ROZDZIAŁ 19

404 12 0
                                    

Lily

Dojeżdżamy do szpitala. Cris wysiada wściekły z auta. Robię to samo. Pielęgniarka kieruje nas do odpowiedniej sali. Doskonale wie, kim jesteśmy i że nie warto nas zatrzymywać. Po pokonaniu korytarzy wchodzimy do wskazanego pokoju.

— Zaraz przekażę, żeby przenieśli was do osobnych pokoi. Salowe już szykują łóżka — mówi lekarz.

Odwraca się do nas i słabo się uśmiecha.

— Witam państwa. Wasi przyjaciele mają się dobrze. Na szczęście znajdowali się dość daleko od miejsca wybuchu — informuje nas niski facet z siwą czupryną i wąsami. Na nosie ma okulary.

Na trzech łóżkach koło siebie leżą Luka, Rose i Dimitri. Są poobijani, ale nie wyglądają jakoś tragicznie.

— Zostawię was, wrócę niedługo. Muszę zajrzeć do reszty pacjentów — mówi doktor, po czym wychodzi.

Mrozi mi krew w żyłach.

— Reszty? — Pytam.

— Tak, część naszych żołnierzy została poważnie ranna, a ci, którzy byli w domu, zginęli — odpowiada Luka.

Przykładam dłoń do ust, a Cris zaciska pięści.

Cazzo! — Klnie.

— Ivan?

— A kto niby inny? Mówiłam ci Cris, że ona sprowadzi na nas nieszczęście — odzywa się wściekła Rose.

Równie dobrze mogłaby mnie uderzyć.

— Zamknij się Rose — zwraca się wściekle Cristiano, na co dziewczyna natychmiast milknie.

Chcę coś powiedzieć, ale do pokoju wchodzą Alberto, Rico, Matt i moja babcia, żywo o czymś dyskutując. Jestem zaskoczona, że wszyscy razem tu przyjechali.

— Luka, Rose — reaguje Rico, podchodząc do łóżek swoich dzieci. — Ten skurwiel za to zapłaci — warczy. — Bez urazy — zwraca się do Dimitra.

Ten tylko kiwa głową, że nie ma sprawy.

— Co się właściwie stało? — Pyta Alberto.

— Pojechaliśmy do domu. Mieliśmy tam zaczekać na Crisa i Lily, żeby porozmawiać, ale kiedy przejechaliśmy przez bramę, dom wybuchł — opowiada Luka.

— Byliśmy na tyle daleko od budynku, że jesteśmy tylko poobijani, ale ci, co byli bliżej są w dużo gorszym stanie — dodaje Rose.

— I to wszystko przeze mnie — mówię do siebie, ale na tyle głośno, że wszyscy mnie słyszą.

— Nie mogę się z tobą nie zgodzić — prycha szatynka.

— Rose — upomina ją Rico.

— No co. Taka jest prawda. Gdyby posłusznie oddała się Ivanowi, nie byłoby tylu problemów.

— Czy ty siebie słyszysz? — Pyta zaskoczony Dimitri.

— Rose, Ivan jest chory psychicznie. Myślisz, że ślub z Lily powstrzymałby jego szaleństwo? — Pyta nadzwyczaj spokojnie Alberto, ale w jego głosie słychać, że potępia słowa dziewczyny.

— Na pewno dom stałby w całości.

— Nie wiesz tego — odpowiada jej Luka.

— Dość! — Ucisza ich Cris. — To nie wina Lily, że Ivan jest wariatem. Z własnego szaleństwa wysadził nasz dom, więc przestań ją w końcu piętnować. Zamiast tego weź się do roboty.

— A co mam niby zrobić?! Odbudować dom?! — Pyta kpiąco.

— Nie tym tonem Rose — upomina ją ostro Rico.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz