Rozdział 21 - Mój dom

228 18 0
                                    

Carissa

Następnego wieczoru byłam przy kuchence i gotowałam kolację. Joker wciąż był w Ride. Odbywało się spotkanie braci. Dlatego po raz pierwszy, kiedy oboje pracowaliśmy w ciągu dnia, miał wrócić do domu później niż ja.

Oznaczało to, że miałam cały dom dla siebie, kolejny raz.

Nie przeszkadzała mi samotność. Lubiłam to.

Ale nie byłam kobietą, która chciała mieć dużą rodzinę ot tak.

Wolałam towarzystwo.

Więc nie mogłam się doczekać jego powrotu do domu.

Kiedy to myślałam zadzwonił mój telefon.

Zmniejszyłam gaz pod wodą, w której miały gotować się brokuły i podeszłam do blatu, gdzie leżał mój telefon.

Zobaczyłam imię na ekranie i westchnęłam.

Potem odebrałam telefon i przyłożyłam go do ucha.

„Cześć, Aaronie. Z Travisem wszystko w porządku?" - przywitałam się.

„Hej, Riss. Wszystko w porządku" – odpowiedział - „Słuchaj, mam kilku stażystów, którzy pracują dla mnie w biurze, a to oznacza, że mam przerwę. Pomyślałem, że mógłbym przyprowadzić Travisa i moglibyśmy wszyscy wyjść na kolację".

Nie miałabym nic przeciwko, żeby przyprowadził Travisa, ale tylko wtedy, gdyby Aaron go zostawił, by mógł zjeść kolację z Jokerem i mną.

Nie powiedziałam tego Aaronowi, bo nie sądziłam, że będzie to pasowało do jego pomysłu.

„Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł" – wymamrotałam.

„Przywiozę twoje pudła".

Do diabła.

Chciałam tych pudeł.

„Ściągnąłeś je ze strychu?" – spytałam ostrożnie.

„Tak, Riss. Mogę je po prostu załadować, złapać Travisa i będziemy tam za piętnaście minut".

Miał pudła na dole i przyniósłby je.

Może nie zajrzał do środka.

„A jeśli przyniesiesz je, kiedy oddasz mi Travisa w poniedziałek?" - zasugerowałam.

„Chciałbym cię zobaczyć wcześniej, Słonko" – powiedział cicho.

„Aaron..." – zaczęłam.

„Nie powinniśmy się rozstawać" – oświadczył, co poważnie mnie zaniepokoiło - „To nie jest dla nas dobre. Dla Travisa. Dla ciebie, konieczność stania na nogach za kasą w pieprzonym sklepie spożywczym przez cały dzień. Travis przebywa z ludźmi, którzy nie są jego rodzicami, podczas gdy oboje pracujemy".

Był takim palantem.

Wiedział, że to mnie dotknie. Wiedział, że chciałam być mamą, która zostaje w domu.

Ale wszystko się zmieniło. Big Petey był niesamowity. I chociaż nienawidziłam tego przyznawać, Tory kochała Travisa. Opiekowała się nim w ciągu dni, kiedy był u Aarona i, o ile wiedziałam, lubiła to robić. To nie było optymalne, ale każde dziecko powinno kochać tyle osób, ile tylko mogło.

Ponadto lubiłam swoją pracę. LeLane był świetny. Zatrudnili mnie, kiedy byłam w ciąży, wiedząc, że niedługo będę musiała wziąć urlop macierzyński, ale i tak to zrobili. Sharon zarządzała harmonogramami wszystkich najlepiej, jak potrafiła, aby pasowały do ich życia. Zatrudniali miłych ludzi. Byli własnością rodziny i jako tacy traktowali swoich pracowników tak, jakby byli rodziną.

Jedź spokojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz