rozdział 18.

40 1 0
                                    


Gra w bilarda szła mi na prawdę kiepsko. Mimo, że ostrzegałam to i tak Lorenzo wziął mnie do gry. Nie widziałam po nim, aby złościł się na mnie tak jak na tamtego mężczyzne.
Po może dziesięciu minutach do pomieszczenia wszedł Luciano, wtedy Lorenzo, który stał przy mnie wyprostował się, zakładając ręce na biodrach. Nachyliłam się nas stołem, aby uderzyć kijem o kule, ale nie trafiłam.

- Mówiłam, że kiepsko gram - mruknęłam, po czym spojrzałam na Lorenzo.

- Nic nie szkodzi - odparł, po czym przeniósł wzrok na swojego brata.- Co jest?- rzucił w jego stronę. Ten włożył palce pod kołnierz i lekko poluzował sobie krawat.

- Fabio się pruje, że od roku nie biorę go na prawą rękę. Ciągle za mną łazi i zaraz pewnie tu wpierdoli - westchnął i runął na kanapę obok Tori.

- Długo tak stary nie pociągnie - odezwał się Kilian, po czym wycelował kijem w bile, którą trafił.- Ostania.- Przybił piątkę z Louisem. Brat spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach, a ja pokazałam mu środkowy palec.

- I tak w końcu sam nie dasz rady, Luke. Terytorium się rozrasta. Będziesz potrzebował prawej ręki.- Lorenzo odłożył kij na bilardzie, po czym usiadł na kanapie pod ścianą. Skinął głową w moją stronę, abym zajęła miejsce obok niego.

- Nie potrzebuje nikogo - don odezwał się po chwili, po czym podwójne drzwi od pomieszczenia się otworzyły. Do środka wparował Olivia.

- O Luke, mogę cię na chwilę prosić?- spytała, a mężczyzna wstał.

- Zaraz wracam - skierował się do nas, po czym z szatynką opuścił pomieszczenie.

- Owija go sobie wokół palca, jak jej siostra - prychnął Lorenzo.- A tu chyba pojawiła się konkurencja - skinął głową w stronę Victorii.

- Niech spierdala - mruknęła i wzruszyła ramionami.

- Nie mów tak o moim bracie.- Falcone podniósł głos i wskazał na dziewczynę palcem.

- Dobra przestań, oboje przestańcie - powiedział Duarte siadając na miejscu Luciano.

- Ta dajcie Luciano spokój chociaż przez jeden wieczór - zaśmiała się Liliana. Lorenzo westchnął i położył rękę na moim udzie.

- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię zerżnąć na tym stole - szepnął przybliżając się do mnie.

- Niech ci się dalej marzy - mruknęłam łapiąc jego nadgarstek, który zmierzał coraz bliżej. Nagle drzwi się otworzyły. Miałam przeczucie, że jest to don Falcone, lecz w pomieszczeniach zjawił się obcy mi szatyn.

- Chcecie zagrać w pokera?- spytał, na co Lorenzo wstał.

- Mnie nie trzeba pytać dwa razy - oznjamił. Lorenzo, Kilian, niechętny Louis i nieznajomy opuścili pomieszczenie.

- Chodźmy się napić - zaproponowała Falcone, na co razem z Tori przytaknęłam. Po drodze na wielką białą kanapę każda z nas wzięła po drinku. Za oknem rozciągało się morze.- Nie przejmuj się moim bratem, Tori...tym i tym - odezwała się brunetka.

- Nie, nie mam zamiaru zaprzątać sobie nimi głowy - oznjamiła i upiła spory łyk alkoholu.

- Może pójdziemy się przejść na plażę?- spytałam, już lekko się nudząc.

- Czemu nie.- Liliana wzruszyła ramionami. Gdy wyszłyśmy z willi pełnej ludzi, poczułam rześkie powietrze. Po kamiennych schodach zeszłyśmy na plażę, gdzie razem z dziewczynami zdjęłam buty.- Boże dawno mnie tu nie było. Zaszła mnie ochota na surfowanie.

ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz