rozdział 30.

49 1 0
                                    

Dwa dni później, czyli dwudziestego czwartego grudnia do tego wspaniałego zamku ma przyjechać moja mama, tak jak i matka Falcone oraz rodzice Rossi. Bardzo bałam się spotkania Claire z rodziną Falcone. Nie wiedziała czym się zajmujemy, jedynie, że pracuje razem z Kilianem w jednej firmie.

Gdy się obudziłam moje oczy spotkały się ze spojrzeniem Lorenzo. Patrzył na mnie opierając głowę na ręce. Czy on zawsze musiał wstawać przede mną? Ciągle na niego patrząc z uśmiechem wyciągnęłam się. Tak bardzo nie chciałam wstawać, nie chciałam, żeby mama dowiedziała się czegokolwiek o mafii Falcone. Może lepiej nawet jeśli by tu nie przyjeżdżała, ale święta bez niej to nie to samo.

- Patrzyłeś jak śpię?- spytałam, przybierając taką samą pozę jak on.

- Może...- przyznał, wtedy poczułam jak kładzie dłoń na moim biodrze.- I tak nie miałem nic lepszego do roboty, ale teraz mam.- Uśmiechnął się i mnie pocałował. Skierował swoją dłoń pomiędzy moje uda. Oddech mi przyspieszył, cięgle trzymaliśmy kontakt wzrokowy.

- Nie, Lorenzo. Moja miednica już nie da rady - zaśmiałam się. Przez te ostatnie dni spędzałam w większość z nim, nie wychodząc z naszego pokoju.- A po za tym chce się ogarnąć przed przyjazdem mamy.

- Szybki numerek nie zaszkodzi, co?- Nachylił się nade mną, by znowu złączyć nasze usta.

- Wiesz co? Czasem mam wrażenie, że łączy nas tylko seks - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku. Mężczyzna głośno westchnął. Myślałam, że zaraz powie, że tak jest.

- Na początku może i tak chciałem...Żeby tylko posunąć cię kilka razy, żeby zrobić na złość Luke'owi.- Ta wspominał kiedyś o tym. Powinnam mu strzelić liścia w pysk, ale nie, nie jestem taka. Przynajmniej jest szczery.- Straciłem dla ciebie głowę, mała.- Poczułam jego dłoń na plecach.

- Ale nie zaprzeczysz, że nasza relacja jest pojebana - lekko się uśmiechnęłam, wtedy brunet usiadł obok mnie.- Po prostu jesteśmy dla siebie... kimś.

Pamiętam jak we Włoszech powiedział mi, że czuje do mnie wszystko, ale co konkretnie tego mogę się tylko domyślać. Nie powiedział, że mnie kocha, co ja mogłabym powiedzieć, gdybym się tego nie bała.

- Muszę cię przedstawić mojej mamie, może cię polubi w przeciwieństwie do twojej w stosunku do mnie.- Usiadłam na nim okrakiem i złączyłam dłonie za jego szyją. On odgarnął moje brązowe włosy do tyłu. Moje nagie piersi stykały się z jego klatką piersiową.

- Ta, muszę poznać kobietę, która stworzyła takie cudo - odparł. Znowu się uśmiechnęłam, zrobiło mi się na prawdę miło. To wielka rzadkość usłyszeć coś miłego od Lorenzo Falcone.- Nie wspominałaś jeszcze o swoim ojcu...

- A co tu mówić, nie żyje.- Moje palce wplotły się w jego czarne włosy. Nie lubiłam wspominać o swoim tacie, ale jemu zdecydowałam się powiedzieć.- Gdy miałam trzynaście lat przeprowadziliśmy się z Niemczech do Filadelfii. Mój ojciec dostał lepszą pracę.- Wzruszyłam ramionami.- Wtedy wszytko się zaczęło. Zaczął chlać, nie trwało długo jak wywalili go z pracy i mama musiała harować sama na nas wszystkich. Ojciec narobił sporych długów, których nikt nie spłacał, a odsetki rosły. Nie powinnam tak mówić, ale koszmar skończył się gdy zginął w wypadku cztery lata temu.- W moich oczach zebrały się łzy, gdy przypominałam sobie jakie życie musiałam prowadzić z Kilianem i mamą. Przytuliłam się do bruneta, jego ciepło nie pozwoliło mi się bardziej rozkleić. Jeszcze niewiele trzeba było, aby długi ojca zostały spłacone. Razem z bratem dbamy o to, aby nasza rodzicielka nie musiała się przemęczać, sami wszytko powoli spłacamy. O naszych problemach wiedział w sumie tylko Luciano, aż do teraz. Lilianie wspomniałam, że ojciec nie żyje.

ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz