Carissa
W następny wtorek, kiedy mój syn niestety wrócił do swojego ojca, który na szczęście był miły, ale głównie zostawiał mnie w spokoju, było po pracy, a Joker i ja robiliśmy zakupy spożywcze.
Zatrzymałam się nagle w przejściu obok półek z fasolkami (nie byliśmy u LeLane, było świetne i dawało pracownikom zniżki na niektóre rzeczy, ale były zbyt drogie na codzienne zakupy).
Joker, idąc za mną, zgarbił się i pchał wózek przedramionami, zatrzymał się, tuż przed uderzeniem we mnie i mruknął - „Jezu, mała".
Spojrzałam w jego stronę - „Lubisz chili?"
„Tak".
„Chili" – oświadczyłam i zaczęłam chwytać puszki fasoli.
„Wiesz, lista pomaga" - zauważył.
„Mam listę mentalną" – powiedziałam mu, wrzucając fasolę do wózka i wracając po czarną.
„Było na nim chili?" – zapytał.
Spojrzałam na niego - „Nie chcesz chili?"
„To, czego chcę, to nie wędrować po każdej alejce, przez co jesteśmy tu przez godzinę, zamiast być tutaj przez dwadzieścia minut i szukamy gówna z listy".
„Jeśli trzymam się listy, inspiracja nie może uderzyć, jak teraz, że nagle mam ochotę na chili" – powiedziałam.
Potrząsnął głową, uśmiechając się i mrucząc - „Nieważne".
Nie był zirytowany.
Był na luzie.
Więc odwróciłam się i złapałam czarną fasolę. Potem dostałam trochę fasoli chili. Skończyłam z pinto.
Chili z czterech fasoli. Najlepsze.
Wrzuciłam ostatnią puszkę i powiedziałam - „To powinno wystarczyć".
Już miałam iść, ale najpierw spojrzałam w jego stronę.
Zatrzymałam się całkowicie, bo Joker stał zamarły, wsparty na naszym wózku, z oczami skierowanymi w dół alejki, z wyrazem twarzy, którego nie można było opisać inaczej niż nawiedzonym.
Odwróciłam głowę w tamtą stronę i wtedy zamarłam.
Zrobiłam to, ponieważ na drugim końcu przejścia był mężczyzna. Wysoki. Szerokie ramiona. Posrebrzane czarne włosy, które były rozczochrane i zaniedbane. Wyjątkowo przystojny profil. Straszne ubrania, które były pogniecione, mocno znoszone i to nie w dobry sposób. Duży brzuch piwny. Wpatrywał się w półki, zwrócony bokiem do nas.
Ale Carson Steele był na nim wypisany.
Ojciec Jokera.
O mój Boże.
Ojciec Jokera.
Zmusiłam się, by odwrócić głowę do Jokera i zobaczyłam, że był w ruchu.
Ten ruch był wyprostowany. Ręce oparł na drążku wózka, obracał nim.
„Skończyliśmy w tej alei?" – spytał zwięźle.
Nie skończyliśmy.
Ale teraz bardzo skończyliśmy.
„Tak, skarbie" – powiedziałam cicho.
Nawet na mnie nie spojrzał.
Natychmiast wyszedł z alei.
Odwróciłam się i obserwowałam profil ojca Jokera, który patrzył groźnie na starszą kobietę, która zawracała swój wózek do przejścia, gdy z niego wychodził. Jego grymas był tak dziki, że dama wpatrywała się w niego w całkowitym szoku.
CZYTASZ
Jedź spokojnie
ActionTo cz. 3 serii Chaos, tłumaczenie własne. Dawno temu Carissa Teodoro wierzyła w szczęśliwe zakończenia. Wszystko przyszło jej łatwo - dopóki nie dostrzegła okrutnej prawdy o swym Księciu z bajki. Teraz Carissa znalazła się w tarapatach. W liceum, Ca...