Właśnie dzisiaj miał odbyć się mój ślub. Nie mogłam się z tym faktem pogodzić. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, a z drugiej bałam w chuj. W nocy nie mogłam spać, udało mi się zasnąć dopiero nad ranem. Obudziłam się dopiero, gdy poczułam jak jestem szturchana w ramie.
- Wstawaj, mała - usłyszałam głos Lorenzo.- Dzisiaj bierzemy ślub - powiedział, jakbym o tym nie widziała. Po kilku tabletkach uspakajających nie chciało mi się wstawać.
- Nigdzie nie idę. Boje się - mruknęłam nakrywając się cała kołdrą. Usłyszałam jak Lorenzo westchnął i poczułam jak siada obok mnie.
- Nie uwierzysz ale ja też - odparł, a ja zmarszczyłam brwi. On, człowiek co zabija ludzi, handluje nie wiadomo czym, boi się wziąć ślub.- Wiem, mówiłem, że nic się nie zmieni, ale zmieni się, nie wiem co.
- Może dlatego, że będę twoją żoną to będę oficjalnie kobietą prawej ręki dona mafii.- Odkryłam się, od razu patrząc na jego twarz.- Ale między nami nic się nie zmieni, kocham cię - powiedziałam, a ona jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Lepiej już wstawaj, Liliana dzwoniła i powiedziała, że chce być wcześniej. Chce osobiście przygotować pannę młodą - powiedział wstając z łóżka.- Kazałem Luciano przyjechać około dwunastej.- Gdy to powiedział ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.- Chyba jest moja kochana siostra.- Udał się w stronę wyjścia z sypialni.
***
- Co się tak trzęsiesz?- spytała Liliana próbując pomalować mi rzęsy.
- Jakbyś nie wiedziała.- Spojrzałam na swoje dłonie, które kurczowo ściskam. - Boje się...
- Będzie dobrze, kochana - odparła i odłożyła tusz do rzęs na toaletkę, której bardzo rzadko używałam.- Chodź tu.- Nachyliła się lekko i mnie przytuliła. Brunetka była już w sumie gotowa, szybko przede mną zrobiła sobie makijaż i włosy. Ubrana była w zielona krótką sukienkę.
- Daj mi teraz pomalować te rzęsy i będzie koniec - powiedziała, znów biorąc maskarę do ręki. Nic mi to nie dało, ciągle czułam niepokój.
Gdy Lili zrobiła mi makijaż, zabrała się za włosy. Chciałam mieć wyprostowane, ale ona uparła się na fale. W końcu zrobiła mi je ale bardzo lekkie. W lustrze niby wiedziałam siebie, ale nigdy chyba nie byłam tak odpicowana.
- Ty to umiesz zdziałać cuda, Lili - przyznałam ciągle się przeglądając.
- Dobra, pokazuj jaką zajebistą bieliznę kupiłaś - powiedziała Falcone, z ekscytacją w głosie.
- Właśnie nie wiem czy warto - westchnęłam.- Po co mam się w tym męczyć jak nikt nie będzie widział.
- Jak to nikt, Lorenzo będzie - odparła bez ogródek.- Wiem, że na pewno już cię widział w różnych wydaniach, ale to będzie noc poślubna, Kira. Dalej.
- Już - odparłam i ruszyłam do swojej garderoby i ubrałam białą bieliznę, chwyciłam za biały satynowy szlafrok.
- Wyprasujesz mi koszulę?- usłyszałam pytanie Lorenzo pewnie skierowane do jego siostry.
- Jak z dzieckiem, daj mi to i nie tykaj Kiry, dopiero co jej włosy zrobiłam.- Usłyszałam Liliane i jej szybkie kroki, oznaczało to, że wyszła z naszej sypialni. Wyszłam z garderoby narzucając na siebie szlafrok. Zamarłam, gdy zobaczyłam mojego narzeczonego.
- Moja mama mówi, że nie powinno widzieć się panny młodej przed ślubem - odparłam, widząc, że mężczyzna mi się przygląda.
- W sukni - poprawił mnie i podszedł bliżej.- Której nie masz na sobie.- Serce zaczęło mi bardziej walić. Nie mogłam mu ulec, przecież Lili mnie zabije jak zniszczę makijaż i włosy. Brunet odsłonił materiał szlafroka, odsłaniając moje ciało ubrane w skąpą bieliznę. Przybilżył się do mnie lekko schylając. Czułam jego oddech na szyi. Przez myśl przebiegła mi taka myśl, aby teraz dać się ponieść, później po weselu będziemy pijani i nie będzie go takie niesamowite.
CZYTASZ
ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛ
RandomKira Duarte bierze udział w nielegalnych wyścigach, aby spłacić dług zaciągnięty przez ojca. Jej brat - Kilian proponuje dziewczynie pracę we włoskiej mafii. Kira poznaje brata dona, po dwóch stronach rodzi się uczucie, które nie przypomina miłości...