ROZDZIAŁ 20

403 13 0
                                    

Cristiano

Siedzę na kanapie w salonie i czekam na Lily. Poszła się przyszykować do wyjazdu. Słyszę pukanie do drzwi, więc podnoszę się, żeby je otworzyć. Na korytarzu zastaję Matteo.

— Cześć — wita się ze mną chłodno.

— Wejdź.

Wpuszczam go do środka. Lily chce, żebyśmy się pogodzili. Tak naprawdę nie ma już między nami wrogości, ale niesmak jednak pozostał.

— Gdzie Lily? — pyta chłopak.

Zauważam, że ma przy sobie tylko torbę. Czyli niewiele zabiera ze sobą, biorąc pod uwagę, że nie wiadomo, kiedy wróci.

— Szykuje się — odpowiadam.

Matt rozgląda się po wnętrzu.

— Ładne mieszkanko.

— Dzięki.

Podchodzę do blatu w kuchni.

— Napijesz się czegoś? — Proponuję, jak na dobrego gospodarza przystało.

— Nie, dzięki.

Między nami zapada cisza. Kiedy zaczyna mi ciążyć, postanawiam ją przerwać.

— Na długo wyjeżdżasz?

Matt skupia na mnie spojrzenie i marszczy brwi.

— Czemu pytasz?

— Tak, żeby zagaić rozmowę — przyznaję, wzruszając ramionami.

— Na pewno nie wrócę przed końcem roku szkolnego — odpowiada.

— Co? — słyszę głos Lily.

Odwracamy się w stronę, wejścia do salonu, gdzie stoi dziewczyna. Ubrana jest w jeansy i sweter, a włosy ma upięte na czubku głowy. W rękach trzyma swój płaszcz.

— Nie jestem pewien, czy wrócę tu w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy — dodaje Matt.

Tak jak Lily jestem zaskoczony tą informacją.

— Ale jak to?

— Babcia chce, żebym przygotował się do odzyskania władzy — wyznaje chłopak.

— Odzyskania?

— Tak. Marcus nie może rządzić, a na pewno będzie. Babcia ma swoje teorie, ale chce mnie przygotować na wszystko. Na Sycylii skończę szkołę i będę się uczył tego, czego Diego nie chciał, żebym umiał — mówi.

Odchodzę od blatu i podchodzę do Lily, żeby wziąć od niej torbę. Bez słowa mi ją oddaje.

— Co ze mną? — Pyta.

Drży jej głos. Robi wszystko, żeby się nie rozpłakać. Jest bardzo związana ze swoim kuzynem. Rozłąka z nim to dla niej cios, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że to dla ich dobra.

— Ma się kto tobą zająć. Zresztą sama umiesz też zadbać o siebie — odpowiada jej Matt.

— Idziemy? — Przerywam im.

Odwracają się do mnie. Lily ociera łzy, których nie zdążyła powstrzymać i kiwa głową. Matt poprawia kurtkę, łapie swoją torbę i wszyscy wychodzimy z mieszkania.

Przed wejściem do budynku stoi już nasza eskorta. Wsiadamy bez słowa do jednego z samochodów, po czym ruszamy w stronę lotniska. Moje myśli krążą wokół ruin mojego domu. Jestem wściekły. Skurwysyny za to zapłacą. Za wszystko.

— Przykro mi z powodu domu — odzywa się Matteo.

— To tylko budynek — odpieram.

Nawet się nie odwracam do niego, tylko patrzę na drogę przed nami.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz