rozdział 19.

41 1 0
                                    


Zła na siebie udałam się do pokoju, który dzieliłam z bratem. Byłam głupia. Co teraz pomyśli sobie o mnie Lorenzo? Jednego wieczoru mu ulegam, a drugiego zachowuje rozum i nie dopuszczam do niczego. Nie wiem co do niego czuje, już na prawdę się pogubiłam w tym wszystkim.

Zdjęłam sukienkę i narzuciłam na siebie dużą białą bluzkę. Kiliana nie było w pokoju. Pewnie ciągle gra w pokera lub bilarda. Położyłam się łóżku naciągając na siebie kołdrę. Po chwili udało mi się zasnąć, pewnie przez wypity przeze mnie alkohol.

***

Otworzyłam oczy, gdy w pokoju zrobiło się jasno, a po chwili rozległ się grzmot. Westchnęłam i przekręciłam się na drugi bok, plecami do okna. Znów zamknęłam oczy, próbując ponownie zasnąć, lecz drzwi od pokoju się otworzyły uniemożliwiając mi to. Do pokoju wszedł Kilian, po jego minie mogłam wywnioskować, że nie jest w dobrym humorze.

- Wstawaj, szef chce cię komuś przedstawić, K.- Podszedł bliżej łóżka, nie odrywając ode mnie wzroku. Uniosłam na na łokciach.

- W nocy?- Szatyn przytaknął, wiedział, że nie jestem zadowolona, ponieważ kocham spać.- Ja pierdole...

Wstałam i podeszłam do mojej torby. Wyjęłam z niej szare spodenki, dosięgające mi przed kolana.

- Tak chcesz iść ubrana na spotkanie z mafią?- prychnął, zakładając dłonie na biodra.

- Tak, daj mi spokój...- mruknęłam.

- Co się dzieje, K?- Podszedłem do mnie i chwycił za ramiona.- Lorenzo coś ci zrobił?- Kolejne pytanie, a ja pokręciłam głową.- Zależy ci na nim?

- K...Chyba tak. Chyba go kocham.

- Chociaż dobrze, że jest to chyba - prychnął.- Zrozum, że on nie kocha ciebie, K.

- Dam mu szansę.

- Ja cię tylko ostrzegam.- Kolejny się znalazł mądry co ostrzega mnie przed Lorenzo Falcone.- Chodźmy już.

Duarte przepuścił mnie w drzwiach, po czym wyprzedził schodząc po schodach. W salonie słyszalne były rozmowy mężczyzn.

Na fotelu siedział sam don Luciano Falcone. Na jednej kanapie siedziało dwóch mężczyzn, a na drugiej rozwalony Lorenzo, który wbił we mnie świdrującym wzrok. Widocznie był znudzony towarzystwem.

- Questo è il mio autista, Kira Duarte - odparł Luciano wskazując na mnie. Dwaj mężczyźni skierowali na mnie wzrok, a za oknem znów się błysnęło. Kilian skierował się na kanapę, gdzie siedział młodszy Falcone. Usiadł na drugim jej końcu.

- Donna?- spytał jeden patrząc na Luciano ze zdziwieniem. Nie wiem co oni mówili, ale nie podobało mi się to, że najwyraźniej rozmawiają o mnie i ja tego nie rozumiem.

- Sì, guida un'auto meglio di molti uomini.- Luciano znów się odezwał. Mężczyzna, który się pytał zaśmiał się.

- Di che stai ridendo?- podniósł się Lorenzo, a ten znów zrobił się poważny.

- Usiądź.- Don Falcone skierował się do mnie. Zajęłam miejsce pomiędzy moim i jego bratem.

Mężczyźni znów podjęli rozmowę po włosku. Bardzo dużo razy przewijało się imię Fabio, które już wcześniej słyszałam od Luciano. Nie wiedziałam, czy Kilian coś rozumie, ale przysłuchiwał się im uważnie.

ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz