ROZDZIAŁ 25

386 10 0
                                    

Cristiano

— Co kurwa?! — wybucham, kiedy do moich uszu dociera informacja, że Lily uciekła. — Co ty pierdolisz?! Jak to wam kurwa uciekła?!

Wkurwienie to wielkie niedopowiedzenie, mojego obecnego stanu. Roznosi mnie prawdziwa furia, którą powstrzymuję tylko dlatego, że obok mnie znajduje się mój ojciec.

— Zaatakowała nas i uciekła — tłumaczy się jeden z żołnierzy, który miał pilnować mojej narzeczonej.

— Macie ją znaleźć. Jeśli coś jej stanie, polecą głowy — cedzę.

— Tak jest szefie.

Rozłączam się, po czym wypijam duszkiem resztkę brandy, którego nalał mi wcześniej tata. Odstawiam szklankę z hukiem na barek i zabieram kurtkę z oparcia kanapy.

— Muszę jechać i ją znaleźć — mówię tacie.

— Poczekaj. Zastanów się, gdzie może teraz być — odzywa się ojciec, łapiąc mnie za ramię.

Chcę odpowiedzieć, że mam podejrzenia, ale przerywa mi Rico, który wchodzi bez pukania do gabinetu.

— Coś się szykuje. Ivan ze swoimi ludźmi jedzie do Fabianne. Diego też się organizuje — mówi na wydechu.

— Lily.

Znowu chcę wybiec z gabinetu, ale ponownie zatrzymuje mnie tata.

— Zaczekaj. Musimy zebrać ludzi. Rico, wiesz co robić.

Mężczyzna kiwa głową i z telefonem przy uchu znika z gabinetu. Mój ojciec podchodzi do biurka i wyciąga z niego broń i magazynki, a potem do szafy, z której podaje mi kamizelkę kuloodporną.

— Zakładaj i weź broń — każe.

Kiwam głową i wkładam kamizelkę, a na nią kurtkę. Potem podchodzę do biurka, biorę dwa pistolety, wsuwam magazynki, zabezpieczam i wkładam za pasek. Tata też kończy się zbroić. Potem wychodzimy z gabinetu i zastajemy wszystkich w salonie.

— Przejrzeliśmy plan terenu. Posiadłość Fabianne znajduje się na skraju lasu. Nie wiem, czy jest stamtąd jakieś tajne wejście, ale na pewno las jest obstawiony. Droga dojazdowa pewnie też. Wydaje mi się, że nie mamy wyjścia. Musimy szturmować, nie wejdziemy po cichu — mówi Rico.

— A nie możemy tego po prostu zostawić, żeby sami wszystko załatwili? — Pyta Rose.

Mrożę ją spojrzeniem, bo ostro przegina i tylko resztkami sił woli, powstrzymuję się, żeby jej nie zabić.

— Zamilcz Rose — odzywa się mój tata. — Ty i Luka zostajecie.

— Czy naprawdę warto za nią ginąć?! — Upiera się przy swoim szatynka.

Nie wytrzymuję.

— Posłuchaj mnie ty głupia...

— Dość! — Przerywa ojciec. — Rose, idź do siebie. Skoro nie chcesz pomagać, to chociaż nie przeszkadzaj — zwraca się do niej, po czym dziewczyna wychodzi obrażona. — A ty Cris, skup się. Nie marnuj energii na głupoty. Skup się na Lily.

Kiwam głową, bo ojciec przywołuje mnie do porządku. Zwracam uwagę na Rico, który mówi do naszych ludzi.

— W tym domu prawdopodobnie są dwie kobiety, które musimy uwolnić. Nie patyczkujemy się, strzelamy do wroga, chyba że się podda, to wtedy zabieramy ich do magazynu za miastem. Jak już wspomniałem, wszystko jest obstawione, więc nie ma szans na atak z zaskoczenia. Musimy działać jawnie na froncie. Czy to jasne? — Pyta, na co wszyscy przytakują. — Dobrze, a teraz tak...

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz