ROZDZIAŁ 9

434 15 1
                                    

Lily

Kolejny tydzień mija mi tak samo. Ciągle nie udało mi się porozmawiać z Elle. Cały czas mnie unika i chowa się przede mną. Rani mnie jej zachowanie. Matt też mi niczego nie ułatwia. Cały czas chodzi wściekły, że ojciec odsuwa go od wszystkiego. Zleca mu jakieś mało znaczące zadania, żeby tak naprawdę pozbyć się go na jakiś czas. Natomiast dużo czasu poświęca Marcusowi, co również mnie niepokoi. Muszę pogadać z Cristiano, czy dowiedział się czegoś o moim przyszłym przyrodnim bracie.

Dziewczyny ze szkoły znowu zaczynają gonić za Cacciatore. Fakt, ostatnio mało rozmawiamy i nie okazujemy sobie publicznie „uczuć", ale chyba każda para przechodzi potem w okres stagnacji. Prawda? Osobiście, nie wiem. Nigdy nie byłam w związku. Miałam kiedyś przelotne romanse, ale nic stałego. Ja naprawdę nie ma ochoty udawać. Każą mi, ale chyba nawet do tego się nie nadaję. Nigdy nie byłam zakochana, więc nie mam pojęcia, jak to jest.

Idę powoli korytarzem w stronę swojej szafki. Przystaję przy niej i powoli zmieniam książki. Przede mną jeszcze ostatnia lekcja. Angielski. Nie chciałam przychodzić do szkoły. Cały czas w uszach dźwięczy mi rozmowa z ojcem sprzed tygodnia. Nie wszystko powiedziałam Cristiano. Przemilczałam jedną zasadniczą informację, a po jego reakcji, którą tak bardzo starał się ukryć, wiem, że dobrze zrobiłam. Nie powiedziałam mu, kto ma zostać moim przyszłym mężem. I nie dowie się tego ode mnie, a ja muszę to wszystko przełknąć i tańczyć, tak jak zagra mi ojciec.

Słyszę dzwonek na lekcję, gwar na korytarzu cichnie, ponieważ wszyscy uczniowie zmierzają do swoich klas. Zamykam szafkę, poprawiam kaptur na głowie i powoli ruszam do swojej sali. Mijając damską toaletę, czuję, że ktoś ciągnie mnie do jej wnętrza. Jęczę z bólu, bo ten ktoś łapie mnie za zagipsowane ramię. Kiedy mnie puszcza otrząsam się i przyglądam osobie, która zmusiła mnie do wejścia tutaj. Wysoka, szczupła dziewczyna. Ma kruczoczarne włosy sięgające ramion, bladą niemal białą karnację i szafirowe oczy, z których ciska pioruny w moją stronę. Przysięgam, że gdyby mogła, zabiłaby mnie na miejscu. Od razu robię się czujna na ewentualny atak z jej strony. Znam ją, często kręciła się przy Cristiano. Chyba nawet sypiali ze sobą. Dopóki ja nie weszłam na scenę, a przynajmniej nie zostałam na nią siłą wepchnięta.

— Czego chcesz Bianca? — Pytam, posyłając jej pogardliwe spojrzenie. Nie zamierzam dać się zastraszyć, tym bardziej pospolitej dziwce, bo taką ma opinię w szkole.

— Kłopoty w raju, kapturku? — Odpowiada równie pogardliwie.

— Nie tym tonem. Pytam po raz kolejny. Czego do kurwy chcesz? — Ponawiam pytanie.

Zaczynam tracić cierpliwość.

— Wow. Księżniczka potrafi pokazać pazurki — kpi.

— Pokazałabym ci środkowy palec, ale nie będę bezcześcić sobie dłoni — odpowiadam.

Patrzę na nią wyzywająco. Mina jej rzednie, bo ewidentnie nie spodziewała się tego. Bojowej Lily Alsaziano. Tej, którą ukrywam na co dzień. Jednak brunetka szybko odzyskuje rezon.

— Cristiano już się tobą nudzi, więc nie wiem, po co dalej się go czepiasz.

— Tak mówisz? — Unoszę brew, bo nie wierzę w to, co słyszę.

Ciężko mi pojąć, jak można nie mieć do siebie w ogóle szacunku? Nie dość, że Cristiano tylko ją pieprzył, to jeszcze po tym, jak ją rzucił, ona stara się go odzyskać.

— Nie widzisz tego? Po prostu zostaw go — mówi dalej pewna siebie.

— A ty nie widzisz, że go w ogóle nie interesujesz? Odkąd się ze mną spotyka, na ciebie nawet nie spojrzał. Naprawdę będziesz tak żałosna, żeby uderzać do faceta, który cię olał i jest już zajęty?

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz