 0
                                    

Lily

Opowiedziałam ojcu o moim spotkaniu z Dimitrim. Jego reakcja była taka, jak myślałam. Wściekł się i natychmiast skontaktował ze starym Aristovem. Nie wiem, o czym dokładnie rozmawiali, ale do końca dnia unikałam go jak ognia.

Siedząc przy toaletce, rozmyślam o tym, co mówił Dimitri. Ivan jest szalony, każdy to wie. Jest też agresywny, a przez to nieobliczalny. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co mu strzeli do głowy. A fakt, że jest bossem i należy do rady, tylko pogarsza naszą sytuację, ponieważ bez dowodu i sądu nikt nie może nic zrobić, a w wypadek nikt nie uwierzy.

O czym ja w ogóle myślę? Nie chcę żyć w tym świecie i chcę z niego uciec, ale wiem, że to prawie niemożliwe. Prawie.

Dokańczam makijaż i poprawiam loki, które podkręciłam na lokówce. Kiedy uznaję, że mój wygląd jest nienaganny, podnoszę się z krzesła i wygładzam czarny materiał. Pakuję kilka kosmetyków do kopertówki, na wypadek szybkiej poprawy makijażu i sięgam do szafy po długi czerwony płaszcz. Przyjęcie ma odbyć się w jednym z hoteli ojca, a jesienna aura w Chicago nie sprzyja spacerom w cienkiej sukience.

Kładę dłoń na klamce, ciężko wzdychając. Wolę zostać w domu. Unoszę podbródek i wychodzę z pokoju. Na korytarzu spotykam się z Mattem, który zmierza w moją stronę. Ma na sobie garnitur i elegancki czarny płaszcz. Luzuje właśnie krawat, który o dziwo jest dobrze zawiązany.

— Naprawdę mam dość tych przyjęć. Nienawidzę krawatów — mówi, podchodząc do mnie.

— Przyzwyczajaj się. Za jakiś czas ty będziesz je organizował — biorę go pod ramię i kierujemy się w dół schodów na parter.

— To nie będą przyjęcia, tylko imprezy, bez garniaków i tych smyczy — stwierdza.

Patrzę na niego z politowaniem.

Wychodzimy z domu i stajemy na podjeździe, gdzie czekamy na samochód, który ma nas zawieźć na przyjęcie. Ojciec koniecznie chciał, żebyśmy jechali z kierowcą i ochroniarzem. Po sytuacji z Ivanem i ostrzeżeniem Dimitra nie dziwi mnie to.

— Wolałabym jechać sama swoim autem — stwierdzam, kiedy zauważam czarnego SUV-a, który wyjechał właśnie z garażu.

— Ja też, ale boss kazał nas odwieźć, więc nie mamy dużego wyboru — zgadza się ze mną Matt.

Jak to się mówi: pan każe, sługa musi.

Samochód staje przed nami, Matt otwiera mi drzwi i pomaga wsiąść do środka, następnie obchodzi auto i zajmuje miejsce obok mnie. Ruszamy spod domu w stronę centrum miasta. Całą drogę gapię się w szybę. Podziwiam widok miasta, które tak dobrze znam. Dojazd do hotelu zajmuje nam mało czasu. Samochód podjeżdża pod wejście. Ochroniarz pomaga mi wysiąść. Przystaję przed schodami, czekając na Matta. Kiedy podchodzi, łapię go pod rękę i razem wchodzimy do środka. Hall jest wielki, wszystko jest wyłożone marmurem, a kanapy obite najdroższymi materiałami sprowadzonymi z Włoch. Ojciec nie oszczędza na swoich inwestycjach, zwłaszcza tych legalnych. Oficjalnie na czymś musiał zbić fortunę, więc czemu nie na pięciogwiazdkowych hotelach?

Obsługa bierze nasze płaszcze i razem kierujemy się do sali bankietowej, która jest bogato dekorowana. Droga porcelana, srebrne sztućce, kryształowe kieliszki, całe girlandy kwiatów. Pojęcie 'skromność' jest mojemu ojcu obce, ale nie przypuszczałam, że jego narzeczonej także.

— Wow — gwiżdże Matt.

— Już się boję ich wesela, tym bardziej że ma się odbyć w Sylwestra — wzdycham, rozglądając się po wnętrzu.

— Serio? — pyta zaskoczony mój kuzyn.

— Wiedziałbyś, gdybyś się nie ulotnił z kolacji tydzień temu — stwierdzam.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz