Rozdział 9 - Lubisz meksykańskie

282 19 0
                                    

Carissa

To było po lunchu i dalszych zakupach, podczas których Tyra kupiła mi parę naprawdę fajnych, dużych kolczyków z pajęczyną pośrodku, ale głównie Tyra i Elvira zgromadziły po pięć toreb z zakupami każda.

Było to również po tym, jak Tyra porozmawiała ze swoimi lokatorami i pozwolili nam przyjść, żebym mogła zobaczyć jej dom.

Było nawet lepiej, niż mogłam sobie wyobrazić, patrząc na to na małym ekranie telefonu.

W prawdziwym życiu było to spełnienie marzeń.

Ale teraz była pora kolacji i wróciłam do domu, do miejsca, w którym nie chciałam być i co do którego byłam zachwycona, że nie będzie naszym domem na długo.

Miałam syna na biodrze, torebkę i torbę na pieluchy Travisa na ramieniu, torbę z zakupami w dłoni, nogę uniesioną, by zrobić pierwszy krok, który prowadził do wielu – kroków, na które wkrótce nie będę musiała się wspinać, kiedy wrócę do domu z moim dzieckiem (i oto było, czułem się jeszcze bardziej szczęśliwy) – kiedy usłyszałam „Yo".

Odwróciłam się, zatrzymałam i spojrzałam, niestety, z otwartymi ustami, na podchodzącego do mnie Jokera.

Co u licha?

„Co ty tutaj robisz?" - zapytałam, kiedy do mnie dotarł.

„Mam go" – wymamrotał i, zanim zdążyłam zrobić ruch, by go zatrzymać, złapał Travisa.

Potem, zanim zdążyłam powiedzieć o tym słowo, przemówił.

„Jestem tutaj, by sprawdzić twoje miejsce. Zobaczyć, ile ciężarówek potrzebujemy, żeby przewieźć twoje gówno".

Gówno nie było dobrym słowem, ale nie było warte ani grosza, więc pozwoliłam mu się poślizgnąć.

I rozczarowanie nie było właściwym słowem na określenie emocji, którą czułam, że był tam tylko po to, aby sprawdzić moje miejsce, aby zobaczyć, ile potrzebowali ciężarówek, ale dla mojego spokoju nie zastanawiałam się zbyt intensywnie, co byłoby właściwym słowem.

„Cóż, okej" – wymamrotałam.

Stał tam.

Wpatrywałam się w niego.

„Motylku, zaciągnij tam swój tyłek" – rozkazał.

To było warte pięciocentówki.

„Jeszcze pięć centów" – powiedziałam.

Potrząsnął głową, a potem kiwnął nią na schody.

Westchnęłam i ruszyłam w tamtą stronę.

Wspięłam się. Travis i Joker wspięli się za mną.

Poszłam przejściem. Joker z Travisem szli ze mną.

Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego mieszkania. Joker wprowadził Travisa po tym, jak to zrobiłam.

Zamknął drzwi i rozejrzał się.

Ja też.

Jedynym plusem Tory (poza tym, że miała wystarczająco dużo ludzkiej życzliwości, by poinformować mnie, że mój syn był chory, a następnie przyprowadzić go do mnie) było to, że chciała odnowić mój dom po tym, jak Aaron mnie z niego wyrzucił. Coś, na co Aaron jej pozwolił.

Dlatego dostałam większość mebli, które kiedyś sprawiały, że jego domem stawał się w dużo przyjemniejszym miejscem.

Oznaczało to, że to, co widział Joker, było niestosowne.

Jedź spokojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz