rozdział 25.

40 1 0
                                    


Razem z Lilianą udałam się do jednego z pokoi na piętrze, żeby móc się uszykować.

- Przepraszam cię za mojego brata - zaczęła brunetka ubierając granatową sukienkę.- On po prostu taki jest.

- Wiem - machnęłam ręką.- Cały Lorenzo.- Również się przebrałam w zwykłą czarną sukienkę.

- Dobrze się wam układa?- spytała siadając przed lustrem, po czym zaczęła robić sobie makijaż.

- Ta...- lekko się uśmiechnęłam, wspominając poprzednią noc.

Godzinę później Falcone zrobiła sobie i mi makijaż. Nie miałam do tego talentu w porównaniu z Lilianą, która robi to perfekcyjne.

- Pięknie wyglądasz, siostra.

- Dzięki - brunetka podeszła do swojego brata, który stał oparty o framugę.- Idę uszykować tort i zadzwonię do Luke'a.

- Pierdolony nie może przecież spóźnić się na urodziny swojej księżniczki - powiedział Lorenzo, a na jego twarz wkradł się uśmiech. Zawiązałam sznurówkę od buta i wstałam z łóżka.- Już nie mogę się doczekać, aż cię przelece.- Wszedł wgłąb pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.

- Serio?- Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, gdy ten chwycił mnie w tali.- Najpierw musisz sobie zasłużyć.

- Od kiedy stawiasz mi warunki?- spytał podnosząc brew.

- Nie możesz wyzywać Carla i Louisa. Oni nic ci nie zrobili - powiedziałam, na co jedynie mruknął i wpił się w moje usta. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Odsunęłam się od mężczyzny i chwyciłam urządzenie, które leżało na łóżku.

- Zaraz będziemy - oznajmił Kilian i się rozłączył.

- Już jadą - odparłam rzucając komórkę z powrotem na łóżko. Falcone westchnął i wyszedł z pokoju.

***

- Wszystkiego najlepszego!- krzyknęliśmy wszyscy, gdy tylko Victoria w różowej sukience przekroczyła próg salonu. Niestety don Falcone się nie zjawił. Wszyscy zaczęli składać Rossi życzenia.

- No kurwa szybki jest - odezwał się Lorenzo, siedzący już na kanapie. Spojrzałam w stronę wejścia i ujrzałam Luciano. Don podarował Tori dość drogą tiarę, a nie taką z plastiku o których mówił Louis.

- Przyniosę tort!- Liliana klasnęła w ręce i zaciągnęła mnie do kuchni.

***

Siedzieliśmy w salonie i piliśmy drinki. Atmosfera była nawet miła chociaż koło siebie siedzieli bracia Falcone, Louis i Carl.

- Zagramy w coś?- spytała Liliana siedząca między mną i Kilianem na narożniku.

- - Ta, może w butelkę - zaproponował Kilian dopijając piwo ze szklanej butelki.

- Może być - Lorenzo wzruszył ramionami i oparł łokcie na kolanach patrząc w stronę Luciano, który jedynie prychnął. Mogło być wesoło z Falcone.

- Kręć księżniczko - powiedział Kilian kładąc butelkę na stoliku.

- Niech będzie - Tori westchnęła i wstała z kanapy wciskając swoją szklankę Rossi'emu. Zakręciła butelką i z powrotem znalazła się na narożniku. Każdy przeniósł wzrok na butelkę, która po chwili wskazała Tori.

ʀᴇᴘᴀʏᴍᴇɴᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz