Carissa
Najpierw zsiadłam z motocykla Jokera.
Kiedy to zrobiłam, obciągnęłam spódnicę mojej T-shirtowej sukienki.
Gdyby ktoś powiedział mi rok temu, że pojadę na wytworną kolację w obcisłej sukience i sandałach z paskami na wysokim obcasie, robiąc to z motocyklistą na jego motocyklu, poprosiłabym go o sprawdzenie temperatury.
Ale posiłek był pyszny. Towarzystwo o wiele lepsze.
Joker i ja w końcu umówiliśmy się na wymyślną randkę na kolację w The Broker. Krewetki były tłuste. Stek soczysty. Pyszne wino (dla mnie; Joker pił piwo).
Tylko ja i Joker.
Travis wracał jutro do domu.
Więc życie było dobre.
A teraz, z jakiegoś powodu, zamiast odwieźć nas po kolacji do domu, przyjechaliśmy do Ride.
Nie do Kompleksu Chaosu; zaparkował przed schodami do biura warsztatu.
Przestrzeń oświetlały wysokie górne światła, a ja obserwowałam Jokera, jak zsiadał z motocykla.
„Co my tu robimy, skarbie?" - Zapytałam, kiedy zwrócił się do mnie.
„Skończyliśmy budować" – stwierdził, chwytając mnie za rękę - „Facet, który go zlecił, przyjedzie jutro, aby go odebrać. Chcę, żebyś to zobaczyła, zanim on to zrobi".
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i promiennie, bo też tego chciałam.
Wprowadził mnie po schodach i puścił moją rękę, aby otworzyć drzwi. Wszedł, włączając w tego trakcie światło, a ja weszłam za nim.
Zamknął za mną drzwi na klucz i pomyślałam, że to dziwne, że je zamknął, ale nie spytałam o to, gdy ponownie złapał mnie za rękę i przeszedł do drugich drzwi, które prowadziły do warsztatu.
Weszliśmy i stałam na podeście na szczycie schodów. Joker wcisnął przełączniki i górne światła zamigotały, wypełniając przestrzeń jasnością.
Samochód, kanarkowo żółty z mnóstwem lśniących, fantastycznych wirujących, zakrzywionych, kolczastych czerwonych pasów, prowadzących od nadkoli po bokach, lśnił tam na dole.
„O mój Boże!" - zawołałam, spiesząc do schodów i schodząc po nich, kiedy wpatrywałam się w samochód - „To niewiarygodne".
Było. Nisko przy ziemi. Niesamowite krzywizny. Wąska szczelina na przednią szybę.
Bryka fajna, ale taka gorąca!
Podbiegłam do niego na obcasach i przyjrzałam mu się z bliższej perspektywy.
Było jeszcze lepiej.
„Boję się tego dotknąć" – wydyszałam.
„Nawet nie moje najlepsze, a ona zachowuje się tak, jakbym namalował Mona Lisę" – mruknął Joker z bliska zza mnie.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego - „Możesz być pokorny, ponieważ powinieneś być pokorny. To nie znaczy, że nie jest niewiarygodne".
Uśmiechnął się do mnie.
Kochałam ten uśmiech.
Kochałam tego mężczyznę.
„Dziękuję, że mi pokazałeś" – powiedziałam.
Jego ręce znalazły się na moich biodrach i natychmiast zaczął iść, popychając mnie do tyłu, mrucząc - „Nie ma za co, Motylku".
CZYTASZ
Jedź spokojnie
AksiTo cz. 3 serii Chaos, tłumaczenie własne. Dawno temu Carissa Teodoro wierzyła w szczęśliwe zakończenia. Wszystko przyszło jej łatwo - dopóki nie dostrzegła okrutnej prawdy o swym Księciu z bajki. Teraz Carissa znalazła się w tarapatach. W liceum, Ca...