ROZDZIAŁ 13

444 15 1
                                    

Lily

Ostatni tydzień przed przerwą świąteczną minął mi bardzo szybko. Po szkole jeździłam do sali w hotelu Cacciatore, żeby dograć ostatnie szczegóły naszego przyjęcia zaręczynowego. Chociaż ma to być fikcyjne, naprawdę chciałabym, żeby było wspaniale. Cris towarzyszył mi za każdym razem i cierpliwie znosił moje marudzenie i uwagi. Angażowałam się w stu procentach, więc kiedy wracałam do domu, to padałam na twarz. Dobrze, że w szkole przez ten tydzień było luźniej, bo nie ogarnęłabym jeszcze nauki.

Udało mi się też znaleźć trochę czasu na zakup prezentów na gwiazdkę. Mam nadzieję, że się spodobają, chociaż nie wiedziałam, co mam kupić. Najtrudniej było znaleźć coś dla Cristiano, więc finalnie nic dla niego nie mam.

Któregoś dnia po szkole pojechaliśmy też do szpitala, żeby ściągnęli mi to usztywnienie, co przyjęłam z wielką radością. Nie mogłam już się doczekać. Nadgarstek jeszcze trochę boli, ale nie ma tragedii.

Jest Wigilia. Stoję w swojej sypialni i wygładzam czerwoną sukienkę, którą dostałam kiedyś od babci. Wiedziałam, że będzie idealna i nie myliłam się. To ja mam dzisiaj błyszczeć. Sukienka opina moje ciało i kończy się tuż nad kolanami. Z tyłu ma nieduże rozcięcie, żebym mogła się swobodnie poruszać. Plecy są praktycznie całe odkryte, zdobią je tylko złote łańcuszki wszyte w sukienkę. Żeby nie psuć efektu, fryzjerka zrobiła mi niskiego koka, zostawiając mi kilka luźnych kosmyków. Makijaż mam dość mocny, podkreślający przede wszystkim zieleń moich oczu. Usta pomalowane są krwistoczerwoną matową szminką. Wszystkim mają opaść szczęki na mój widok. I chyba właśnie taki efekt osiągnęłam, bo w odbiciu lustra dostrzegam Cristiano, który stoi w drzwiach i pożera mnie spojrzeniem.

— Mam dylemat — rzuca, kiedy odwracam się w jego stronę.

Podchodzę do łóżka i siadam na materacu, żeby wsunąć na stopy czarne szpilki z czerwoną podeszwą.

— Serio? Jaki? — pytam, zaciekawiona.

— Czy zamknąć cię w domu, żeby nikt nie widział, jaka jesteś seksowna, czy zabrać cię i się tobą wszystkim pochwalić. — Uśmiecha się łobuzersko.

Rumienię się, bo dalej nie potrafię przyjmować komplementów, chociaż Cristiano codziennie mi powtarza, jaka jestem piękna i pociągająca. Mimo to nie poszliśmy jeszcze do łóżka. Zdarzało się, że było blisko, ale ja ciągle jestem niepewna i chyba brunet to czuje, bo nie naciska, ani nie przyspiesza. Cierpliwie czeka, aż ja zrobię krok do przodu.

— Osobiście wolałabym tę pierwszą opcję. — Na moje wyznanie jego oczy zapłonęły prawdziwym ogniem, aż zrobiło mi się gorąco. — Ale niestety, dla naszego dobra musimy pozostać przy drugiej opcji.

Podnoszę się z materaca i podchodzę do krzesła, gdzie wisi mój czarny płaszcz. Dobrze, że w samochodzie jest ogrzewanie, a ja nie muszę się martwić, że zmarznę. Wkładam płaszcz pod czujnym spojrzeniem Cristiano i kiedy zapinam guziki, podchodzę do niego.

— Wyglądasz pięknie mia lupa — mówi, patrząc mi prosto w oczy.

Nie mogę się powstrzymać. Przyciągam go do pocałunku, który natychmiast oddaje. Wdziera się językiem w moje usta i natychmiast przejmuje dominację. Po chwili jednak odrywa się ode mnie, chociaż w jego oczach widzę pragnienie. Natomiast w moim ciele wybuchł prawdziwy pożar. Chętnie zrzuciłabym ten płaszcz i sukienkę i wszystko, byleby błądził dłońmi po moim ciele, dotykał mnie, pieścił...

STOP.

Muszę się opanować. Ciężko oddycham, ale staram się uspokoić i dopiero wtedy mu się przyglądam. Cris ma na sobie granatowy garnitur, czarną koszulę i czarną muszkę. W tym wydaniu wygląda niesamowicie pociągająco. Włosy ułożył na żelu, delikatny zarost ma starannie przystrzyżony. Wygląda jak model, który dopiero co zszedł z wybiegu z pokazu Armaniego. Zresztą chyba od niego ma ten garnitur.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz