Tata?

763 18 0
                                    

-Czy czarodziej Koriakin opowiedział wam o wyspie mroku?- zapytała gwiazda i gestem dłoni wskazała miejsce na horyzoncie.

-Tak.- odparł Kaspian, który nadal wpatrywał się w gwiazdę z zapartym tchem.

   Staliśmy na tarasie, z którego widok rozpościerał się na wyspę doszczętnie ogarniętą mrokiem i zieloną mgłą. Kiedy spojrzałam w jej stronę poczułam jak włoski na moim karku nieprzyjemnie się jeżą.

-Jeszcze trochę, a nic nie powstrzyma zła.-ciągnęła córka Ramandu, na której twarzy teraz widniał grymas smutku. 

-Koriakin mówił, że aby pokonać zło trzeba złożyć siedem mieczy na Stole Aslana.- powiedziałam przysuwając się bliżej Kaspiana, aby mieć lepszy widok na wyspę. Wcale też nie dlatego, żeby odsunąć się znacznie od Edmunda.

-Tak, to prawda.- skinęła głową i odwróciła wzrok w stronę piętrzącej się mgły.

-Ale mamy tylko sześć!- powiedział Edek.- Czy wiesz gdzie szukać siódmego?

-Tam!- wskazała ręką samo serce poczerniałej wyspy.- Musicie wykazać się męstwem. Macie mało czasu!

-Obym znów cię ujrzał!- powiedział Kaspian, a ja pociągnęłam go delikatnie za łokieć przewracając przy tym oczami, na co Łucja cicho zachichotała.

-Do zobaczenia.- uśmiechnęła się promiennie w jego kierunku, po czym wzniosła się wysoko na rozgwieżdżone niebo.

   Ruszyliśmy w stronę Wędrowca do Świtu. Marynarze bardziej już chętni do wyprawy, jak widać normalniejsze jedzenie służy każdemu. Ja sama nadal szłam blisko Kaspiana, jakoś wolałam teraz jego towarzystwo.

-Komuś spodobała się nasza gwiazda!- zachichotałam i szturchnęłam go w żebra palcem.

-Nie wiem, o czym mówisz!- zaczął się bronić. Uniósł ręce w górę w geście obronnym kręcąc przy tym głową.

-Doskonale wiesz Kaspianie! I nie próbuj mi wmówić, że tak nie jest! "Do zobaczenia".- zatrzepotałam do niego rzęsami i teatralnie westchnęła przykładając rękę do czoła.

   Zarówno ja jak i młody władca wybuchneliśmy gromkim śmiechem. Łzy polały się po moich policzkach a brzuch ścisnął się nieprzyjemnie. Ciemnowłosy chłopak objął mnie ramieniem i szybszym krokiem pociągnął w stronę czekającej na nas najmłodszej Pevensie. Stała z rękami przypartymi do boków i przypominała trochę moją opiekunkę, kiedy sprawiałam kłopoty.

-Co nas tam właściwie czeka?-mruknął minotaur, który rozglądał się nerwowo.

-To czego się boimy.- powiedział Edmund i oparł się o burtę.

-I to przed czym chcemy uciec.- dodałam, zakładając ręce za plecy.

-Wcielenie zła.- orzekł Drinian, i coś było w jego głosie, że nawet moja własna dusza przeżyła wstrząs.- Czas otworzyć arsenał. Kusznicy! Na stanowiska!

-I my się szykujmy.- polecił Kaspian i skinął w stronę naszej trójki głową.

  Rozeszliśmy się do swoich kajut, na bardzo szybkie przygotowanie. Udało mi się być najszybciej na pokładzie. Ubrana w lekką kolczugę i zabezpieczona skórzanym pasem, przy którym w pochwie czekał miecz, czekałam na Kaspiana i dwójkę z rodzeństwa. 

-Gdyby nam się nie udało,- zaczął Kaspian.- cokolwiek ma się udać. Chcę, żebyście wiedzieli, że traktuje was jak rodzeństwo.

-W momencie, w którym pojawiłeś się na naszej drodze staliśmy się rodziną.-powiedziałam i złożyłam na jego policzku szybki pocałunek.- Nigdy o tym nie zapominaj!

Regnare// Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz