ROZDZIAŁ 24

367 11 0
                                    

Lily

Następnego ranka budzę się sama w łóżku. Miejsce obok mnie jest chłodne, czyli Cris musiał wstać już jakiś czas temu. Przeciągam się i niechętnie wyplątuję się z ciepłej pościeli, czego żałuję, kiedy moje bose stopy dotykają zimnej podłogi. Podnoszę się z materaca i od razu ruszam w stronę drzwi sypialni. Marszczę brwi, kiedy z korytarza słyszę nerwowy głos Cristiano. Wchodzę do salonu i widzę, że jest ubrany już do wyjścia. Unoszę pytająco brew, kiedy chłopak mnie dostrzega. Rozłącza się i chowa telefon do kieszeni.

— Wychodzisz już? — Pytam, krzyżując ramiona na piersi.

— Muszę tesoro. Ojciec dzwonił i chce się ze mną jak najszybciej zobaczyć — odpowiada.

— Z tobą?

— Tak. To nie ma nic wspólnego z tobą. Interesy, nic więcej — wyjaśnia, bo doskonale wie, że nienawidzę być wykluczana.

— Skoro kazał — wzdycham ostatecznie.

Ruszam do kuchni zrobić sobie kawę. Brunet podchodzi do mnie, łapie mnie w talii i przyciąga do swojej klatki piersiowej. Opieram się o niego plecami. Do moich nozdrzy dociera zapach jego perfum. Przymykam oczy, kiedy czuję jego ciepły oddech, który muska szyję koło ucha.

— Postaram się wrócić jak najszybciej, ale nie jestem pewny, co do godziny. Nie wychodź z mieszkania. Za drzwiami, na parterze i w garażu są ochroniarze. Przed budynkiem też. Nikt tu nie wejdzie, więc jesteś bezpieczna. Jakbyś czegoś potrzebowała to, daj im znać, natychmiast spełnią twoją prośbę — szepcze, ale słyszę nutkę stanowczości w jego głosie.

Przygryzam wargę, bo jego bliskość podnieca mnie i dekoncentruje, ale staram się zebrać myśli.

— Dobrze — odpieram.

Chłopak odwraca mnie gwałtownie przodem do siebie i wciska w moje usta brutalny, ale namiętny pocałunek. Kiedy się odrywa, brakuje mi tchu i muszę oprzeć się o blat za mną.

— Poczekaj. A co z moją babcią? — Przypominam sobie.

— Zapytam ojca. Jak nie będzie tak wielkiego zagrożenia, to do niej pojedziemy — odpowiada, cofając się do drzwi.

— To znaczy, kiedy? — Dopytuję.

— Nie wiem kochanie. Porozmawiam o tym z ojcem. Spróbujemy się też z nią skontaktować, bo jak sama zauważyłaś, nie odbiera. Muszę lecieć. Kocham cię — rzuca, nim wychodzi z mieszkania.

Zostaję sama w wielkim apartamencie. Wzdycham ciężko, odwracam się do ekspresu, wyciągam kubek z szafki i podkładam pod dyszę urządzenia. Chwilę później rozkoszuję się smakiem aromatycznego napoju, który tak ubóstwiam. Oglądam się na stolik w salonie, na którym leży mój telefon. Cris oddał mi go zaraz po wyjeździe z rancza, ale bałam się z kimkolwiek skontaktować, żeby nie ściągać kłopotów, nie tylko na siebie. Przygryzam wargę, bo głęboko się nad czymś zastanawiam.

Przecież i tak wiedzą, że jestem w Chicago. Pewnie również wiedzą, w którym apartamentowcu.

Przygryzam paznokieć kciuka. Po chwili wstaję ze stołka z kubkiem w ręku, idę przez salon i sięgam po telefon. Siadając na kanapie, odblokowuję urządzenie, wybieram odpowiedni numer i przykładam do ucha. Tupiąc nerwowo stopą, wsłuchuję się w jeden, drugi, trzeci, piąty sygnał, aż włącza się poczta głosowa. Rozłączam się, zaciskam wargi i patrzę w przestrzeń przed siebie.

Babcia dalej nie odbiera, a ja martwię się coraz bardziej i chociaż starałam się o tym wcześniej nie myśleć, teraz moja głowa jest pełna czarnych scenariuszy z nią, moim ojcem i Ivanem w roli głównej. Muszę działać.

Cappuccio ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz