Rozdział 4 - Smakowało tak dobrze na jego języku

258 25 1
                                    

Joker

Nie było ringu. Tylko cement i tłum gapiów, którzy schodzili z drogi, ilekroć wojownicy podchodzili zbyt blisko.

Bose stopy. Nagie piersi. Nagie kostki.

Joker uderzył go prawym sierpowym, ale wiedział jeszcze, zanim wyprowadził cios, że gość przyjmie go i upadnie.

Z wstrząsającym łomotem, zrobił to.

Tłum ryknął.

Joker po prostu tam stał, wpatrując się w niego, biorąc głęboki oddech i zginając palce.

Nie było sędziego. Był tylko promotor, gnojek imieniem Monk, który prowadził legalną firmę, prowadząc lokalny klub nocny. Ale w tym biznesie przyjmował zakłady, a kilka jego sługusów działało jako kontrola tłumu i bramkarzy, usuwając każdego, kto się pokazał, a to nie postawił zakładu.

Więc poczekał, aż Monk podejdzie do niego, złapał go za rękę i podniósł.

Tłum znowu ryknął.

Joker wyrwał rękę z ręki Monka, nie lubiąc dotykania go przez małą łasicę, i odwrócił się.

Nie spojrzał na ścianę z pustaków, gdzie wiedział, że Rush i Shy pochylają się, obserwując akcję przez tłum. Jego bracia wiedzieli, że walczył w podziemiu. Rush i Shy nie byli pierwszymi, którzy go obserwowali. Hound był na prawie każdej walce.

Nie. Spojrzał na dziewczynę, którą namierzył wcześniej, potrząsnął głową, a ona uśmiechnęła się szeroko, natychmiast ruszając w stronę drzwi.

Potem podszedł do swojego gówna, naciągnął koszulkę, skarpetki i buty i chwycił się za kamizelkę. Poszedł do syna Monka i dostał swoją zapłatę. Wsunął kopertę do tylnej kieszeni, założył kurtkę, a potem, znosząc klaśnięcia w plecy, uderzenia w ramiona i ignorując każdego, kto próbował go zatrzymać, popchnął do drzwi i wyszedł.

W górę po schodach i w alejkę.

Była przy jego motocyklu.

Nie mieliby towarzystwa. Był jednym z ostatnich walczących tej nocy, ale wszyscy zostali do końca. Trzeba było zetrzeć krew. Pot wyciekał. Pieniądze były do wygrania. Albo przegrania. Nikt by nie odszedł.

Nawet jeśli ktoś był, jego to nie obchodziło. A ona była groupie walczących, więc jej też nie.

„Hej" – szepnęła, kiedy się zbliżył i przysunęła się bliżej do jego motocykla.

Wykrzywił usta i chrząknął - „Ściana".

Wyglądała na rozczarowaną, ale go to nie obchodziło.

Mogła być rozczarowana, ale przeszła prosto do ceglanego muru zaułka.

Zatrzymała się twarzą do niego. Joker potrząsnął głową raz na „nie".

Patrzył, jak jej twarz się zmieniła, kiedy go zrozumiała, nie rozczarowana, daleko do tego.

Potem odwróciła się twarzą do ściany, podnosząc do niej ręce.

Wszedł za nią i podciągnął jej krótką dżinsową spódniczkę.

Spojrzał na jej nagi tyłek.

Szła na całość.

Nie wiedział, że tak to rozegrała, ale mógł się domyślić, że była taką dziewczyną.

Carissa nie poszłaby na całość. Nigdy.

Wyrzucił Carissę z głowy i dał dziewczynie absolutne minimum tego, czego potrzebowała, by ją przygotować. Usłyszał jej chciwy jęk, kiedy skończył to robić i dalej odkopnął jej stopy na boki.

Jedź spokojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz