ROZDZIAŁ 12

431 15 1
                                    

Cristiano

Nie mogę przestać się uśmiechać na myśl, że ta dziewczyna czuje do mnie to samo, co ja do niej. Jestem tego pewien, bo gdyby tak nie było, to nie odwzajemniłaby tego pocałunku. Między nami wszystko się zmieniło. Po dawnej wrogości nie ma już śladu. Chcę jej, potrzebuję jej. Nie dam jej odejść, nie pozwolę.

Wstałem dość wcześnie rano, więc teraz jestem na siłowni i walę w worek treningowy. Muszę być przygotowany na wszystko, więc muszę być w dobrej formie, a ostatnio nieco to zaniedbałem. Lily namieszała mi w głowie, a teraz włada moim sercem i nie zamierzam dłużej udawać, że tak nie jest. Nie będę sam siebie oszukiwać.

Słyszę skrzypnięcie drzwiami, ale nie przerywam treningu.

— Wszędzie cię szukam — mówi przyjaciel.

— Po co? — Pytam beznamiętnie.

— Bo w końcu udało nam się zaszyfrować połączenie, żeby skontaktować się z Dimitrim — odpowiada.

Łapię worek i zerkam na Lukę.

— Dzwoniliście do niego?

— Tak, ale nie odebrał. Spróbujemy ponownie wieczorem — wyjaśnia.

Zaciskam pięści, bo cała ta sytuacja robi się ryzykowna. Nie chcemy wywołać wojny, więc musimy działać ostrożnie.

— Do świąt zostało coraz mniej czasu — zauważam.

Ściągam rękawice bokserskie i rzucam je na matę, a następnie schodzę z ringu i zmierzam w stronę drzwi.

— I co zamierzasz? — Pyta przyjaciel, doganiając mnie.

— Oświadczyć się, tak jak było ustalone — odpowiadam.

Wychodzimy na korytarz i zmierzamy w stronę mojej sypialni.

— Przecież nie musicie już udawać, skoro wszystko się wydało.

— Nic się nie wydało. Diego nie wie, że Lily powiedziała mi prawdę. Będziemy ciągnąć to tak długo, jak to będzie konieczne — mówię.

Luka zamyka za nami drzwi i podchodzi do mojego biurka, przeglądając teczki, które na nim leżą.

— A potem? — Pyta nie patrząc na mnie.

— Potem i tak jej nie oddam — wyznaję.

Wyciągam z garderoby czyste ubrania i rzucam je na łóżko. Zerkam na przyjaciela, który patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. 

— Cris, co się wydarzyło wczoraj? — Pyta.

— Nic, co by cię interesowało — odwarkuję.

Luka odkłada teczki, podchodzi do mnie i badawczo mi się przygląda. Po chwili odsuwa się i parska śmiechem.

— Ja pierdole. Ty się w niej zakochałeś — stwierdza, wracając do biurka.

— Nie masz czasem roboty? — Pytam, bo chcę się go pozbyć. Zaczyna mnie wkurwiać.

— Mam. Potrzebuję tego. — Pokazuje mi teczkę Marcusa.

— Po co?

— Znajdę jego biologicznego ojca, ta sprawa nie daje mi spokoju — odpowiada, mijając mnie. — A ty się kurwa postaraj i nie pozwól jej odejść — rzuca, wychodząc z pokoju.

Zostaję sam. Zrzucam z siebie ubrania, idę do łazienki i wchodzę pod prysznic. Po kilku minutach wychodzę, wycieram się ręcznikiem i wrzucam go do kosza na pranie. Nagi wchodzę do sypialni. Na materacu siedzi Rose w szkolnym mundurku. Mierzy mnie bezwstydnym spojrzeniem. Ignoruję to i podchodzę do komody po czyste bokserki, które od razu zakładam.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz