rozdział 35.

62 1 0
                                    

Don Luciano Falcone obudził się dzień późnej. Chyba wszytko było z nim w porządku, ponieważ tego samego dnia opuścił szpital.

Minęły cztery miesiące od naszego wypadku. Po około miesiącu Lorenzo wyprowadził się ode mnie. Zakupił nową wille w innej części miasta, a raczej na jego obrzeżach, budynek był dość podobny do starego domu. Ciągle z nim byłam, chociaż to trudne. Z dnia na dzień byłam bardziej do niego przywiązana. Nie spotykaliśmy się często, przez mafijne sprawy.

Za niecały miesiąc Luciano i Victoria biorą ślub, dlatego od trzech dni jesteśmy we Włoszech, gdzie się odbędzie. Całe rodzeństwo Falcone, Duarte, Rossi i dziewczyna Louisa, czyli Rosalie, pod jednym dachem willi matki Falcone.

***

Obudziłam się przez Lorenzo, który chodził po pokoju i najwyraźniej czegoś szukał nie zwracając uwagi, że śpię. Westchnęłam, przykrywając się bardziej kocem. Światło słoneczne raziło mnie w oczy, więc nasunęłam okrycie bardziej na twarz.

Po chwili poczułam jak łóżko ugina się pod ciężarem mężczyzny. Leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam, że nachylał się nade mną.

- Idę na basen - oznajmił. Uniosłam głowę, faktycznie miał na sobie spodenki kąpielowe. Znowu położyłam głowę na poduszkę.- Wiem, że chcesz dołączyć, mała.- Pocałował mnie w czoło. Mimowolnie się uśmiechnęłam, takie gesty w jego wykonaniu bardzo mnie rozczulały.

- Ta, daj mi chwilę - mruknęłam, jeżdżąc dłonią po jego wytatuowanej ręce. Brunet się uśmiechnął i zszedł z łóżka. Po drodze do wyjścia zgarnął z komody okulary przeciwsłoneczne.

Odkryłam się cała i przeciągnęłam się. Tak mi się nie chciało wstawać, ale spać już w sumie też nie. Najchętniej przeleżałabym cały dzień w łóżku. Jednak chciałam wykorzystać te dni we Włoszech.

Skierowałam się do szafy, aby znaleźć jaki kolwiek strój kąpielowy. Po jakimś czasie miałam w rękach czarny jednoczęściowy strój, który miał dość spory wycięty dekolt. Ubrałam go i spięłam włosy klamrą. Owinęłam biały ręcznik wokół bioder, a na stopy nasunęłam fioletowe klapki.

Wychodząc z pokoju ruszyłam w kierunku tylnego wyjścia z willi. Przekraczając drzwi tarasowe moim oczom ukazał się ogromny ogród z zejściem na plażę, które miałam już okazję użyć będąc tu ostatni raz. Moją największą uwagę jednak zwrócił Lorenzo wychodzący już z basenu. Skierowałam się do leżaków, które znajdowały się przy ścianie budynku. Ściągnęłam z siebie ręcznik, wtedy usłyszałam głos młodszego Falcone.

- Nawet po sypialni nie chodzisz tak roznegliżowana.- Uniosłam na niego wzrok. Brunet usiadł po czym położył się na leżaku, na którym zostawiłam swój ręcznik.- Patrz, aż mi stanął.- Mimowolnie skierowałam oczy na jego krocze i nimi wywróciłam.

- Przykro mi - rzuciłam, wzruszając ramionami.

- Nic z tym nie zrobisz? To twoja wina, mała - odparł, a ja westchnęłam. Pokręciłam głową nie wierząc co zaraz właśnie będę robić.

Usiadłam na jego kolanach. Spojrzałam w jego oczy. Na jego ustach zagościł chytry uśmieszek, tak jak zawsze, gdy dostawał to co chciał. Rozejrzałam się wokół, mając obawę, że ktoś może nas zobaczyć. Jedynym pocieszeniem było to, że Leslie Falcone gdzieś wyjechała i nie znajdowała się w swoim domu.

Lekko zsunęłam jego spodenki. Nachyliłam się nad nim. Jedną dłoń umieściłam na jego biodrze, a drugą go chwyciłam i zdecydowanym ruchem znalazł się w moich ustach. Mężczyzna głośno westchnął. Moje ruchy były wolne i delikatne. Po chwili jednak Falcone narzucił swoje szybkie i gwałtowne tempo, szarpiąc mnie przy tym za włosy. U zbiegu moich ud pojawiło się porządnie. Kurwa, zawsze musiałam mu ulegać, nawet kiedy nie chciałam, szybko się to jednak zmieniało.

ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz