Rozdział 23 - Byliśmy wolni

271 18 0
                                    

Carissa

W następny wtorek, kiedy mój syn niestety wrócił do swojego ojca, który na szczęście był miły, ale głównie zostawiał mnie w spokoju, było po pracy, a Joker i ja robiliśmy zakupy spożywcze.

Zatrzymałam się nagle w przejściu obok półek z fasolkami (nie byliśmy u LeLane, było świetne i dawało pracownikom zniżki na niektóre rzeczy, ale były zbyt drogie na codzienne zakupy).

Joker, idąc za mną, zgarbił się i pchał wózek przedramionami, zatrzymał się, tuż przed uderzeniem we mnie i mruknął - „Jezu, mała".

Spojrzałam w jego stronę - „Lubisz chili?"

„Tak".

„Chili" – oświadczyłam i zaczęłam chwytać puszki fasoli.

„Wiesz, lista pomaga" - zauważył.

„Mam listę mentalną" – powiedziałam mu, wrzucając fasolę do wózka i wracając po czarną.

„Było na nim chili?" – zapytał.

Spojrzałam na niego - „Nie chcesz chili?"

„To, czego chcę, to nie wędrować po każdej alejce, przez co jesteśmy tu przez godzinę, zamiast być tutaj przez dwadzieścia minut i szukamy gówna z listy".

„Jeśli trzymam się listy, inspiracja nie może uderzyć, jak teraz, że nagle mam ochotę na chili" – powiedziałam.

Potrząsnął głową, uśmiechając się i mrucząc - „Nieważne".

Nie był zirytowany.

Był na luzie.

Więc odwróciłam się i złapałam czarną fasolę. Potem dostałam trochę fasoli chili. Skończyłam z pinto.

Chili z czterech fasoli. Najlepsze.

Wrzuciłam ostatnią puszkę i powiedziałam - „To powinno wystarczyć".

Już miałam iść, ale najpierw spojrzałam w jego stronę.

Zatrzymałam się całkowicie, bo Joker stał zamarły, wsparty na naszym wózku, z oczami skierowanymi w dół alejki, z wyrazem twarzy, którego nie można było opisać inaczej niż nawiedzonym.

Odwróciłam głowę w tamtą stronę i wtedy zamarłam.

Zrobiłam to, ponieważ na drugim końcu przejścia był mężczyzna. Wysoki. Szerokie ramiona. Posrebrzane czarne włosy, które były rozczochrane i zaniedbane. Wyjątkowo przystojny profil. Straszne ubrania, które były pogniecione, mocno znoszone i to nie w dobry sposób. Duży brzuch piwny. Wpatrywał się w półki, zwrócony bokiem do nas.

Ale Carson Steele był na nim wypisany.

Ojciec Jokera.

O mój Boże.

Ojciec Jokera.

Zmusiłam się, by odwrócić głowę do Jokera i zobaczyłam, że był w ruchu.

Ten ruch był wyprostowany. Ręce oparł na drążku wózka, obracał nim.

„Skończyliśmy w tej alei?" – spytał zwięźle.

Nie skończyliśmy.

Ale teraz bardzo skończyliśmy.

„Tak, skarbie" – powiedziałam cicho.

Nawet na mnie nie spojrzał.

Natychmiast wyszedł z alei.

Odwróciłam się i obserwowałam profil ojca Jokera, który patrzył groźnie na starszą kobietę, która zawracała swój wózek do przejścia, gdy z niego wychodził. Jego grymas był tak dziki, że dama wpatrywała się w niego w całkowitym szoku.

Jedź spokojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz